Jakiś smutny dzień dziś. Dużo natrętnych myśli, które w niczym nie pomagają. Jak ja nie lubię tej walki z nerwicą.. Dzień do dupy.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (19)
Grupy
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 858 |
Komentarzy: | 11 |
Założony: | 5 kwietnia 2016 |
Ostatni wpis: | 7 kwietnia 2016 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Jakiś smutny dzień dziś. Dużo natrętnych myśli, które w niczym nie pomagają. Jak ja nie lubię tej walki z nerwicą.. Dzień do dupy.
Hm, ile było takich dni jak ten? Od jutra, od poniedziałku, od nowego tygodnia, miesiąca, itd.. Ja też to przechodziłam, też sobie wmawiałam, że mam czas albo, że nie przejmuje się wyglądem - przejmowałam, niestety. Nigdy nie byłam "chuda", chyba że jako kilkuletnie dziecko :) Odkąd zaczęłam chodzić do podstawówki zawsze było kilka kg więcej, ale jak to dziecko - zamiłowanie do słodyczy, fast foodów, chipsów, takie uroki.
Później kiedy już dorastałam i zaczęłam dojrzewać moja samoocena od tego momentu zaczęła lecieć w dół, brak samoakceptacji, rozbita rodzina, bieda, zagubienie, brak dobrego wzorca sprawiły, że popełniłam mnóstwo błędów..które co? ZAJADAŁAM :) A później płakałam, że gruba, że pryszcze, że wszystko. Problemy w szkole, z rówieśnikami, w domu, no to nie są sprzyjające warunki do rozwoju jakiegokolwiek. Jasne, można się upierać, że jest inaczej, że powinnam wyciągać lekcje patrząc na otoczenie - ale człowiek zawsze mądry po czasie lub patrząc z boku. W między czasie pojawiały się wielokrotne próby zrzucenia zbędnych kg, wzięcia się za siebie, pokochania SIEBIE przede wszystkim, pogodzenia się z przeszłością, ODPUSZCZENIE (to ważne), ale jak zwykle - dupa. (:P)
Nawet już jako dorosły człowiek (chociaż teraz wiem, że jednak gówniara), będący ze wspaniałym facetem, mający prace, ukończoną jakąś tam szkołę, mający również lepsze kontakty z rodziną - dalej zawalałam. Irracjonalne zachowanie, głupie kłótnie, złe decyzje, to dalej miało miejsce, niestety. Jednak w tym momencie czuję, że jest inaczej, że zaszła w moim życiu zmiana, dostałam z buta w twarz i nadszedł czas żeby się otrząsnąć, przestać narzekać i się wykańczać - żyć i kształtować siebie, to jest to, co człowiekowi potrzeba! Mam plan - jeśli wypali, EKSTRA, jeżeli nie wypali do końca - też fajnie :) Każdy krok do przodu, to powinien być powód do dumy. A co jeśli nie wypali wszystko? Nawet tego nie zakładam, uda się.
Swój debiut z odchudzaniem (sorry, zmianą stylu życia :)) miałam kilka tyg temu, dzięki pomocy znajomego, który ułożył mi dietę redukcyjną w 2 tyg poszło mi 2 kg i po kilka cm w obwodach, to dało motywację, na chwilę. Kilka sytuacji życiowych znów wytrąciło mnie z równowagi, ale w nich nastąpił przełom, dlatego wracam do żywych i WALCZĘ.
Na wakacje chce być już chociaż w 40 % laską :) !