Ja to tylko tu zostawię 😁.
Pierwszy w tym roku. Nie ostatni.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (4)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 19145 |
Komentarzy: | 111 |
Założony: | 23 marca 2021 |
Ostatni wpis: | 23 marca 2022 |
kobieta, 45 lat, Haga
167 cm, 61.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Wybiera, wybiera i wybrać nie może.
W lipcu moja siostra ma okrągłe urodziny i z wielką chęcią wybieram się do niej do Warszawy. Dwa tygodnie temu kupiłam sobie bilet na WizzAir na sobotę (urodziny w niedzielę). I cała zadowolona siedziałam zrelaksowana. Tydzień temu dostałam maila, że lot anulowany i proponują niedzielny popołudniowy. No kicha trochę. Anulowałam całkiem bilet i kupiłam na piątek do Krakowa, potem pociągiem do Wawy, połączenie całkiem spoko. No i wczoraj dostaję znowu maila, że lot do Krakowa anulowany 🤪😵. No to tym razem wymieniłam ten bilet na wizz kredyt bo dają teraz 120% ceny pierwotnego biletu. I szukam kolejnych opcji. A tu sobotni lot do Wawy znowu jest dostępny! No to znowu go zabookowałam. Ciekawe czy za tydzień znowu mi odwołają. Oczywiście dopiero po fakcie weszłam na ich profil na fb a tam armagedon. Wiele połączeń anulowanych i przekładanych po całej Europie w czerwcu i lipcu. Więc w sumie nie zdziwię się, jeśli znowu coś się skisi. Ale wtedy to już będę musiała zignorować mojego wewnętrznego sknerę i zakupić bilet na drogie linie.
Także jeśli planujecie gdzieś lecieć w lipcu Wizzem to poczekajcie chwilę z rezerwacją, aż sytuacja się uspokoi.
Niech poniedziałek będzie Wam łaskawy ☀
Dziewczyny i chłopaki, to jest niesamowite co te lasery teraz potrafią. Jestem 25 godzin po zabiegu i ja widzę!!! Jejku, opłacało się trochę postresować. Dzisiaj widzę dokładnie tak samo jak w okularach czy soczewkach. Oczy nie bolą, nawet nie są jakieś wysuszone, choć to pewnie te litry kropelek co chwile. Rano byłam na kontroli i wszystko ok. Teraz leniuchuję przed tv w sexy matrixowych okularach 😁.
Tak w skrócie opiszę jak to wykładało. Wybrałam metodę FemtoLasik. Najpierw cały zestaw kropelek do oczu i objaśnienie co do czego i kiedy i ile razy (3 różne krople: antybiotyk, anty zapalne i nawilżające, te z lekami przez tydzień, nawilżające przez 1 do 2 miesięcy wedle potrzeby). Potem zestaw tabletek do połknięcia: paracetamol, anty zapalne i valium. 20 minut żeby wszystko zaczęło działać. Potem cały zestaw kropel do oczu i znowu 15 minut czekania. Potem już się zaczęło na poważnie. Jedna maszyna robiła nacięcie na około źrenicy. samo nacięcie trwało 5 sekund. Dłużej trwało gmeranie w oku, zakładanie takiego plastikowego rozszerzacza na powieki (nawet nie było zbytnio niewygodne), potem znowu kropelki anestetyczne, omiatanie gałki ocznej takim pędzelkiem, znowu kropelki, cięcie laserem, potem znowu kropelki. Wszystko na leżące, bezboleśnie i jakimś cudem prawie nic nie widziałam co się dzieje na około, jedyne co widziałam to to co było dokładnie przed źrenicą. Jak? Nie wiem. Potem druga maszyna, drugi laser. I znowu po 5 minut gmerania na około oka i w oku i kropelki, 5 sekund laser, kropelki i gotowe. Wtedy dostałam te seksi okulary. I potem jeszcze jedna runda kropelek i do domu.
Zalecenia na najbliższy czas:
-przez dwa dni leżeć, odpoczywać, nie gapić się w kompa cały czas, nie myć twarzy wodą, nie dźwigać
- pierwszy tydzień: kropelki 4 razy dziennie, nie spać na twarzy, nie trzeć oczu
-przez pierwsze dwa tygodnie: te okulary na zewnatrz zawsze, w środku niekoniecznie chyba, że bardzo jasno i razi w oczy, oraz do długiego siedzenia przed kompem, zero sportów kontaktowych (biegać niby można), basenu, sauny, żadnego make-upu na oczy
-3 miesiące to całkowity czas regeneracji, wtedy jest kontrola czy wszystko poszło jak powinno.
Czego teraz jeszcze mogę się spodziewać: uczucie suchych oczu, chwilowe zmiany w ostrości widzenia, większa wrażliwość na światło. Po 3 miesiącach to już nie powinno występować.
Moje osobiste wrażenia do tej pory. Przez jakieś 3 godziny po zabiegu miałam straszny "piasek w oczach", najchętniej bym cały czas miała zamknięte oczy. Do końca dnia oczy trochę wysychały, ale nawilżające krople można stosować do woli kiedy trzeba, więc dało się temu zaradzić. Dziś widzę w zasadzie normalnie. Dzień jest pochmurny, ale faktycznie na zewnątrz światło jest trochę rażące. Nic mnie nie boli, Już nie nawilżam co godzinę. Gałki oczne mam troszkę zaczerwienione, ale nie bardziej niż po nieprzespanej nocy. Nie widać nacięć, mam jedynie jedną czerwoną kropeczkę, jakby po igle i tyle. Jestem bardzo zadowolona. Polecam niezdecydowanym. Choć sama też się bałam i w zasadzie już z 10 lat od czasu do czasu myślałam nad tym, no ale czarne wizje mnie blokowały. Jakby ktoś miał więcej pytań to odpowiem co wiem.
