Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej! Jestem tutaj, ponieważ zdałam sobie sprawę, jakie błędy żywieniowe popełniam i chciałabym to zmienić. Moim celem jest zeszczupleć oraz zacząć uprawiać sport(y). Bardzo zależy mi na zdrowiu, mniej na czasie, w jakim osiągnę 'cel'. Cały czas się uczę i chętnie poszerzam swoją wiedzę w zakresie żywienia. Wiem, że przede mną dużo pracy - tym bardziej motywuje mnie to do zmian. :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5059
Komentarzy: 120
Założony: 3 września 2015
Ostatni wpis: 26 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
.missmurder.

kobieta, 31 lat, Poznań

173 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 września 2015 , Komentarze (13)

Dziś był dzień pomiarów. Dziwne, bo przez trzy tygodnie prawie nic nie zeszło, zupełnie jakbym stała w miejscu. Jednak spodnie i kurtka są zdecydowanie luźniejsze. :)
Myślę, że popełniłam błąd nie mierząc się na "oponce", bo tam mogłam trochę zgubić. Następne pomiary za 4 tygodnie.



Jadąc do rodziców chciałam, żeby coś zauważyli, bardzo podniosłoby mnie to na duchu (nic nie wiedzą o tym całym odchudzaniu). Mama powiedziała coś w stylu "hm, schudłaś, nie?", a ja oczywiście "nie...nie wiem" - syndrom wyparcia :D

Strasznie martwi mnie fakt, że rano nie będę miała odwagi się zważyć, a naprawdę chciałabym to zrobić i mieć to za sobą. Ale boję się panicznie, że zobaczę tam >90 kg. Możecie sądzić, że wymyślam sobie problemy, ale dawno niczego się tak nie bałam.
Ciągle walczę ze sobą, czy to całe ważenie jest takie konieczne :P

Badania krwi wyszły ok, tzn. TSH i FT4 podwyższone (w tę sobotę endokrynolog), ale przynajmniej nie mam cukrzycy :)
Co do diety: nie dojadam, notorycznie nie dojadam jeśli za późno wstanę, bo ucieka mi jeden posiłek. Mocno nad tym pracuję. ;)

22 września 2015 , Komentarze (12)

Wczoraj dostałam od Vitalii koszulkę z okazji 10lecia :)

No,
skoro mogę się dzielić i wygrać jeszcze jedną,
to jedna - na zachętę!
leci do mojej współlokatorki veganmarta
veganmarta
#10latVitalii

Mam nadzieję, że przed nami miesiące treningów!
Dzięki Vitalio!

21 września 2015 , Komentarze (8)

Kurde, nie, nie odpowiem Wam na to pytanie, bo sama nie wiem, co mnie cieszy w byciu zmęczoną i przepoconą. Ale tak jest!
Zachodzę w głowę czemu tego wcześniej nie odkryłam! Zakochałam się gdzieś po trzecim treningu, więc niestety nie było to od pierwszego wejrzenia... Chociaż, big love po trzeciej randce z ćwiczeniami to całkiem niezły wynik. ;)

Plany na najbliższe pięć tygodni:
2-3x w tygodniu: (8min abs + 8min legs + 8min buns/inne na pupsę) x 2 + hantle
3x w tygodniu: marszobiegi (na początek więcej marszu niż biegu, a potem te proporcje się zmienią - chcę sobie po prostu poprawić kondycję)

Od listopada zaczynam 5-tygodniowe wyzwanie z T25, które wymaga sześciu treningów w tygodniu, a więc nabranie kondycji jest tutaj bardzo wskazane.
Ale pojawia się problem, z którym przychodzę do Was: mam strasznie mało miejsca w pokoju. Tyle, że starczy na dywanówki, ale nie tyle, żeby poskakać w lewo i prawo. Wyjścia są dwa:
a) ćwiczyć w kuchni - nie będę mieszkać sama, więc to może być trochę kłopotliwe (współlokatorka jest kochana na maxa, zupełnie nie o to chodzi, ale i tak nie ma tam wcale tak dużo miejsca)
b) wywalić z pokoju biurko (chlip, trochę by się przydało), przestawić łóżko i tym samym zyskać szałowe 2x2m wolnej przestrzeni

No i, co sądzicie?
Warto byłoby "odrabiać lekcje na kolanie"? :D

20 września 2015 , Komentarze (18)

Mam nowy plan zajęć. W poniedziałki i środy jestem na uczelni od 8 do 19:30, z piętnastominutowymi przerwami między zajęciami :< witajcie lunchboxy! (tecza)

