Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po ostatnim przybraniu na wadze powiedziałam sobie-dość. Ode mnie zależy moje życie, w tym jak wyglądam.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 56265
Komentarzy: 3260
Założony: 18 grudnia 2014
Ostatni wpis: 18 czerwca 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
EwaFit

kobieta, 52 lat, Bielsko-Biała

170 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 listopada 2016 , Komentarze (41)

Ostatnie dni minęły blyskawicznie, nawet nie wiem kiedy. Przygotowania do inwentaryzacji materiałow w pracy a potem sama inwentaryzacja  pochłonęla mój czas .... w czwartek, wróciłam z pracy po 22, w piątek, w związku z wizytą auditorów i ilością materiałow do przeliczenia, wróciłam do domu w nocy o 2 rano. W sobote znowu o 22 a dzisiaj.........dzisiaj wstałam o 9.00 i rozpoczęlam dzień od kubka kawy ... Po chwili mąż mówi, chodźmy w góry na Chrobaczą Ląkę. I poszliśmy. Dobrze, że poszliśmy, Po tylu godzinach w murach, dobrze było poczuć wiatr we włosach, posmakować ciszy lasu i zobaczyć na szczycie piękny widok jeziora Miedzybrodzkiego..Widok jak poniżej. Szkoda, że nie wzięliśmy kiełbasek, można było je upiec na ogniu, nawet widac trochę dymu. Więc w schronisku zjedliśmy pyszną fasolke po bretońsku :) Pozdrawiam!

4 listopada 2016 , Komentarze (32)

Jak ja lubię piątki popołudnia :) Ta perspektywa wolnego wieczoru i kolejnych wolnych dwóch dni jest czymś co baaaardzo lubię. Lubię nieśpiesznie pić kawę rano, czasem piję ją godzinę, czasem dwie i jest fajnie. Ważne że w domu. W spokoju, w ciszy. Bez gonitwy, bez kalendarza w ręce, bez spotkań i narad. Nawet dalszy dzień prozy życia jak zakupy, pranie i porządki robię bez pośpiechu. 

Na nowo się ożywiłam z aktywnościami fizycznymi, dieta też zmodyfikowana. Włączyłam dodatkowe  oczyszczacze--czyli cytrynę z pietruszką która miksuję i piję rano . O pokrzywie nie piszę, bo ją piję od miesięcy codziennie. I najważniejsze to regularne posiłki, mam ich 4, w których zapanowało:

-śniadanie z pieczywem, ciemnym, mokrym, z wędliną, serem, pomidorem

-2 śniadanie jabłko, albo jogurt, albo baton musli z pobliskiej piekarni

-obiad mięso+węgle (kasza, ryż, makaron)/zawsze z warzywami (ja lubię mix sałat z pomidorem albo awokado, albo marchewka, brokuła...) w dowolnym układzie, może byc w formie spaghetti, w formie mięsa z warzywami i do tego ryż ale zawsze z warzywami---dowolność kompozycji jest wielka :)

-kolacja staram się bez węgli, serek, sałatka, jajko, 

Do pracy chodzę z pudełkami z jedzeniem :)

Mam swój cel, który muszę zrealizować choćby nie wiem co :) Do 9 grudnia musze ważyć 70kg. I basta. Słowo się rzekło, kobyłka u płota! Ma tak byc i już. No i przede wszystkim, parę dni takiego działania (jedzenia i ćwiczeń fitness), a czuję się już lepiej :) I to mnie chyba najbardziej cieszy:) Ufff, to jest coś, co naprawdę lubię. Jasne, ze ciągnie mnie na słone rzeczy-bo to moja pięta achillesowa (chipsy+orzeszki), ale walczę, nie nie nie, koniec!!! Bo to, jak się po paru dniach czuję przeważa chęć mojej ręki do sięgnięcia po chipsa!!!! A czas i tak płynie .....i wiem, że będzie mnie mniej :) trzymajcie za mnie też kciuki!

1 listopada 2016 , Komentarze (20)

W te dni, przewija się w mojej głowie zaduma nad przemijaniem życia i jego ulotnością ale i wiara, że śmierć, to nie koniec...

Nasze wspomnienia o bliskich, to nasz największy skarb, który nosimy w sercu, ta miłość do nich , mimo ogromnej tęsknoty pcha nas dalej i mówi ... aby żyć dalej, dobrze żyć i cieszyć się chwilami tu i teraz....kiedyś i tak się spotkamy.

27 października 2016 , Komentarze (28)

Jestem chora. OK-zdarza się, nie chciałam, ale jestem a nie powinnam być chora……., bo w pracy gorący okres a ja utknęłam w domu. I zarządzam z domu….leżę w łóżku, laptop na nogach , chusteczka obok, kaszle i piszę, dzwonię, odpowiadam na emaile…. A głowa pęka. No dobra, moja decyzja. Mogłabym rzucić laptop w kąt i niech się dzieje co chce…ale nie umiem. Jasne , ze  zła jestem potem na siebie, bo dni lecą, a ja nic tylko ten laptop i telefon. Jednak moja decyzja to moje decyzja, ale jak zobaczyłam email do mnie z pracy od kolegi z cc do „zdrowych ludzi” z tekstem, „…..może mogłabyś zebrać inputy od nas wszystkich i wysłać ….. ” to myślałam że wyskoczę z pidżamy!  To, że jestem chora, nie oznacza, że mam wolne moce przerobowe. Ugryzłam się w język i ze spokojem napisałam, zgodnie z prawdą, że jestem chora a inputy mogą zebrać inni, zajmie im to więcej czasu, ale przynajmniej nabiorą doświadczenia i nauczą się czegoś.

