Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię jeść

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19142
Komentarzy: 111
Założony: 23 marca 2021
Ostatni wpis: 23 marca 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
LoveSchabowe

kobieta, 45 lat, Haga

167 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 maja 2021 , Komentarze (3)

Dziś z rana pierwsza kawa od dwóch tygodni. A to oznacza koniec postu Dąbrowskiej. 

Zrobiłam dwa tygodnie postu i wystarczy. Ściemniać nie będę, chodziło mi przede wszystkim o utratę wagi, a oczyszczanie organizmu przy okazji. Czy się oczyściłam to nie wiem. Chyba trochę tak. Bo w połowie strasznie chciało mi się zapalić papieroska (choć robię to sporadycznie, na imprezach, raz na miesiąc może, a ostatnio to raz na trzy miesiące), więc organizm pewnie domagał się powrotu do znanego stanu zanieczyszczeń 😁.

Moje subiektywne wrażenia po pierwszym w życiu poście:

- efekt wagowy powalający, w 14 dni mniej o 4,1kg, 

- najtrudniejsze pierwsze 3 dni, potem włączyło się odżywianie wewnątrzkomórkowe i już nie czułam tradycyjnego głodu (wicie, że facet który latami pracował nad opisaniem tego procesu dostał za swoje prace Nobla?), 

- wymyślanie menu i przygotowywanie jedzenia było średnio fajne, cały czas to samo, wszystko smakuje tak samo, oczywiście to indywidualna sprawa bo ja na przykład nie mam wyciskarki do soków, więc soki odpadły, i nie lubię ziół, więc doprawianie było ograniczone, kalafior i kalarepa ratowały życie,

- poziom energii normalny, przez pierwsze 3 dni było mi zimno wieczorami, treningi robiłam bez problemu choć z trochę mniejszą wydajnością, sen bez zmian wyśmienity,

Wydaje mi się, że ten post to dobry punkt wyjściowy do tradycyjnego odchudzania ponieważ: 

- trwa krótko, wiec łatwiej wytrwać znając dzień końcowy, 

- ćwiczy dyscyplinę bo odstępstwa kończą post, wytrącają organizm z ow, więc trzeba się trzymać wytycznych,

- daje widoczne efekty i to jest bardzo zachęcające,

- wychodzenie z postu też ma swoje zasady, dość proste, 

- moim zdaniem po okresie musztry jedzeniowej łatwiej utrzymać dietę/deficyt bo już jakiś pierwszy nawyk niepodjadania i pilnowania michy się wykształca

- oczywiście są to moje natchnione przemyślenia, nikogo nie namawiam, a tak na prawdę to za miesiąc będę mogła powiedzieć czy ta utrata wagi się utrzyma, czy utrzymam kalorie w ryzach, czy było warto.

Aktualizuję pasek, by było czarno na białym co teraz osiągnęłam i co będzie za miesiąc. I zabieram się za wyjście z postu. Dziś będą ziemniaczki 😍.

30 kwietnia 2021 , Komentarze (1)

12 dzień postu. Na obiad dziś była cukinia pod pierzynką. Nawet z przyjemnością zjadłam.

Od dwóch dni przeglądam internety i strony kulinarne i tak bezwiednie robię liste co ugotuję, a co gorsze co upiekę jak już to szaleństwo się skończy. A będę piekła zawzięcie coś czuję. Ale wiecie co znalazłam w tych internetach? Przyprawe o smaku boczku 😍! Już dawno mnie nic tak bardzo nie zaskoczyło. Kupuje i będę wszystko tym boczkiem doprawiać. A pierwsze będą ruskie krokiety! 

A Wy macie jakieś niespełnione od dawna ciągoty kulinarne?

26 kwietnia 2021 , Komentarze (4)

No to zaliczyłam pierwszy pełny tydzień postu Dąbrowskiej. 

Ciało:

- 2kg  mniej

- tętno spoczynkowe niższe o 5

- skóra twarzy jakaś taka bardziej wygładzona (oczywiście nie dotyczy zmarszczek)

- poziom energii normalny, zero osłabienia, głowa bolała przez pierwszy wieczór, a przed dzień 2 i 3 ćmiła

- dwa treningi wykonane, siłowy i biegowy, biegłam wolniej niż normalnie ale bez tragedii

Głowa:

- tęsknię za poranną kawą i piątkowym winem

- w weekend myśli krążyły jednak wokół jedzenia, im więcej wolnego czasu tym więcej chęci na jedzenie

- no i niekończące się plany czego to ja się nie nawpieprzam jak już skończę post i wychodzenie hahahaha

- dużo czasu zajmuje mi też planowanie posiłków i potem ich gotowanie, i monotonny smak,  to jest minus tego postu

Na dzień dzisiejszy jestem przekonana, że drugi tydzień na pewno zrobię. Może przeciągnę jeszcze o kilka dni, ale trzeciego weekendu już nie chce robić. I chyba raczej nigdy więcej tego postu. Aż tak bardzo mi nie uwiera, ale też w euforie nie wpadam, więc po co robić rzeczy, które nie dają mi radości. Choć może kiedyś mi się odmieni. 

