Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 stycznia 2010 , Komentarze (5)

Pytacie co u mnie?

Dom-praca-dom -praca. Czyli to co u innych kobitek :-). Czas leci jak opętany. Moja córa 8 lutego kończy 3 lata. Uwierzycie? A ja jeszcze niedawno zaczynałam sie odchudzać właśnie po to aby zrzucić "pociążowe" kilogramy. Święta i Sylwester minęły spokojnie i Rodzinnie.

Rzuciłam palenie. 3 tyg. temu. Przedtem przez ponad pół roku udawało mi się utrzymywać wagę w okolicy 62 kg. czyli było dobrze. Myślę że to właśnie dlatego "oddaliłam" się od Vitalii. No ale to się zmieniło. Po okresie świątecznym i 2,5 tyg. niepalenia waga skoczyła do 66 kg. Szok! 

Postanowiłam to zmienić. Dzisiaj jestem trzeci dzień  na diecie kapuścianej. Waga poranna 64,2 kg.  Po 7 dniach tej diety zamierzam przejść na niskokaloryczną Vitalii.

Dziękuje bardzo dziewczynki za pamięć i za to że chociaż troszkę tęskniłyście :-))))

Postaram się wkleić Wam jakieś fotki.

19 stycznia 2010 , Komentarze (5)

Witajcie dziewczynki!!!!!

 Przyjmiecie mnie z powrotem? Jako córkę marnotrawną. Wiem, wiem. Nie było mnie kawał czasu. No ale każdemu trzeba dać drugą (???) szansę. Z tą "drugą" to przenośnia oczywiście :-))). Postaram sie teraz ponadrabiac zaległości w Waszych pamiętnikach chociaż przyznaję, że czasem do nich zaglądałam i wiem to i owo co u Was. To jak mogę do Was wracać????

25 sierpnia 2009 , Komentarze (11)

To ja z moim Mężulkiem (zdjęcie robił synek):



A to ja z dzieciakami:



A to 3 kobitki na plaży. Ten wielorybik po prawej to oczywiście ja :-)


A to oczywiście coś co pochłaniało najwięcej pieniędzy. Moje małpki wspinające się na zamek:



To chyba na razie tyle. W wolnej chwili wkleję więcej zdjęć z pobytu na wsi w naszym domku letniskowym. Waga na dzisiaj rano 62,5 kg. Nie jest źle !!!!

17 sierpnia 2009 , Komentarze (7)

Witajcie. Właśnie dzisiaj wróciłam z pobytu z dziećmi i moją Mamusią w Międzyzdrojach. Po 15 dniach spędzonych nad morzem oprócz wspaniałych wspomnień, pięknych zdjęć i super opalenizny przywiozłam niestety ponad 3 niechciane kg. w postaci oponki na brzuszku. Taki skutek wywołuje codzienne piwko, słone precelki i jedzenie więcej niż zwykle. Zresztą nie ja jedna to chyba przerabiałam co nie? No ale cóż. Wcześniej ładnie mi spadło do 60,8 kg, potem 2 tyg. laby no i teraz niestety (albo i stety) powrót do dietki. Mam nadzieję, że po tak długiej nieobecności na Vitalii o mnie nie zapomniałyście bo będzie mi potrzebne Wasze wsparcie. Oj będzie.
Dzisiaj dzień rozpakowywania i prania. Jutro w wolnej chwili wkleję zdjęcia. Na razie tylko jedno - w nowej fryzurze którą zrobiłam sobie przed samym urlopem.
Mi się podoba a Wam???

30 lipca 2009 , Komentarze (7)

A była ta przerwa spowodowana faktem że miałam dużo wolnego czasu.

Nie rozumiecie???

Więc obwieszczam wszystkim że od tyg. moja córcia jest na "wczasach" z babcią na wsi w naszym domku letniskowym a w niedzielę dołączyli do nich jeszcze mój syn i bratowa z synkiem. Tak więc od niedzieli wieczór jesteśmy z mężem sami w domu (!!!!) . Dla mnie jest to po raz pierwszy od 6 lat (!!!) bo nigdy wcześniej moja Mama nie zdecydowała sie ich zabrać na dłużej niż parę godzin.. Mała znosi rozłąkę z nami bardzo dobrze a synek (to stare krówsko!!!) w pierwszy wieczór płakał że chce do nas. No ale Babcia go "zagadała" i ululała tak więc potem było już tylko lepiej.

A my z mężem w poniedziałek wybraliśmy się do kina na Harrego Pottera, we wtorek poszłam sobie do fryzjera (a nie miałam czasu na to od 2 miesięcy) a wczoraj po powrocie z pracy i zjedzeniu obiadku najnormalniej w świecie położyłam się spać i wstałam o 19.30 !!!!

Z dietką trochę na bakier. Waga ostatnio ciągle wskazuje 62-62,5 kg. Ciężko mi się zmobilizować do większej dietki i obiecuję to sobie po powrocie z urlopu na który wybieram się już w tą niedzielę. Jadę z dzieciakami i moją Mamą (mąż dojedzie na weekend) na ok. 1,5 tyg. do Międzyzdrojów.

Czy ja jestem złą Matką skoro nie tęsknię za moimi dziećmi (wiem że są tam szczęśliwe i mają świetną opiekę) i uważam że był to najlepszy tydzień tych wakacji ????. 

