Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dawniej więcej się ruszałam, teraz bieda :/ a ze smutki życiowe popularnie leczę czekoladą, tak otoczyła mnie oponka, której nie cierpię. Mam w szafie fajną kieckę, której za bardzo nosić nie mogę, bo się na zapięciu rozłazi. Chwilowo. Nie pasuje mi ten stan, bardzo mi ciężko było ruszyć z jakimś realnym programem naprawczym... No ale zdecydowałam się.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 441
Komentarzy: 4
Założony: 19 lutego 2017
Ostatni wpis: 21 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MsNorth

kobieta, 44 lat, Kraków

161 cm, 57.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 lutego 2017 , Komentarze (4)

Dzień trzeci. Powoli i opornie, nie bez potknięć - przyzwyczajam się do diety. Dla mnie oznacza to przede wszystkim powstrzymanie się od wciągnięcia pół kilograma owoców i innych różności mimochodem między posiłkami :D  

Mam tez taki wniosek. To truizm i banał rodem z motywacyjnych memów, ale da się zastosować w praktyce: dzielenie na etapy, myślenie o bieżących zadaniach (zamiast przytłaczania się  ogromem całości rzeczy do zrobienia) daje możliwości jakiegoś udźwignięcia tematu. To nie jest tylko kwestia diety, ale tez oporządzenia domu, ogarnięcia materiału do egzaminu i w ogóle wszystkich chyba rzeczy "większych". Łatwo o tym zapomnieć po drodze i wpaść na powrót w kocioł myślenia o wszystkim na raz,  co zaraz z równi robi równię pochyłą i ziuuuu! Jedziemy do dołu, dupa zbita. Mozolnie wyrabiam wiec sobie nawyk nie zjeżdżania. Teraz jest teraz. Potem .. będzie potem. Jak teraz się dobrze uda, potem tez będzie miało większe szanse. 

 Smoothie z banana, mleka i płatków owsianych szturmem zdobyło me kubki smakowe, pychota. :) 

19 lutego 2017 , Skomentuj

19.02.2017

Rozpiskę diety dostałam wczoraj, ale dopiero dziś wybrałam się na zakupy z listą generowaną stąd. Zakupiłam różności do środy, chwilowo więc nie będę musiała się trapić, mam to w domu czy nie. Mam wciąż zakwasy po ostatnich ćwiczeniach (całe szalone 30 minut :D) ale poćwiczę dziś tez trochę, choć długi trening wg planu dopiero jutro. Zapomniałam kupić baterii do wagi... może i dobrze... chwilowo. :D Generalnie problem mój największy to regularność posiłków i konsekwencja, zwłaszcza w jakichs co cięższych chwilach, a czeka mnie trudny tydzień. Ale wspomagam się wyobrażeniem mnie schudniętej i zadowolonej, z ogarniętym mniej więcej tematem "jedzenie". Oraz każdym dostępnym bajerem w serwisie vitalia, po to ją kupiłam, żeby na maksa wykorzystać. Korzystam tez z tabeli kalorii online, jest to dla mnie novum, nigdy nie stosowalam rozpisanych diet i niczego nie liczylam, uważając to za przykre oszołomstwo. Niemniej, wszystko dla ludzi! Zobaczym, jak to zadziała. Jedzenie z diety dobre, może trochę mało zieleniny wszelakiej, którą kocham, ale akurat to można sobie podmodyfikowac. Cel mój jasny: chcę lepiej wyglądać i się lepiej czuć. Chcę uporządkować moje trudne relacje z jedzeniem. Wiem, ze potrafię ogarnąć radykalne posunięcia typu życie na warzywach, ale potem buja mnie w drugą stronę. Chciałabym czegoś, co ma jakieś zastosowanie na dłuższą metę.