Ostatni raz widzę świat swoimi oczami.
Jutro idę laserować wadę wzroku. Przy okazji badań przed dowiedziałam się, że oprócz krótkowzroczności mam również astygmatyzm. A że ten drugi nie był nigdy korygowany to oczekuję spektakularnych doznań. No i oczywiście jestem też posrana.
A zmieniając temat. Ledwo się ciepło zrobiło i już mnie komary napastują. Okna nie zamknę bo za gorąco, ale mam już dość codziennie nowych ukąszeń. Znacie jakieś babciowe sposoby na komary? Coś do wnętrz o znikomym zapachu? Coś do jedzenia, żeby moja krew była mniej atrakcyjna?
Niech moc będzie ze mną jutro! I z Wami też :)
Czekałam na ten moment od dwóch miesięcy
W końcu i pogoda i czas pozwoliły mi na wylegiwanie się na plaży. Jejku, jak ja to kocham. Jest idealnie, wiaterek wieje, nie jest gorąco, słońce praży, ludzi mało więc i cisza. Chce tu zostać do nocy! Ale niestety musze być rozsądna i się nie spalić, bo pierwszy raz w tym roku.
Jestem tak blada, że zlewam się z piaskiem 🤪.
Ktoś dołączy? Jestem koło pirata ☀
U mnie siłownie już otwarte od tygodnia. Więc cała zadowolona wróciłam do mojego ulubionego body pumpa. Dziś rano byłam znowu. No muszę powiedzieć, że po 5 miesięcznej przerwie moje mięśnie czują tą pracę. Fajnie. Trzeba bicki podrobić do letnich rękawków 😁.
Dziś pierwszy raz od prawie dwóch latach zapomniałam o porannym piątkowym ważeniu. Jak to się stało nie mam pojęcia. Ale ważenie jutro nie wchodzi w grę bo właśnie wciągnęłam całe pringlesy. No zawsze jak stoję w kolejce do kasy to gapie się na swoje buty, żeby mnie nic nie skusiło. Ale wczoraj nastąpił jakiś błąd w matrixie i złapałam ostre bbq. Łoooo ludzie! Ale były ostre. Usta paliły najbardziej, aż mi świeczki w oczach raz stanęły. Ale walczyłam zawzięcie do ostatniego czipsa. Karą będzie lęk! (przed wagą).
Oglądnełam dziś Friends the reunion. Serial kocham, znam na pamięć, pewnie z raz w tygodniu złapię gdzieś odcinek. Ale ten niby film średnio mi się podobał, przynudzał i jakoś nie miał dla mnie celu.
W końcu pogoda się zrobiła więc można w plener wyruszyć bez kaloszy. Może nawet jakiś grill w parku się wydarzy. Dużo słońca wszystkim życzę ☀☀☀
Jak drobna rzecz rozpierdziela dobry humor
Dziś tylko gorzkie żale.
Jadę sobie do domu po robocie na tym moim bicyklu i kuźwa na coś najechałam i od razu flak w tylnym kole. Czyli już nie pojadę i muszę napierdzielać na nogach. Jak ja tego nie cierpię. I jak ja nienawidzę tego roweru. Mam go ledwo ponad rok i co chwile ma jakąś awarie. Ręce mi już opadają. Jak ja bym chciała, żeby ktoś go ukradł, ubezpieczenie odda i będę mogła inny kupić.
No i miałam na jutro zaplanowane zakupy i tu i tam. Ale skończy się na tym, że rano będę znowu deptać do rowerowego, potem durnym tramwajem tam gdzie muszę dotrzeć, oczywiście karta na komunikacje nie doładowana, a potem znowu po rower. Jak ja nienawidzę tej kupy złomu. WWWWRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRrr
Koniec wychodzenia z postu Dąbrowskiej
Szybkie dwa zdania. Tydzień wychodzenia z postu za mną. Kolaryczność podniosłam do odpowiedniej w ciągu 5 dni. Dziś zaczynam jeść znowu mięso i to już koniec całego procesu. Po tygodniu wychodzenia wróciło do mnie 0,3kg, czyli świetny wynik, mam nadzieję, że utrzymam.
Dziś pamięć samego postu już nie jest taka żywa. Dziś mogę powiedzieć, że jeśli bym kiedyś potrzebowała to jednak mogłabym zrobić post jeszcze raz.
Całe doświadczenie oceniam pozytywnie.
I wracam do ważenia się w piątki. Jednak po weekendzie zawsze mam najgorsze wyniki, zupełnie nie wiem dlaczego 😁
Dziś w Nl jednodniowa fala upałów. Tzn 23 stopnie. Po kawach, śniadaniach i tonie mało istotnych informacji z tv śniadaniowej zebrałam się na jogging. Przez pierwsze 5 minut było bosko, tak ciepło, tak letnio, tak wakacyjnie. Potem już było gorąco, pocąco, sucho w gardle, leginsy ugotowały mi łydki. Pora przestać być misiem i zacząć golić nogi, żeby krótkie gacie wyciągnąć. Ale szok temperaturowy odbił się na biegu. No ciężko się biegło. Tętno za wysokie, oddech jak u gruźlika. Zrobiłam tylko jedno kółko i do domu. I całe szczeście bo sie okazało, że chmura mnie goniła.
A zostawiam Was z taką ciekawostką:
coca-cola w swojej nazwie "ukrywa" dwa podstawowe składniki oryginalnej receptury, a mianowicie liście koki i orzechy drzewa koli.
Tylko odpowiednie nastawienie nas uratuje
U mnie słońce i arktyczny wiatr. Ale jest słońce to jest fajnie. Miłego piątku ☀