Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

będzie dobrze!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 28180
Komentarzy: 704
Założony: 3 stycznia 2015
Ostatni wpis: 30 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ktoragodzina

kobieta, 33 lat, Warszawa

160 cm, 68.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 listopada 2015 , Komentarze (6)

Pamiętacie, jak 3 miesiące temu na urodziny dostałam zabieg mani&pedi? Wreszcie udało mi sie pójść! Zazwyczaj robię sobie te zabiegi sama, ale wiadomo - lepiej, kiedy robi to zawodowa manikiurzystka. Superpsrawa, w piątek po pracy rozsiąść się na fotelu, czytać gazetę, a stopy się relaksują :) Moje ręce i stopy nigdy nie były takie ładne :P

Aaaa no i pierwszy raz mam hybrydę - ponoć uratuje mi paznokcie przed łamaniem... Taka ładna! A ponoć nie sezon na pastele...

Jednak nie byłabym sobą, gdybym jej nie przerobiła na drugi dzień ;)

W zeszły weekend byliśmy z chłopcem u moich rodziców. Pochodzę spod Warszawy, Mój chłopiec był ze mną mnóstwo rzy, ale nigdy tak naprawdę nie zabierałam go na rozpoznanie terenu. Tym razem poszliśmy obejrzeć pałac, w którym przed laty u swojego ojca chrzestnego, Ksawerego Dybowskiego, mieszkał Cyprian Norwid. Tuz za moim płotem :) Pałac się rozpada i jest tam teraz dom dziecka. 

Pozdrawiam Was i idę chudnąć do swojej sukienki. Ponoć dziś ma być kolejny koniec świata. Pijcie herbatę z imbirem i zakładajcie czapki. Ja tego dziś nie zrobiłam i bardzo żałuję. <3

19 listopada 2015 , Komentarze (25)

Nie wiem co ja sobie myślałam! Że jestem chudzinką? Szczupaczkiem? I założę obcisły ciuch? I będę wyglądać ekstra? A każdy będzie mnie podziwiał?

Kupiłam piękną, elegancką, czarną, koronkową i dopasowaną sukienkę. Ale w rozmiarze M. Ostatnio M-ki są na mnie ok, ale ta sukienka to przegięcie z mojej strony.... Oczywiście zamawiane przez internet, bo nie było L.

Mierzyłam nawet z wyszczuplającymi body. Wyglądam jak szynka, a body odcinają się na tyłku, pogłębiając efekt szynki. 

Zapakowałam wczoraj, wzięłam paragon i postanowiłam po pracy oddać. Aleeeee weszłam rano na wagę - szok! 67 kg!!! Weszłam na vitalię - szok! Każda z Was chudnie w oczach! No to nieeee! Wiem, pofolgowałam sobie ostatnio, wczoraj na kolację zjadłam kawałek pizzy i kilka ciastek. Przypomniało mi się, że kupiłam tez w lumpeksie fajne tregginsy marmurkowe i też są za małe :( Biorę się za siebie, do Sylwestra pozostało 41 dni! (Tregginsy mniej więcej wyglądają tak.)

Zaczynam DETOKS CUKROWY! TRZYMAJCIE KCIUKI, BO NIE ODDAM TEJ SUKIENKI ;)



4 listopada 2015 , Komentarze (9)

Ale czas szybko leci! Muszę zebarć się do mojej magisterki, ale idzie mi to opornie. 

Na Wszystkich Świętych byłam u rodziców, wróciłam z grypą żołądkową. Tak źle nie czułam się dawno... Kleiczek ryżowy przez dwa dni i pozbyłam się wszystkich zalegających w jelitach brudów. 

Przywiozłam też kotkę na 2 tygodnie, co by mój koci chłopiec poczuł trochę towarzystwa - juz się znają, więc jest dobrze. Zauważyliśmy, że mój rudy kocur uspokaja się bardzo i nie wyżywa na nas :) Co prawda dziś w nocy nie mogliśmy spać, bo koty urządzały biegi po mieszkaniu i skakanie przez nasze łóżko... Oto król Andrzej i jego tymczasowa kobieta Malutka.

Wiecie co mi się marzy? Zestaw do paznokci hybrydowych. Mam teraz straszny problem... Żaden lakier nie trzyma się u mnie dłużej niż 2 dni. Hybryda wytrzymałaby dłużej. Próbowałam już Sally Hansen Insta dri i Seche Vite. Wczoraj zmatowiłam płytkę i zobaczymy ile wytrzyma mi obecny lakier. ( A w rossmannie promocja na lakiery, szminki i kredki - 49% :D). Tak, tak, wszystko niszczy płytkę. No cóź - chociaż sama mam krótkie, odrzucają mnie niepomalowane paznokcie...