1kg tygodniowo wydaje mi się małą zmianą, ale to jedna z tych rzeczy, których nie przyspieszę. Za to w skali kilkunastu tygodni robi się z tego całkiem pokaźna sumka. Tak sobie dziś pomyślałam, że jak wszystko pójdzie gładko, to pod koniec roku powinnam ważyć ok. 72 kg. Jedna zasada: sumiennie ćwiczyć. Całkiem nieźle wyglądam z tą wagą, więc na święta chętnie będę pozować do zdjęć, mama się ucieszy. :D
Nie chcę robić żadnych planów, schudnę tyle ile zdołam w krótszym lub dłuższym czasie, jednak ta wizja podtrzymuje mnie na duchu. Tak wyglądam przy 70 kg i jest to figura, która w dużym stopniu mnie zadowala:


To znaczy, jest to bardzo dobra baza pod rzeźbienie i wysmuklenie ciała. Już nie mogę się jej z powrotem doczekać!

Niestety, mam nowy rozstęp, na brzuchu, pojawił się znikąd. Póki co jest malutki, ale kurde, nie powinno go tam być i on też dobrze o tym wie. :P
W tym tygodniu ćwiczyłam trzy razy (edit: cztery! właśnie zaliczyłam trening, tak mi się nudziło przy niedzieli!) i dopilnowałam diety w 100%, więc mam pierwszy tydzień zaliczony na 5+!
We wtorek idę na badania krwi pod kątem tarczycy. Mam nadzieję, że jest po staremu i nie będę wymagać większej dawki leków, bo ogólnie czuję się dobrze. Za to strasznie dużo piję (małe porcje co jakiś czas) i dzięki temu pięknie działają mi jelita, pierwszy raz od kilku lat czuję, że jest jak być powinno. :)
Dziennie jest to butelka wody niegazowanej i pół litra mięty, pół litra zielonej herbaty i jeszcze wieczorem jakiś napar z rumianku lub melisy. Razem wychodzi około 3L, a ciągle mi mało. Może warto przy okazji zbadać sobie poziom cukru?

16 września 2015 , Komentarze (6)


To chyba taki nowy "piątek 13-stego".
Kilka dni wcześniej pochwaliłam się, jakie fajne rzeczy sobie kupiłam. Jeśli ktoś nie czytał, polecam dwa wpisy wcześniej - historia jest tak samo zabawna jak ta, którą za chwilę przeczytacie. Gwarantuję. :D
A więc, stwierdziłam, że skoro wychodzę dziś do kina (Straight outta compton), ubiorę sobie nowe spodnie i sweterek. 
Hmmm... wyglądałam całkiem nieźle, do czasu aż WPADŁAM W GLINĘ. Tak, tyłkiem. Tzn. poślizgnęłam się i elegancko ubrudziłam się w glinie, dosłownie CAŁA, możecie mi wierzyć na słowo. Jedna paczka chusteczek musiała wystarczyć mi na zmycie z siebie czegoś, co jest kompletnie niezmywalne ._.
Do domu wróciłam taksą, filmu nie obejrzałam, ale z rozrywki czekało mnie ręczne pranie nowiutkich rzeczy </3

Bardzo niedietetyczny wpis, ale musiałam się tym podzielić!
I zachęcam do lektury "-4- Grubinia na zakupach, czyli dlaczego się odchudzam"
PS. uwielbiam Wam poprawiać humor! (tecza)

16 września 2015 , Komentarze (16)

Ile wysiłku i samozaparcia trzeba aby zacząć ćwiczenia wie każda, która po męczącym dniu chciała odpocząć, ale skoro wcześniej obiecała sobie poćwiczyć... No cóż, obiecała, więc słowa musi dotrzymać! A więc pozwala, żeby starannie wykonany rano makijaż spłynął wraz z potem :D znacie to?

Ubieram legginsy do ćwiczeń, sportowy stanik, koszulkę, którą kiedyś zostawił tu mój chłopak, włosy związuję gumką, wyciągam zapomniane buty do biegania, matę i hantelki. Zwarta i gotowa biorę się do ćwiczeń. Już po 15stu minutach mam w oczach pierwsze łzy i pot leje mi się do oczu, przeklinam youtubowego trenera sapiąc przy tym jak stary koń.
Jak na pierwszy trening nieźle, cztery ćwiczenia skończyłam 10 sekund wcześniej niż on i dzięki temu miałam siłę, żeby odsapnąć przed następną serią. Moja kondycja nadal leży, ale i tak jestem z siebie dumna, że ruszyłam dupę.
3x w tygodniu po 45 minut to na razie mój max. NA RAZIE. :D
Mam takie zakwasy, że boję się kichnąć. Ale uwielbiam ten stan bo czuję, że coś się zmienia.

