Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po raz kolejny zaczęłam walkę, ale już nie o jak najszybciej spadające kg, a przede wszystkim o własne zdrowie i lepsze jutro. Uczę się jeść racjonalnie i czerpać przyjemność z wysiłku fizycznego. Jest to długa droga do której jestem tym razem wyjątkowo zdeterminowana. Mam nadzieje, ze ostatni raz próbuje od nowa.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6046
Komentarzy: 62
Założony: 9 grudnia 2019
Ostatni wpis: 29 listopada 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
balbinadarade

kobieta, 28 lat, Lublin

166 cm, 90.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 października 2021 , Skomentuj

Nie pisałam tutaj prawie od 2 lat. Przez ten czas było u mnie różnie, ale z jednego mogę być dumna - nie wróciłam do wagi która zmusiła mnie do zaczęcia walki z Vitalia - ponad 101kg. Już nigdy nie chce zobaczyć na wadze tego 100kg. Może to głupie, ale to jest dla mnie najbardziej wstydliwa liczba. 99 czy 98 już tak źle nie brzmi. Ważąc się pierwszy raz od jakiś 2 lat, nigdy bym nie powiedziała, ze zobacze 101kg. Szczerze mówiąc myślałam, ze zobacze jakieś 91 maksymalnie. Od dłuższego czasu największa liczba było 88… teraz sama chciałabym tyle zobaczyć. To ciekawe jak zmienia sie perspektywa podczas tycia. 

Nie mam pojęcia ile wazę, bo niestety nie poradziłam sobie jeszcze ze strachem przed ważeniem. Myśle ze 97, 98kg. Nie wiem skąd u mnie ten irracjonalny strach zobaczenia cyferek na wadze, przecież niczego nie zmienia… 

Przez ten czas zeszłam do wagi, której nie miałam na pewno z 3 lat. Dokładnie najniżej było 87,9 w lecie 2020 roku. Oczywiście nie mam już tej wagi i w między czasie trochę tyłam i chudłam. Znam mój błąd. Moim błędem jest 0-1. Albo poświęcam się w 100% albo hulaj dusza… I to hulaj dusza w tym roku niestety trwa długo, dlatego boje się zważyć. Boje się tego, ze ciagle gdy schudnę zaraz to tracę. Boje się tego, ze tak będzie ciagle. Utrzymywanie stałej wagi jest dla mnie czarna magia. Odkąd byłam nastolatka. Niektórzy mówią, ze trzymają wagę. Ja nie wiem co to znaczy „trzymać wagę”. Moja waga była od 50 kg do 101 kg. Nigdy nie miałam swojej wagi. Chciałabym żeby się to zmieniło. Chciałabym mieć kiedyś swoją wagę w której czuje się najlepiej. I tyć/chudnąc maksymalnie 3kg. 

Więcej jutro po zważeniu.

Dzień 1

16 grudnia 2019 , Komentarze (2)

Najtrudniejszą zmianą w życiu do której ciągle dojrzewam i dążę jest zmiana nastawienia. Zmiana nastawienia dotyczącego odżywiania i postrzegania mnie. Całe życie borykam się z zaburzeniami odżywiania, które powstały u mnie bardzo wcześnie. Żeby to zrozumieć zajęło mi to ponad 10 lat. Dzisiaj wracam myślami do 12 letniej ja, która była zawsze tą grubszą i tą gnębioną za wagę. Jako dziecko nie byłam otyła, miałam nadwagę. Nie wyglądałam źle. Delikatnie pucowate policzki i lekko wystający brzuszek. W końcu z tego się wyrasta, tak mówili. Patrząc na zdjecia z tamtego okresu kompletnie nie rozumiem, dlaczego ktoś miał prawo wyzywać mnie od grubasów i słoni, zabierając mi radość z dzieciństwa. Zawsze czułam się gorsza. Nocami marzyłam o tym, żeby zmienić się w inną osobę. Nienawidziłam siebie. Jeżdżąc na kolonie rezygnowałam z wypadów na baseny. Będąc na plaży praktycznie nigdy nie rozbierałam się do bikini. Jest to strasznie smutne. Czuje jakby ktoś mi odebrał część dzieciństwa i część bycia dzieckiem. Dziecko nigdy nie powinno rezygnować z zabawy i aktywności na poczet wstydu. Wstydu który czułam, bo tak mi ktoś wmówił. A ja czułam, że muszę się siebie wstydzić. I mniej więcej wtedy zaczęły się problemy z którymi walczę całe życie i walczyć już będę. Jestem uzależniona od jedzenia jak alkoholik od alkoholu. Z tym wypadkiem, że alkoholik może zerwać z nałogiem i żyć bez alkoholu. Ja bez jedzenia żyć nie mogę. 

Część dalszą mojej historii napiszę wkrótce.

Dzień 8 

12 grudnia 2019 , Komentarze (3)

Dzisiaj mój czwarty dzień walki o lepsze zdrowie i lepszą siebie. W zasadzie nie jest to taka walka, bo dietę mi się stosuje bardzo przyjemnie. Wymieniam potrawy na te które mi smakują. Odkryłam już swoje ulubione przepisy. Nie chodzę praktycznie w ogóle głodna. Jem więcej niż wcześniej, ale jem wartościowe produkty. Wcześniej potrafiłam zjeść jeden tlusty ogromny posiłek na dzień. A później niezdrowe przekąski. Słodycze, czipsy, cola. Mam nadzieje, że mój dobry humor będzie się utrzymywał. 

Dzień 4