Bawię się wzorkami, specjalistka ze mnie żadna :)


Wagowo - ostatnio trochę mi przybyło, ale rano na wadze znów 65,9.

20 października 2015 , Komentarze (3)

Nie było mnie, byłam w Giżycku :) Na weekend, ale zawsze!

Byliśmy z moim przyjacielem i jego dziewczyną. Znajomy znajomego ma ośrodek nad jeziorem Kisajno, dlatego udało się nam odpoczywać poza sezonem całkowicie za darmo. Było świetnie, obiadki, piwko, oj, troszkę odchorowałam brzusznie ten wyjazd, ale już się uspokajam. 

Mój chłop stał się zapalonym wędkarzem i cały czas kazał nam siedzieć z nim na pomoście, nawet w deszczu. ma za swoje, bo teraz leży przeziębiony, a ja gotuje mu rozgrzewające rosołki. (Nic nie złowił, nigdy nic nie złowił)

Nie mamy za wiele zdjęć, mój chłop nie potrafi ich robić :P

Oto jakie piękne zdjęcie zrobiłam mu ja:

a on mi takie nie wiadomo co:

Wracaliśmy Bla Bla Carem. Pierwszy i ostatni raz. Koleś chciał nas zabić. Pogoda okropna, deszcz zacinający w szyby i śliska droga, a on jechał 120 km/h. I na dodatek był niemiły.

7 października 2015 , Komentarze (13)

Dosyć smętów! Waga normuje się - 65,8. Uff, ćwiczę z Ewą, ale mam tak obolałe mięśnie...

Ostatnio odwiedziłam lumpeksy. Wydałam pokażną sumę ok. 30 zł :D

Sweterek. Dośc długi, ale jak się okazało niezbyt ciepły...

Po prostu luźny top:

Koszulę na lato, pstrokata, ale na wakacje jak znalazł :)

Spódnica ołówkowa w pięknym kolorze ciemnej mięty :)

No i buty, moje piękne, wymarzone, na słupku i platformie z przodu. Kupiłam w CCC. Czuję się teraz taaaaaka wysoka :)


PODJĘŁAM PRZED SAMĄ SOBA WYZWANIE SYLWESTROWE :) ćw. min 4 x w tygodniu - efekty niebawem :)

5 października 2015 , Komentarze (12)

Boże, pasę się! Waga już po @ 66,6, co się dzieje...

Biorę się w garść, bo tak nie może być! Czekam na lato! 2 kostiumy czekają, a opona sama nie spadnie.... Musi być 57, musi musi, musi, zaklinam czas I DIETĘ!

W zeszłym roku w sylwestra ważyłam ok. 80 kg i nie miałam się w co ubrać... Nie pozwole sobie obrosnąć w tłuszcz. (frytki)(kanapka)(ser)(donut)(hamburger)(czekolada)(lody)(pizza)

BĘDĘ DZIELNA, NO GDZIE TERAZ TAKIE SKOKI WAGI???

24 września 2015 , Komentarze (25)

Drogie moje!

Powylewam swoje żale i nieżale na. Opowiem Wam o tym, jak to się stało, że polubiłam siebie.

Na vitalii czytam często historie odchudzania. Wszystkie takie same. Moja jest podobna :) Przyznam się Wam, że 2 lata temu (a może 3? Nie pamiętam sama...) udało mi się osiągnąć wagę 71 kg - zrzuciłam wtedy 10 kg, ale z całej tej radości przeszłam na dietę pizzową. Jak się domyślacie wróciło, no może nie wszystko, ale dopasłam się do prawie 80 kg. Opisywałam swoje odchudzanie w pamiętniku, a potem jak tchórz wykasowałam konto. Tak sobie chudłam, tyłam, chudłam, tyłam. Moje ciało flaczało, a ja miałam coraz mniej energii. Nawet w pracy nic mi się nie chciało, a każde zadanie to była kara. 

Ale od początku.