Dietkowo trzymam się świetnie, w ogóle nie jestem głodna. Zazwyczaj jednak wstaję tak późno, że jem tylko 4 posiłki i ucieka mi te 150-200 kcal z podwieczorka, albo przerzucam część na kolację (którą jem o 21, ale późno chodzę spać ;) ).

Wczoraj po tygodniowej przerwie widziałam się z chłopakiem. "Ej gdzie Ty masz brzuch? Serio, gdzie jest moja dziewczyna?" oczywiście jak zwykle przesadza, ale ja też widzę różnicę biorąc pod uwagę ostatnie 3-4 tygodnie.
JEST DOBRZE! (tecza)

12 września 2015 , Komentarze (17)

Oczywiście się nie zważyłam. Zabrakło mi odwagi, no i albo dostałabym kopa, albo kompletnie się załamała. To jeszcze nie mój czas, zdecydowanie.

Za to z własnej inicjatywy poszłam na zakupy ubraniowe. Unikam ich od grubo (dosłownie :D) ponad roku. No ale stało się, musiałam iść, bo moje spodnie powoli mówiły mi, że niedługo po prostu rozlecą mi się na tyłku.
BARDZO NIEDŁUGO.
Zrobiły to dzisiaj. W przymierzalni w sklepie. Wielka dziura na udzie :o co gorsza, musiałam o tym powiedzieć mamie, bo stałam w tej przymierzalni w majtkach i musiała iść poszukać mi po sklepie jakichś spodni na TERAZ, przecież musiałam w czymś wrócić do domu. Jezu, nie wierzę w to, ale udało jej się znaleźć! :D pierwsza para i od razu sukces, wzięłabym je nawet gdyby kosztowały trzy stówy, bo byłam w podbramkowej sytuacji ._.
Tak, właśnie przez takie sytuacje mam już dosyć swojego grubego tyłka. To jest jeden z głównych powodów. Coś, co pcha mnie do przodu. Chcę wejść do sklepu i nie zastanawiać się, czy znajdę coś, w co wejdę.

W każdym razie bilans zakupów jest całkiem niezły :)
-płaszczyk jeansowy
-spodnie jeansowe 'slim line'
-spodnie granatowe, te awaryjne :D
-kardigan (uniwersalny)
-dwie pary skarpetek, dwa staniki
-buty (najlepsze!!!)
Wszystko uczyniło mnie równo 500 zł.

Dietowo- moi rodzice mają dziś 23. rocznicę ślubu. Możecie sobie dopowiedzieć, pod czym dziś ugina się nasz stół w salonie. :D
Ja na szczęście nie mam apetytu przez tę akcję ze spodniami ._.
Ja wtedy, pozdro:

10 września 2015 , Komentarze (11)

Jutro jadę do domu, a więc będę miała okazję się zważyć - jeszcze nie wiem, czy będę na tyle odważna. ;)
Ostatni raz ważyłam się półtora roku temu i bardzo chciałabym wierzyć, że te 86kg to w tej chwili maksymalna waga. Po co w sumie psuć sobie humor? Wymiary mnie tak nie zniechęcają. ^^

Moja współlokatorka za to została weganką. Ja bym nie potrafiła, ale ona całkiem nieźle trzyma się na takich ograniczeniach. Być może czasem będę od niej podkradać jakieś proste przepisy i się z Wami dzielić. Ah, tęsknię za tymi wspólnymi fit-zakupami! Ale wodę to nam będą przywozić z Tesco24, za dużo dźwigania :D
Od października postaram się ją też trochę rozruszać, choćby marszobiegami
Obie walczymy z rozstępami i M. serdecznie poleca balsam na rozstępy z serii Mamma Mia (Ziaja) - z jej obserwacji wynika, że bledną. :)

Tytuł posta zawiera dwa moje nowe postanowienia. Często stojąc 'na fajce' mam minę naczelnej bitch. Dużo razy słyszałam od przechodniów, że powinnam się więcej uśmiechać. Postanowiłam sobie to wziąć do serca. W życiu nigdy nie będzie idealnie, ale niezadowolona mina w niczym tu nie pomoże. Co do palenia - byłabym głupia zmieniając nawyki żywieniowe i wprowadzając codzienny ruch, pominąć tak ważny krok jak rzucanie palenia. Za cenę jednej paczki wolę kupić chude mięsko na cztery obiady. Brzmi rozsądniej, prawda? :)

Ogólnie w życiu szykują się zmiany. Nie wszystkie będą na dobre, ale niektóre są konieczne...