Ale przejdę do fajniejszych tematów. Pod moją choinką wyrosły mi drugi raz w przeciągu ostatniego miesiąca maślaki. Raz już wyrosły we wrześniu, było ich mnóstwo, a teraz, jak pojawiły się ciepłe dni, znów mi rosną. Ponieważ grzybiara jestem, to cieszą mnie strasznie! Ba-dumna jestem z moich grzybków. Patrzę przez okno jak sobie rosną i cieszą moje oczy J A pojawiły się, bo jak kiedyś jeszcze z tatą chodziłam na grzyby, to rozsypałam grzybnię pod choinką, z maślakami, podgrzybkami…. i mam maślaki…są one dla mnie jak przypomnieniem taty J

Fajnie jest być w domu, jest tak błogo, dzieci jak przychodzą ze szkoły, to mają podane pod nos jedzenie, ciepłe, dzisiejsze a nie odgrzewane. Bycie matką w obecnych czasach nie jest proste, nigdy nie było, ale jakoś wydaje mi się, że nawet 10 lat temu świat pędził wolniej, niż teraz. Wracałam wcześniej, po południe było dla rodziny….Teraz to jakoś wszystko postawione do góry nogami. Albo się nie ma pracy, a jak się ją ma, to pracuje się za dwóch…………..

Z kilogramami walcze, 5 kg in plus musze zrzucić na przestrzeni 6 tygodni i zrobię to. Trzymajcie za mnie kciuki!

Sciskam!

19 września 2016 , Komentarze (39)

Drodzy,

Znowu długo nie pisałam. Ale nie oznacza, że zapomniałam o Was i Vitalii :)

Pragnę się podzielić niesamowitym wydarzeniem, które miało miejsce 17 września. Otóż to-spotkałam się w real-u z kilkoma osobami z V, które dotąd znałam tylko z nick-ów albo w ogóle nie znałam. 

Ale zacznę od początku-najpierw 11 września spotkałam się z Pirą22, która odważnie zaproponowała mi wspólny wypad na beskidzką Szyndzielnię. Zdziwiła mnie jej odwaga, ale pomyślałam sobie, no raz kozie śmierć, dziewczyna pomimo rozdających bombek i wideł w ręce wydaje się chyba fajna, więc no czemu nie? I tak od słowa do słowa, od podzielenia się numerami telefonów, potem spotkanie na przystanku z informacja od Piry-dojeżdżam i bedę w żółtej koszulce. I....powiem Wam..... buzie nam się nie zamykały od pierwszych uścisków, wejścia na Szyndzielnię, poprzez zejście ze szczytu i pożegnanie. Co prawda nie pamiętam za bardzo widoków , ale to nieistotne . A w kolejnym tygodniu, 17 września ---odbyło się spotkanie Vitalii w Katowicach :) Spotkałyśmy się: Pira22, Diuna84, Stonka162, ja. Co się działo! Słowne wodotryski to mało powiedziane :) Dziewczyny mają taki power i energię, że w życiu bym nie pomyślała śledząc wpisy na V :) Było też jedzenie fit i to …..o wiele mniej fit . Były też zdjęcia, którymi się nie podzielę/nie podzielimy i kopiące w pupę  dużych rozmiarów adidasy i oczywiście dyskusja o utworzeniu grupy :) Póżnym popołudniem dołączył do nas też  jedyny mężczyzna GrzesGliwice :) Jak na babską dominację na V, to ukłon Grzesia w stronę spotkania się z tym bardziej doceniamy :)  Rozstania nadszedł czas ale powiem Wam, spotkać się z taką grupą było warto!

3 sierpnia 2016 , Komentarze (11)

Wczoraj byłam na...

Słoiczki są już zrobione, będą grzybki do jajecznicy :) Dzisiaj też się wybiorę, lubię spędząc tak wolny czas, dzisiaj mój ostatni dzień urlopu...ech

Lubicie zbierać grzyby? Ja uwielbiam! Nie mam co prawda zwolenników grzybobrania w domu, więc chodziłam na grzyby z tatą, teraz chodzę z pieskiem :)

1 sierpnia 2016 , Komentarze (9)

Założyłam grupę, aby się mobilizować w cyklu dziennym. Taki wewnętrzny przysłowiowy kij nad głową, aby wymuszać na sobie, ruch czy ćwiczenia i jeść tak jak kiedyś jadłam, bo czułam się (kiedyś) znakomicie. A teraz, przez te ostatnie 3 miesiące przytyłam i czuję się jak mors na plaży, na dodatek bez energii. 