Udanego poniedziałku 

23 kwietnia 2021 , Komentarze (1)

Post Dąbrowskiej dzień 5. Mój pierwszy post. Jestem mile zaskoczona. Wczoraj włączyło się to magiczne ow. A skąd wiem? Bo przestałam obsesyjnie myśleć o jedzeniu i już mi nie burczało w brzuchu. Od wczoraj jest spoko. Jest energia, chęć do działania i gotowania, śpie wciąż świetnie, tylko wieczorem takie zimno mnie ogarnia na chwile. 

Jeszcze troche się miotam z jedzeniem, bo nie mam przetestowanych dań, wszystko na żywioł, no i nie zawsze wychodzi dobre. Ale kalafiornica od Anni_93 jak najbardziej sie sprawdza. Dziś upiekłam kotleciki warzywne oraz z kiszoną kapustą. No całkiem całkiem, doprawione na ostro. Przepis znalazłam na stronie dorotasmakuje. Dużo tam różnych postnych przepisów. A oto moje kotleciki

Jedynie z cebulą nie mogę się dogadać. Okazuje się, że najwięcej smaku potrawom dodaje smażona cebula. No i za chiny nie potrafie jej usmażyć na suchej patelni. Póki co griluję na małym elektrycznym grilu. Cała ta sytuacja dała mi do myślenia. Zweryfikowałam liste moich ulubionych rzeczy do jedzenia. Schabowy został zdentronizowany, a nowy Number 1 to teraz olej do smażenia!

No i chciam dziś pobiegać. Ale jednak tak mnie zaskoczyła myśl czy aby na pewno dam radę. A jak padnę bez siły gdzieś pod jakimś krzakiem? No kto wie jak organizm zareaguje na tej głodówce. Więc zrezygnowałam. Wyciągnełam mate i hantle i pyknełam trening z Zającem. No i było bardzo ok. Jutro jednak pójde pobiegać.

A teraz oddam się błogim wspomnieniom piątkowego wina.

18 kwietnia 2021 , Komentarze (5)

Dziś mijają trzy lata odkąd pożegnałam mojego kochanego sierściucha Zenona Kołka. To był cudowny pies. Przekochany, przezabawny, od początku przesłodki, a na końcu prześmierdziuszek hahaha.

Zawsze miał więcej silnej wolni niż ja jeśli chodzi o jedzenie. Ja bym nigdy nie odwróciła się od grilla.

Niezły przytulasek był

Plaża była jego ulubionym wybiegiem. Choć czasem i dla niego woda za zimna była.

Kołeczku, baw się dobrze za tęczowym mostem i goń te wszystkie koty. Love you

10 kwietnia 2021 , Komentarze (9)

W końcu!

Po dwóch miesiącach walki z puzzlami nareszcie udało mi się je ułożyć. Co się namęczyłam to moje. Choć to najlepiej wydane pieniądze w przełożeniu na czas zabawy. Bo normalnie to tydzień i po ptakach.

No i jeszcze ta męczarnia psychiczna bo ja już chcę na taką plaże pojechać. Tęsknie za podróżowaniem. Chciałabym już zaplanować jakiś wyjazd ale chyba za wcześnie. A Wy planujecie już jakieś wojaże?

9 kwietnia 2021 , Komentarze (3)

W życiu każdej lodówki nadchodzi taki moment kiedy trzeba zjeść wszystko na raz, albo wszystko na raz się zepsuje. U mnie nastąpił ten kryzys w szufladzie z warzywami. Czyli trzeba było zrobić coś jednogarowego i zamrażalnego. Po przeglądzie wyszło, że może być leczo i bieda bigos. Ale, że ja z tych leniwych to zrobiłam wszystko na raz. Leczo: papryka, cukinia i cebula + bigos: kapusta biała i przecier. Kiełbasy nie miałam. No i wyszło vege biczo. 

Dupy nie urwało ale z przyjemnością zjadłam. No i mało kalorii na dużą michę 👍.

Fajnego wiosennego piątku 

4 kwietnia 2021 , Komentarze (10)

Ja obchodzę jedynie długi weekend:)

a obchodzę z ciastem zamiast śniadania, kawką i pilotem od tv 😁. Taki luz uwielbiam. Zaraz jakiś serial odpalę. Może znacie jakieś perełki z czeluści internetów?

Wszystkim Wam życzę takiego świętowania jakiego najbardziej chcecie.

1 kwietnia 2021 , Komentarze (5)

Wczoraj był mój ulubiony obiad: cycki w gaciach, czyli po prostu kurze piersi w porach. Jakbym mogła to bym jadła codziennie. I te pieczone ziemniaczki...🤤🤤🤤

29 marca 2021 , Komentarze (2)

To był pierwszy weekend od dawna, w którym trzymałam reżim kaloryczny. Brawo ja.

Dziś rano udało mi się wyskoczyć na targ po zielenine i ustrzeliłam karambole, uwielbiam, ale musi jeszcze troche dojść na parapecie.

Dziś jest pierwszy dzień męczarni w okularach. Normalnie noszę soczewki. Ale noszę się również z zamiarem korekty laserowej wzroku i za dwa tygodnie mam badania i przykaz nie zakładania soczewek przez te dwa tygodnie. Jak na złość słońce wyszło i daje po oczach. Choć i tak najbardziej wkurzająca jest interakcja okularów z maseczką.  Może ktoś z was już ma taki zabieg za sobą i chciałby się podzielić wrażeniami?