6 września 2015 , Komentarze (3)

Zmiany zaczęłam niedawno, bo gdzieś z początkiem sierpnia.
Przez miesiąc jedzenie miałam zapewnione przez zakład pracy, w którym podjęłam staż. Gdy wracałam do domu popołudniu, najczęściej zjadłam jeszcze małą kolację. Praktycznie codziennie rano jadłam masło i nie mogłam mu się oprzeć (do mieszkania praktycznie nigdy nie kupuję takich rzeczy jak masło, cukier, mąka - bo używam je tak rzadko, że pomijam podczas robienia zakupów - ewentualnie pożyczam), więc to był taki chwilowy rarytasik.
Coś w każdym razie udało mi się zmienić - jadłam mniejsze porcje i porządną ilość warzyw. Do tego doszedł ruch, tzn. zamieniłam tramwaj na piesze wyprawy.
To mało, ale da początek czemuś większemu :)

Następnych można się spodziewać pod koniec września. Tym razem dołożę ćwiczenia z prawdziwego zdarzenia, choć, jak wcześniej wspomniałam - zacznę raczej łagodnie. :)

Cel: Do końca roku -15cm z talii!

PS. Jak mówiłam, rzadko używam mąki. Tę, którą mam teraz w mieszkaniu kupiłam tak dawno, że zdążyła się przeterminować (smiech)

3 września 2015 , Komentarze (16)

Cześć!
To mój pierwszy wpis, ale mam nadzieję, że zagoszczę tu na dłużej.
Postanowiłam wziąć życie w swoje ręce i wspólnie z Wami zawalczyć o wymarzoną sylwetkę. Waga, którą podałam jest orientacyjna - będę ważyć i mierzyć się nie częściej niż raz w miesiącu.

Byłam już kiedyś szczupła, jednak nie potrafiłam tego docenić i zbyt rygorystycznie się wtedy postrzegałam. Jak się domyślacie - chciałabym wrócić do czasów, gdy myślałam, że jestem 'gruba' ;)
Moje doświadczenia z odchudzaniem nauczyły mnie, że nie warto się z tym spieszyć.
Teraz zależy mi na wypracowaniu nawyków żywieniowych na całe życie oraz dobrej kondycji. Nie zamierzam pracować nad sobą tylko przez czas odchudzania, ale przez całe życie.

Aktualnie mieszkam sama, ale od października zaczynam ze swoją współlokatorką podwójny bój o szczupłe ciało. Nosimy dokładnie ten sam rozmiar, obie chorujemy na niedoczynność tarczycy (czym oczywiście nie chcę nas usprawiedliwiać, nadmieniam tylko, że jesteśmy w praktycznie tej samej sytuacji i możemy się wzajemnie wspierać :) )

Od miesiąca staram się jeść mniej i zauważyłam, że nie jestem już w stanie zjeść tyle, co przedtem.

Moja dieta obejmować będzie pięć posiłków, przy dniach treningowych 1800 kcal, przy tych całkiem leniwych 1500 kcal - a mam nadzieję, że będzie ich jak najmniej!
Jeszcze nie jestem pewna, czy w ogóle zejdę do 1500, ponieważ to tyle, ile zaledwie wynosi moje PPM. Zamierzam ćwiczyć 3-4razy w tygodniu, zacznę łagodnie.

Rozkład kalorii w ciągu dnia:
I: 25% -> 450 kcal* | 375 kcal**
II: 10% -> 180 kcal* | 150 kcal**
III: 35% -> 630 kcal* | 525 kcal**
IV: 10% -> 180 kcal* | 150 kcal**
V: 20% -> 360 kcal* | 300 kcal**

*przy 1800 kcal
**przy 1500 kcal

Rozkład B/T/W w ciągu dnia:
BIAŁKO: 30% kalorii - 540 kcal/135g* | 450 kcal/112,5g**
TŁUSZCZE: 30%
kalorii - 540 kcal/60g* | 450 kcal/50g**
WĘGLOWODANY: 40% kalorii - 720 kcal/180g* | 600kcal/150g**
BŁONNIK:
min. 25g dziennie
NAPOJE: min. 1.5L wody, naparu słabej zielonej herbaty i ziół

*przy 1800 kcal
**przy 1500 kcal

Na razie to wszystko. Mam nadzieję, że już niebawem uzbiera się grono kilku dziewcząt, z którymi będę mogła dzielić się przepisami, sukcesami oraz obserwować ich postępy. Chętnie poczytam Wasze pamiętniki, więc komentujcie, abym mogła tam zajrzeć! :)


***