Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Psiara i wredna żmija ;)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1140
Komentarzy: 34
Założony: 12 marca 2017
Ostatni wpis: 16 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
E_Linka

kobieta, 34 lat, Częstochowa

170 cm, 77.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 marca 2017 , Komentarze (11)

Początki są trudne, to wie każda.

No chyba, że ktoś nie miał aż tyyylu złych nawyków, to będzie mu łatwej.

Ja cała jestem złym nawykiem ;)

Chciałam pizzę - miałam pizzę. Chciałam frytki - miałam frytki. Chciałam wieczór z piwem i chipsami po słabym dniu - dostawałam to. Aż kusi obwinić trochę męża za szybkie i bezproblemowe, darmowe dostawy :p Niestety, on jest tutaj niewinny, to ja byłam zazwyczaj tym chochlikiem szepczącym o grzeszkach jedzeniowych ;)

Ulubione danie - placki ziemniaczane.

Ulubiony napój - kawa z 3 łyżeczek.

Wyjście z koleżankami - 'specjalnie dla Ciebie zamówiłyśmy wegetariańską pizzę, mamy same ją jeść?!' - i tak zawsze dieta się waliła.

Przynajmniej za słodyczami nie przepadam, to dobrze, bo gdyby było inaczej, pewnie z domu wytaszczyłby mnie dźwig przez okno i to razem z łóżkiem :p


Pierwszy dzień - mimo smacznego jedzenia - był jakąś masakrą. Dodatkowo pierwszy dzień miesiączki, wszystko boli, głowa boli, napuchnięta jak balon, zła, zmęczona i załamana takim pechem. To niesamowite ile syfu i uzależniającej chemii jest w żarciu, skoro po odstawieniu tego aż trzęsą się ręce, a w głowie wiruje. W głowie jedna myśl - znowu będzie jak ostatnio, szkoda tylko pieniędzy...

I tak użalałam się nad sobą do godziny 23:30. Miałam już iść spać, kiedy oglądając vitalię zobaczyłam, że tam, pod ślicznym zielonym przyciskiem czeka na mnie Trening i kusi... Czas trwania 40 minut. Pomyślałam - i tak jestem zmęczona, bardziej chyba już nie będę, a po ćwiczeniach i tak pójdę tylko pod prysznic i spać. 

No i ruszyłam to tłuste dupsko. Coś gdzieś strzykało, ciało drętwe jak u pinokia, wszystko takie niezgrabne... Nie ma co się dziwić, skoro się na to samemu pozwalało tyle lat.

Udało się. Po 40 minutach dofrunełam do prysznica i pod strumieniem gorącej wody zmyłam z siebie cały ten cholerny dzień i wkurzenie.

Zasnęłam tak szybko, jak po naprawdę udanej, alkoholowej imprezie ;)


Drugi dzień - dopiero niedawno zjadłam śniadanie, ale chwała za awokado. Jadłam je pierwszy raz w życiu a już wiem, że to będzie mój przyjaciel do końca życia ;) Guacamole to będzie moja filozofia, masła i inne świństwa pójdą w zapomnienie.

Brzuch tak mnie boli, że prawie zapomniałam, że staram się nauczyć jeść na nowo i mam wszystko w nosie, chcę tylko przetrwać ten dzień z wydrukowanym jadłospisem w jednej ręce i z pudełkiem no-spy w drugiej ;)

No i standard jak przy każdej poprzedniej diecie - jest mi zimnooooo. Na szczęście są zimowe skarpety i duży pies zawsze gdzieś w pobliżu i choć nie lubi przytulania to przez te pierwsze dni jakoś będzie musiał to znieść ;)


Pytanie do towarzyszek niedoli:

- czy macie jakieś zdrowe przekąski między posiłkami? Znajoma kiedyś po wizycie u dietetyka bez wyrzutów mogła chrupać orkisz. A Wy coś chrupiecie? Czasem jak żołądek robi fikołka to chętnie bym coś ugryzła.

14 marca 2017 , Komentarze (4)

Śliczności moje!

Jutro pierwszy dzień!

Na śniadanie pyszna zapiekana kanapka i to będzie dobry początek! Cieszę się :)

Jak wyglądały Wasz pierwszy dzień? Byłyście wkurzone, rozradowane czy załamane? ;)

Mówcie, czego się spodziewać ;)

12 marca 2017 , Komentarze (9)

Nie wiem czy słusznie czy nie, wymyśliłam sobie nagrodę za zrzucone 5 kg. Powiedziałam mężowi, że po tym zapiszę się na prawo jazdy. Już nie będę się tak wstydzić młodych instruktorów ze szkoły, którą sobie wybrałam ;-) ...bo teraz, muszę przyznać, wstydzę się spotkań z ludźmi. Mam wrażenie, że każdy się mnie brzudzi.

A Was jakie rzeczy motywują?

12 marca 2017 , Komentarze (10)

Jak to jest wie każdy, kto kiedyś zaczynał.

Może ktoś jest chętny podzielić się doświadczeniem i radami na początek?

Trochę strach przed porażką, ale zobaczymy.

Sytuację dodatkowo utrudnia tymczasowe zamieszkiwanie u teściów i wspólna kuchnia, do której ciężko się dopchać i nie wypada zajmować jej na długo.