Jak ktoś chce dołaczyć, to zapraszam:

http://vitalia.pl/index.php/mid/89/fid/1034/diety/...

29 lipca 2016 , Komentarze (29)

Witam po dłuuuuugiej nieobecności. Aż za długiej. Ostatni wpis widzę zrobiłam życząc radosnych Swiąt Wielkanocnych.........W pracy miałam straszny młyn, zastępowałam 2 osoby, więc....miałam co robic do wieczora w pracy i po pracy w domu też siedziałam przy laptopie i pracowałam dalej. Nie chcę nikomu się tłumaczyć, że prakrtycznie od kwietnia, nie miałam sił żeby ćwiczyć, bo myśli ciągle krązyly wokół pracy. Co prawda, woziłam w samochodzie plecak z butami i ciuchami do ćwiczeń, ale nie miałam po prostu sił, żeby ćwiczyć. Nie zjeżdżałam drogą jak zawsze do fitness club z pracy, jak to robiłam. Plecak pozostał nie ruszony przez 3 miesiące.....Na szczęscie z nosem przy ziemi, bo ze zmęczenia, w lipcu doczekałam się wakacji, z których już wróciłam. Było BOSKO. Mało powiedziane, było bardzo,  bardzo fantastycznie. Byliśmy w Chorwacji, na wyspie Krk. Piękna pogoda, ciepło, lazurowa woda, i przede wszystkim luz: luz w zachowaniu, luz w głowie i w myślach. Ułozyłam tak urlop, że zostało mi jeszcze kilka dni urlopu więc wykorzystuję na maxa ten luz jeszcze w domu. Od sierpnia mamy nowe 2 osoby, więc powinno być już lepiej.

Załączam zdjęcia z pobytu w Chorwacji, gdzie spedzilismy cudowny czas. 

No i muszę wrócić na moje stare dobre tory żywieniowo-ćwiczeniowe, bo oczywiście, bez tego nie czuję się tak, jak się czułam wcześniej. Proszę nie pytać o wagę!!! Powiem tylko, że muszę dogonić pasek. Wrrr, ale go dogonię :)

Ściskam i pozdrawiam Was!

25 marca 2016 , Komentarze (31)

Wesołych Swiąt dziewczyny! Radości z bycia z rodziną! Słońca w sercu i nie mniejszej ilości słońca i wiosny za oknem!(slonce)

Jako, że na V prawimy o odchudzaniu, to zyczę również: radości z jedzenia domowych pasztetów i domowych wypieków i otaczających świątecznych zapachów w kuchni. Cieszmy się świątecznym jedzeniem, delektujmy, to przecież Swięta, nasza tradycja, kultura, nasze kurczaczki, baranki i kwiaty na stole. Piszę o tym, bo słysze i widze nieraz, że w ramach diety ktoś nie bedzie jadl na przykład żurku i schabowego z piekarnika. Czemu? Zjedz! Ale mniej. Posyp żurek ziołami, dodaj do schabowego sałatkę. Zjedz pasek ciasta. I delektuj się jedzeniem z rodziną. Swięta mają nas cieszyć, a nie kojarzyć z głodówką i katorgą. Poza tym, co oznacza kilka dni Swiąt w odniesieniu do 365 dni w roku? Pracuje się przecież nad sylwetką cały rok . Więc jedzmy normalnie podczas świąt, z umiarem jak trzeba a przede wszystkim cieszmy się, że jesteśmy z rodziną. 

19 marca 2016 , Komentarze (41)

Nie wszyscy lubią humor o małżeństwie i relacjach kobieta-meżczyzna. Wydaje mi się, że to kwestia czasu i wieku, kiedy po latach bycia z tym jedynym oraz doświadczeń widzi sie nasze typowe/nietypowe zachowania i charakterystyczne zjawiska. Mówiąc "nasze" odnoszę się zarówno do nas kobiet jak i mężczyzn. Uwielbiam stąd humor z przymrużeniem oka pokazujący te zachowania, delikatny, z kulturą, ale bez chamstwa, Mój mąż też lubi. Mamy pewne już kanony i teksty z kabaretów czy filmów wplecione w codzienne życie, które potrafią nas rozbawić w szarudze dnia albo trudniejszych chwilach albo tak po prostu rozbawić. Załączam linki do kabaretów, ktory  "weszły" w nasze zycie. I tak czasem, jak wchodzę w monotonię dyskusji, mój mąż tylko mówi: "ja, ja, ja" albo "wolny w niewoli" czym sprytnie przemyca swoją odpowiedź, że już powinnam zwolnić, pohamować się w dyskusji....i ma rację :) Albo ostatnio, uśmiałam się do łez, kiedy pożyczyłam od niego samochód, (a nie lubię jeżdzić jego samochodem) po powrocie wysłałam mu sms (bo był na szkoleniu poza Bielskiem): "wróciłam cała, w domu czeka lazania". A mąż odpisał "a piwo w lodówce się też mrozi?". Uśmiałam się okrutnie :)Załaczam dwa kabarety, w których są te teksty .... Jak macie ochotę je obejrzeć, załączam. Pamiętajcie, nikogo nie chcę obrazić.