Zawsze byłam dzieciakiem-pulchniakiem. Nawet w podstawówce mówili do mnie "słoniu" :) Wtedy to nie było miłe. Ale widziałam, jak każda próba kupienia mi zimowej kurtki kończy się fiaskiem, bo nie dopinam się. Moja mama zawsze powtarzała uparcie przy sprzedawcach "Jakie dziwne rzeczy teraz robią, rękawy za długie!". Kochana <3

W gimnazjum też byłam pulchna, w liceum też, chociaż już odrobinę mniej. Pamiętam, jak w gimnazjum na wizytach kontrolnych u lekarza zawsze dostawałam nowe diety i takie tam śmery-bajery. Pamiętam raz jak powiedziałam wszystkim, że jestem na diecie i wtedy (święcie wierząc w słuszność swojego czynu) zjadłam na koleację 3 kanapki z białym chlebem, żółtym serem i ogórkiem kiszonym:)

No i przyszedł czas studiów. Piwka, imprezki, pizza na kaca. MATKO KOCHANA! Mój przyjaciel powiedział mi kiedyś "Ty to jesteś ładna, ale MUSISZ schudnąć". Potem sobie schudłam i przytyłam, pobalowałam, dieta makaronowo-pizzowo-tania, bo to studia, a ja na własnym garnuszku. Przyszedł czas, kiedy poznałam mojego chłopca - było to 2 lata temu. Ważyłam z powrotem 81 kg. ORKA NA BRZEGU MORZA! Mówię Wam, potwór z galaretą zamiast ciała :P 

Ale nie wiedzieć czemu on mnie zechciał. A potem nawet pokochał. I chciałam mu zrobić prezent, żeby się mnie nie wstydził. Ale on nie chciał tego prezentu. Powiedział, że jeśli chcę coś zmienić, to mam to zrobić dla siebie, a nie dla niego, bo miłość nie wymaga wyrzeczeń <3 No to zaczęłam. Moje mozolne próby... Kilka miesięcy. W tym roku próbowałam już w styczniu, ale upadłam i podniosłam się znów na poczatku kwietnia. Zrzuciłam juz prawie 15 kilogramów. ALE! Rozpoczęłam teraz nowy etap! Etap "BEZ WYMÓWEK OD ĆWICZEŃ". Jakoś tak szydziłam z Ewy Chodakowskiej i ćwiczyłam Mel B. Wczoraj zrobiłam 45-minutowy trening Model Look i bardzo mi się spodobało. Kiedy zdjęłam z brzucha swój pas neoprenowy to był calutki mokrutki :) Także Ewo, przepraszam za złe słowa, poćwiczymy sobie :D


A teraz dlaczego polubiłam siebie? 

  • bo zaczęłam walkę i mimo wszelkim przeciwnościom idę do przodu. No może teraz moja waga stoi od kilku tygodni, ale nie podnosi się, a to ważne;
  • bo jestem pogodna, miła, ciepła i empatyczna. Potrafię zrozumieć wiele rzeczy;
  • bo im jestem starsza, tym dojrzalej patrzę na życie;
  • bo coraz rzadziej czepiam się mojego chłopca i potrafię nakreślić problem;
  • bo zaczęłam oszczędzać na ciuchy w rozmiarze S! Założyłam skarbonkę na drobne i kopertę na grube pieniądze :p

Zróbcie sobie mały rekonesans samych siebie, to pomaga uporządkować sprawy, SERIO! Zerknijcie czasem na mój instagram (cina_cinecka), czasem coś wrzucam :)

19 września 2015 , Komentarze (20)

Witajcie w ten sobotni poranek! Krótki wpis, pokazuję, że żyję :)

Zostałam studentką po raz drugi i wczoraj oblewałam z moją przyjaciółką ten mały sukces :) Dziś wstawało się ciężko.

Ostatnimi czasy bardzo spodobało mi się kucharzenie (nie żebym nie gotowała, ale zazwyczaj nie chce mi się wymyślać i robię proste rzeczy, najlepiej na kilka posiłków). Dostałam od koleżanki z pracy marynowany tempeh. Pierwszy raz miałam styczność z tym czymś. To fermentowana soja - ja akurat dostałam marynowaną, ale można też uwędzić. Koleżanka jest weganką, a ja lubię wegańskie przepisy, zatem taki prezent był super. Z tempehu zrobiłam coś - śmieciówę. Potrawkę z warzywami. Wszystkimi, jakie miałąm w lodówce, wyszło pyszne coś! 

