Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Prawie 3 dychy na karku. Home Office. PCOS, IO, overeating. Pierwszy stopień otyłości.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1136
Komentarzy: 11
Założony: 1 maja 2022
Ostatni wpis: 2 maja 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
laszatemi

kobieta, 31 lat,

169 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 maja 2022 , Komentarze (6)

Analizując moje życie pod kątem dietetyczno-wagowym ciągle wracam do roku 2017.

Udało mi się wtedy schudnąć jakieś 12kg i osiągnąć wagę z liceum. Cały czas wracam myślami do tego jak tego dokonałam i:

  1. Czemu utrzymywałam wagę rok a potem wszystko się rozsypało?
  2. Jak to powtórzyć?

Doszłam do wniosku, że kluczowe aspekty tamtego sukcesu obejmowały:

  1. Brak czasu na jedzenie
  2. Jedzenie mniej więcej codziennie tego samego, bez kombinowania

Niestety teraz na home office mam mnóstwo okazji do jedzenia. O wiele więcej stresów i mniej ruchu, lodówkę pod ręką i jedzenie na dowóz. Pamiętam, że wtedy liczyłam kalorie przez jakieś 3-4 dni żeby wyczuć ilość jedzenia a potem po prostu jadłam w kółko to samo z niewielkimi odchyleniami. W pracy nie miałam możliwości podjadania bo miałam pół h przerwy w środku dnia i tyle.

Mój najnowszy pomysł na strategię odchudzania zakłada ustalenie sobie właśnie takiego menu i trzymanie się go jak szczerbaty suchara.. 🤪 

Aha, od jutra zamierzam się też ważyć. Wish me luck.

1 maja 2022 , Komentarze (5)

Balkony to jednak spoko są. Raz wynajmowaliśmy kawalerkę bez balkonu i totalnie nie polecam. Przede wszystkim - gdzie wieszać pranie? 

Tak czy owak siadłam właśnie na tym naszym balkoniku i niezła smażalnia jest od rana. Ekspozycja południowo-wschodnia bardzo mi pasuje. Głównie tu siedzę dlatego, że w naszym 30-metrowym mieszkaniu nie ma za bardzo gdzie się odizolować i w spokoju coś napisać. Podobno pisanie takie terapeutyczne jest i w ogóle. Spróbujmy. Nie ważne, że tych pamiętników są tysiące i w zasadzie nikt tego nie będzie czytał. Chodzi o to, żeby coś napisać.
Może przy okazji się dowiem czegoś od samej siebie.

Prawdopodobnie powinnam iść na normalną terapię. Mam srogi problem. Totalnie się zatracam w żarciu, wszystkie czujniki wysiadły. Sytość? A co to?

Przez lata prób odchudzania próbowałam już chyba wszystkiego. Liczenia kalorii. Wysokiej kaloryczności. Niskiej kaloryczności. Dużo posiłków. Mało posiłków. Niskich węgli. Keto. Normalnych węgli ale niskiego IG. Postów okresowych. Głodówek. Restrykcje kończące się potężnym obżarstwem. Czas spojrzeć prawdzie w oczy - diety to tylko narzędzie.

Narzędzie którym mój na maksa spartolony mózg nie umie się już posługiwać. Dziś zjadłam na śniadanie pół pizzy z wczoraj. Jedząc ją czułam jak dopamina dosłownie zalewa mi mózg. Teraz czuje jakbym miała w żołądku gniotący kamień. No i wyrzuty sumienia, klasycznie.

Im mocniej tego chce tym bardziej robię na odwrót. Czy ja mam rozdwojenie jaźni? Pół nocy obmyślałam co będę jadła. Brokuły, kurczak. Omlet na śniadanie.

Więc naturalnie, że pizza.. 🍕