Już od tygodnia na stronie widnieje moja dieta i plan ćwiczeń, a ja wciąż szukam wymówek. A to okres, a to wyjazd, a to nawał nauki na uczelnię.
Czemu tak trudno wziąć się w garść i gnać do wymarzonego celu? Może ja po prostu lubię być nieszczęśliwa?