Wczoraj stałam 2,5 godziny w kolejce do dziekanatu, zła, głodna i  śpiąca. W pracy z racji tego byłam około 3 godzin. Musiałam zrobić relaks - wypiłam koktajl malinowy i pojechałam do IKEI na szoping. KUpiłm nowe kubki i szklanki do piwa - mój chłopiec marzył o takich, które mają większą pojemność niż 0,3 (a ja miałam tylko takie i to sztuk trzy). Mojego chłopca łatwo uszczęśliwić :)

A no i przyglądam się zmianom swojego ciała i dostrzegam coś, co mnie cieszy, bawi i rozczula - wystające kości biodrowe. Brzuszek jeszcze miękki, ale kości twarde i coraz bardziej widoczne. :D

15 września 2015 , Komentarze (17)

Trochę obrosłam w piórka przez ten weekend :)

Pamiętam jak dzień po świętach wielkanocnych powiedziałam "odchudzam się!". Moja mama w śmiech - "dziecko, co ty gadasz, tyle jedzenia po świętach zostało, a ty się odchudzasz? Ile chcesz schudnąć? 20 kg???? COOOOO??? Przecież Ty bedziesz skóra i kości". Wtórowała jej moja ciocia, która skrycie marzy o zrzuceniu 20 kg, ale znajduje dużo wymówek. Nawet kilka razy biegałyśmy razem, jednak ja od tych świąt zrzuciłam już prawie 15 kg, a ona dalej sobie marzy. 

No i tak - siedzimy z mamą niedzielnym popołudniem i rozmawiamy. Odwiedziała nas ciocia. Akurat miałam na sobie nowe czarne spodnie, które jako jedyne nie są za duże. Aż złapała się za głowę, kiedy coś robiłam i stanęłam bokiem. Usłyszałam miłe słowa, a moja mama dalej uważa, że te 20 kg to będzie za dużo :)

Fajnie tak postawić sobie cel i dążyć do niego :) Bardzo chciałabym zapisać się na jogę lub jakieś zajęcia grupowe, ale ciągle mam jakieś inne wydatki i ostatecznie ląduję przed telewizorem (albo i nie) z Mel B i Tiffany.

Od babci dostałam kolejną porcję malin, ale chyba je zamrożę na zimowe koktajle...

I jeszcze... Ostatnio dodałam na instagram nowe zdjęcie... i tym samym przeglądałam stare zdjęcia... Mama mówi, że lepiej mi, kiedy jestem okrąglutka, bo mam taką pocieszną buzię. Pocieszną buzię miałam już za malucha, kiedy (dowiedziałam sie niedawno) babcia karmiła mnie rosołem z gołębi :P

Mój instagam dla zainteresowanych: cina_cinecka


9 września 2015 , Komentarze (12)

Moje drogie :) 

Przede wszystkim chciałam pogratulować najbardziej motywującym Vitalijkom :) Większość z nich to autorki moich ulubionych pamiętników! GRATULUJĘ - MOTYWUJCIE DALEJ!

Co tam u mnie przez ten tydzień? Jakaś jesienna chandra i płaczliwość. Muszę poprawiać sobie humor na różne sposoby - zazwyczaj jest to film, herbata z imbirem i kocyk. Teraz akurat mój chłopiec ma tygodniowy urlop i nadrabiamy filmowe zaległości.

Kupiłam sobie coś niesamowitego! Kocham kolorowe lakiery i kocham malować paznokcie, ale szlag jasny mnie trafia, kiedy (nawet jeśli pomaluję paznokcie ok 17:00) wstaję rano i mam odbitą pościel! Zasięgnęłam opinii strony wizaż.pl i kupiłam Sally Hansen Insta-dri. To był strzał w 10! Paznokcie ładnie błyszczą, może nie przedłuża aż tak bardzo trwałości lakieru, ale przede wszystkim wysusza lakier w mig! Miałam trochę obaw, ponieważ mam 2 lakiery kolorowe z serii Insta-dri. Schną szybciutko, ale już po kilku godzinach wycierają się na brzegach i wygląda to nieestetycznie. No całe szczęście top coat okazał się moim ideałem :)

Moczę też stópki w tym - bardzo przyjemny relaks :)

Korzystając jeszcze z ostatnich podrygów lata i weekendu u rodziców, poszłam na szaber do ogródka mojej babci. Babcia ma miliony malin! :) A ja kocham maliny! I miętę też kocham! I koktajle malinowo-miętowe!

Jeszcze chciałam się pochwalić prezentem od mojej przyjaciółki. Złote Lilou ze znakiem nieskończoności na sznureczku, takie skromniutkie i proste, a takie piękne! Nie rozstaję się z nim :)

A waga? Waga mi prawie wcale nie spada... Rano 65,8. No dobra, w sumie jeszcze niedawno ważyłam 80, a nawet 81 kg. Dziewczyno, ogarnij się :)