Przyznałam się mojej matce ile ważę. Może to śmieszne, ale to przez nią i ojca wpadłam w problemy z jedzeniem te ponad 20 lat temu. Podświadomość mówiła mi, żeby się wygadac, bo może to mnie zmotywuje. Na razie jest dobrze. Czekam na wizytę u lekarza prowadzącego (choruję przewlekle), żeby zmienił mi leki. Jak nie to podziękuję mu. Niestety, uniemożliwiają wręcz chudniecie plus powodują tycie i zaburzenia metaboliczne. Po rozmowie z matką stwierdziłyśmy, żeby koniecznie zmienić te leki, bo sprawa jest poważna. Mam propozycje brania też ozempicu czy mysimby, ale wiem, że po zmianie stałych leków na te z mniejszą listą skutków ubocznych dam radę schudnąć sama.
Do czego to doszło, żeby być tak grubą, że proponują cudowne środki na schudnięcie lub operację.
Dam radę sama. Jak za każdym razem dawałam. Zawsze.