Pamiętnik odchudzania użytkownika:
CarrotsGirl

kobieta, 33 lat, Miasteczko

165 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 lutego 2016 , Komentarze (11)

Witajcie!

Najpierw dziękuję za odzew pod ostatnim wpisem, to bardzo budujące wiedzieć, że są tu dobre duszyczki, które wspierają ;)

Czas na małe podsumowanie.

  • Jedzenie - słabo, nawet nie wiecie ile można zjeść niepotrzebnych rzeczy. Tydzień zapisywania tego, co się jadło był bezlitosny - a to cukierek, a to ciastko, a to winko, a to kawałek pizzy - do niczego to nie prowadzi, bez sensu...
  • Ruch - trzy razy w tygodniu był ruch, z czego końcówka tygodnia intensywna. Bieganie razy dwa, spacer. Spalone kcal: 1 300 kcal (słabizna, pamiętam wybiegania, gdzie się tyle kcal spalało :D)
  • Zielony jęczmień - pilnuję, chyba tylko jeden raz zdarzyło mi się zapomnieć o nim.

Ze względu na bliskie babskie dni i ciężki weekend waga była bezlitosna. 0,5 kg więcej niż tydzień temu. No nic, jest z czym się zmierzyć.

Plany na przyszły tydzień?

Mam nadzieję, że intensywnie. Dzisiaj zrobiłam 7,5 km, 500 kcal, 51 minut (tempo żółwiowate), było zimno, mokro i wietrznie. Mimo wszystko ubrałam się i poszłam - niechętnie. Wystarczyło zacząć! Chyba nie mylił się ten, kto mówił, że pierwszy krok najtrudniejszy. Chcę pilnować tego, co jem - chcę jeść zdrowo i przede wszystkim świadomie.

A jak u Was? :)

21 lutego 2016 , Komentarze (15)

Witajcie,

wracam po raz kolejny, ale teraz to już na serio - dosyć żartów, dosyć zabawy w kotka i myszkę, dosyć narzekania i niezadowolenia z samej siebie.

Moje niezadowolenie z siebie, ze swojego ciała i życia odbija się na relacjach z innymi. Dosyć. Inni nie będą cierpieli przez to, że nie chce mi się zrobić nic z własny wyglądem, samopoczuciem i życiem.

Taka jest prawda. JESTEM GRUBA, BO SOBIE NA TO POZWALAM.

Mówię: STOP!

Waga na dzisiaj: 69,1 kg.

Najniższa waga: 62 kg.

Cel na 21.03.2016 r.: 66,1 kg. 

Dużo i niedużo. Miesiąc. 30 dni.

Jak?

Po pierwsze jedzenie: będę zapisywała co zjadłam, o której - póki co nie będę ważyła i liczyła kcal, liczę na swój zdrowy rozsądek, ale jeśli on zawiedzie to szarpnę się na wagę i zacznę liczyć kalorie.

Po drugie ruch: kiedyś biegałam 5-6 razy w tygodniu, ale że moja motywacja jest za niska i nie mam chęci, ani kondycji zakładam bieganie 3 razy w tygodniu. Tak na początek - może okaże się, że wyjdzie lepiej niż zakładam, ale trzeba mierzyć zamiary na siły jakie się w sobie ma.

Potrzebuję Was, Waszego wsparcia, czasem zrugania. Nie oczekuję na pochwały, oczekuję na zachęcenie, zmotywowanie. Bądźcie ze mną, a będzie łatwiej!

9 stycznia 2016 , Skomentuj

Brakuje mi Was, Vitalijki.

Brakuje mi vitalia.pl.

Brakuje mi siebie, tej zmotywowanej, wytrwałej, zawziętej, dążącej do celu.

Praca pochłonęła mnie całkowicie i wiecie co? Mimo, że jest ciągły stres, nieprzwwidziane problemy i trudności z ich rozwiązaniem, tygodniowe wyjazdy, kontakt z trudnymi ludźmi to ... lubię swoją robotę, serio!

Staram się cośtam ćwiczyć, ale ... mam nadzieję, że wiosną będzie lepiej - mniej wyjazdów, więcej czasu w domu, dzień będzie dłuższy.

Na wadze 67,7 kg - kosmos. Dawno takiej wagi nie widziałam, ale ... nie ma tak źle! Wystarczy zrzucić 7,7 kg i będzie dobrze, no nie? :D Pocieszam się trochę, ale cóż zrobić. Nie lubię ćwiczeń dywanowych więc się nie zmuszam. Robię brzuszki, co drugi dzień jakieś 60 - 70 szt., szykuję kaloryfer - jak kiedy schudnę będzie widoczny, dobra strategia, prawda?

Trzymajcie się ciepło, mam nadzieję, że u Was lepiej!

11 października 2015 , Komentarze (2)

30 dni z bieganiem: 26 dni

Bieg Niepodległości: 31 dni

68 kg. Załamka. Tak źle było... jakieś 2 lata temu. 

Muszę wziąć się w garść, muszę i już. 

Przecież byłam w stanie poświęcić czas, energię, zapał, własne zachcianki na rzecz dążenia do lepszego wyglądu i samopoczucia

Gdzieś to wszystko umknęło, muszę to odnaleźć. Chcę.

Byłam biegać. Dzisiaj 7 km (od nie pamiętam kiedy!), 50 min (czerwone światła na drodze były bezlitosne, a że jestem leniwa nie zatrzymywałam aplikacji), 492 kcal. Jest dobrze! Zapowiada się dobra podróż :D

Tydzień biegania

Czas: 3 godziny

Dystans: 25 km

Kcal: 1738 kcal

Dni: 4

4 października 2015 , Komentarze (7)

30 dni z bieganiem: 29 dni

Bieg Niepodległości: 38 dni

Hej!

Postanowiłam podjąć wyzwanie rzuconej samej sobie! 30 dni z bieganiem.

Pomyślałam, że może i Wy zechcecie spróbować? 

Nie chodzi o to, aby codziennie biegać przez 30 dni, ale o to, aby 30 dni biegać w ogóle - ja planuję cyklem 2+1 (2 dni biegu, 1 dzień odpoczynku), ale na pewno w trakcie będą modyfikację. Niestety, albo i stety - jestem osobą, którą motywują statystyki - te dobre oczywiście. Biorąc pod uwagę, że pobiegnę w Biegu Niepodległości, który jest już za 38 dni. Teraz biegam 2-3 razy w tygodniu po 5 km, a sporadycznie 6 km. Mając perspektywę 10 km przebiegniętych, bo nie wyobrażam sobie iść wśród biegaczy.

Niestety dla mnie samej ja idąca do obciach, ale od razu mówię, że innych ludzi w ten sposób nie oceniam - po prostu od siebie wymagam dużo, poza tym biegałam 15 km z palcem w nosie.

Wstawiam coś dla Was - skopiujcie sobie i wydrukujcie, a potem uzupełniajcie i dajcie znać o efektach!

L.p. Data Dystans Czas Kcal
1        
2        
3        
4        
5        
6        
7        
8        
9        
10        
11        
12        
13        
14        
15        
16        
17        
18        
19        
20        
21        
22        
23        
24        
25        
26        
27        
28        
29        
30        

3 października 2015 , Komentarze (4)

Nie mogę zmobilizować się do pisania, ani tym bardziej do ogarnięcia siebie, swoich aktywności i swojego jedzenia. 

Dlatego zapraszam do znajomych, aby móc czerpać od Was energię! :)

9 sierpnia 2015 , Komentarze (1)

Hej!

W końcu odważyłam się napisać! To na prawdę wielki wyczyn biorąc pod uwagę, że po ponad roku to robię. Nastał ten dzień - oficjalnie nadaję do Was ja - CarrotsGirl.

Moje zmaganie z odchudzaniem trwa od wieków, serio - byłam od dziecka pączusiem. Babcie rozpieszczały, przyrządzały ukochanej wnusi smakołyki, rodzice nigdy nie żałowali słodyczy i innych rarytasów. Nie przeszkadzało mi to, zupełnie. Nie miałam problemu z jedzeniem kolacji o 22.00. W każdym razie około 18tki zdecydowałam, że to już czas. I wzięłam się w garść... Z 89 kg schudłam do 65 kg. Oczywiście trwało to nie miesiąc, nie dwa, a aż 5 lat, bo były wahania wagi, jojo i inne przygody po trasie. W każdym razie moim największym sukcesem było zrzucenie 10 kg w 2014 roku. Zrobiłam to w 3 miesiące - ciężką pracą, wyrzeczeniami, rezygnacją z wielu rzeczy. Wtedy też dokonała się moja psychiczna przemiana, poczułam się lepiej z samą sobą, w swoim własnym towarzystwie. Zaczęłam siebie lubić! To było niewiarygodne.

Generalnie od tamtego czasu waga waha mi się w okolicach 65 kg. Co zrzucę, to wraca do tej wagi, a co nabiorę to również wraca. Śmieję się, że to taka magiczna bariera, moje magiczne 65 kg żywej wagi.

Obecnie wygląda to tak, że czasem pobiegam - ale wiecie praca i inne priorytety... W każdym razie staram się dobrze odżywiać, dużo chodzę - minimum 3,5 km w jedną stronę do pracy, a czasem z powrotem. Nie jem chipsów, czekolad - okej, ostatnio wpadają owoce (nektarynki i arbuzy, ale to chyba nie grzech?!), krówki (2 sztuki na dzień) i lody (1 sztuka na dzień) - ale wiadomo, nie zawsze. W każdym razie, bardziej potrzebuję zaakceptować swoje ciało. Bo mogę ważyć 65 kg i wyglądać super, a czuć się źle, a mogę ważyć 65 kg, wyglądać średnio, a czuć się jak bogini, być pewną siebie i uśmiechniętą osobą. Ten drugi cel - poczucie włąsnego "ja" jest w tym momencie ważniejsze, a no i żeby ciuchy dobrze leżały :D

Czy są tu dziewczyny z Warszawy? Zapatrywałybyście się na jakiś meeting? :D Co myślicie? :)

5 lipca 2014 , Skomentuj

...