23 lipca 2009 , Komentarze (6)

Tym ostatnio żyję bo mam jej dużo.  Na całe szczęście lubię robić to co robię więc nie narzekam. Na urlop wybieram się za trochę ponad tydzień więc nie chcę pozostawiać w pracy jakiś spraw "na po urlopie". Dodatkowo jestem juz na końcówce pisania Biznes planu z tego szkolenia unijnego dot. zakładania własnej działalności. Termin oddania jest na 13 sierpnia ale ponieważ wyjeżdzam nad morze to chciałabym wszystko zakończyć do końca lipca. Tak więc nazbierało się trochę tego a doba ma niestety tylko 24 g. No i trzeba czasem spać :-))

Dzisiaj moi Rodzice zabierają moją córeczkę na wieś do domku letniskowego. Robią to po raz pierwszy i tak właściwie to ona po raz pierwszy jedzie gdzieś bez nas. Zobaczymy jak to wszyscy przeżyją :-))) Plany są takie że od niedzieli ma do nich dołączyć jeszcze mój syn i oboje mają tam być przez cały tydzień ale co z tego wyjdzie to zobaczymy. Wolę się nie cieszyć na zapas że będę miała cały tydzień domek bez dzieci bo zdażyłoby się to po raz pierwszy od 6 lat :-))

Z wagą ok. Dzisiaj było 62 kg. ale ciagle krąży koło 61 - 62 kg. Dietki brak (niestety) ale staram się pilnować i nie przesadzać z jedzeniem. Ciagle czekam na @ spóźnioną już o 4 dni i nie wiem co się dzieje ale mam strasznie popuchnięte ręce - dawno takich nie miałam.

Muszę nadrobić zaległości w Waszych pamiętnikach bo jestem ciekawa co sie u Was dzieje i jak idzie Wasze dietkowanie podczas urlopu.

11 lipca 2009 , Komentarze (6)

chociaż od jakiegoś czasu nic nie piszę. Staram się być na bieżąco z Waszymi pamiętnikami ale nie mam kompletnie czasu na wpisy. Moja córcia znowu ostatnio była 4 dni w szpitalu. Przypałętała jej ostra infekcja górnych dróg oddechowych ale to taka że aż jej "wywaliło" węzły chłonne - te szyjne miała wielkości małych śliwek a te pachwowe i pachwinowe wielkości groszków. Już mnie nastraszyli że będzie miała pobierane wycinki do badań ale na szczęście nie było potrzeby. Taka podobno jej uroda - przy większej infekcji jej  węzły tak po prostu reagują. znaleziono jej w nosku bakterię (nigdy wcześniej nie miała pobieranego wymazu) oporna na większość antybiotyków. Teraz ma dobrze dobrany antybiotyk i wszystko wraca do normy. Niestety musiałam ją zabrać ze żłobka bo musi porządnie dojść do siebie. Na 3 tyg szukamy niani żebym mogła wrócić do pracy a potem mam 3 tyg. urlopu więc jedziemy nad morze aby zmienić trochę klimat. Mam nadzieję że jak wróci od września do żłobka to problemy się skończą.
Ostatni stres sprawił że po małej weekendowej zwyżce (już było 62,3 kg) waga wróciła do tej z paska. Jakoś ostatnio nie mam ochoty na jedzenie. Praca (jeździłam na parę godzin dziennie bo mamy akurat gorący okres przy rekrutacji na studia więc byłam potrzebna), szpital, dom - to wszystko potrafi człowieka wykończyć. Zresztą nie muszę Wam chyba o tym mówić - nie jedna z Was to przeżywała. W dodatku dzisiaj i jutro  jadę jeszcze do szkoły. Za tydzień kończę już kurs a do 15 sierpnia muszę złożyć biznes plan  którego jeszcze nawet nie zaczęłam pisać. Aż się wszystkiego odechciewa.

29 czerwca 2009 , Komentarze (7)

No normalnie waga skapitulowała.

Od wczoraj pokazuje równo 61.00 kg. Ostatnio tyle ważyłam 7 lat temu!!!! 

26 czerwca 2009 , Komentarze (1)

Dzisiaj znowu spłatała mi figla. Pomimo ciągłej ścisłej diety dzisiaj pokazała

 62 kg.
Czyżby znowu powtarzała się sytuacja? Dwa razy pokazało się 61,9 kg i dalej ani rusz? Od 7 lat nie zeszłam (pomimo wielu prób) poniżej tej wagi.
Tym razem się nie poddaję i walczę dalej. Składniki na zupkę kapuścianą kupione i jutro gotuję znowu. Odpoczęłam trochę od niej i zamierzam znowu przejść na tą dietkę chociaż na 3-4 dni.
Od 9 dni nie jadłam słodyczy i pieczywa. Jakoś już się do tego przyzwyczaiłam.
Mam nadzieję że mi się tym razem uda.

24 czerwca 2009 , Komentarze (10)

Dieta zakończona.
Waga dzisiaj 61,9 kg. 
Czyli łączny spadek na diecie kapuścianej przez 7 dni wyniósł 1,5 kg.
 
Wczoraj był ostatni dzień. Specjalnie zostawiłam sobie miseczkę zupy, żeby "zaliczyć" ten dzień do dietki (przynajmniej jeden talerz trzeba zjeść). Oprócz tego zjadłam dużo warzyw (surową marchew, pół kalafiora, pomidorka) oraz pół torebki ciemnego ryżu. Na obiad warzywa na patelnię, których było tak dużo że podzieliłam na dwie porcje i dokończyłam na kolację. Wieczorem po raz drugi w tym tygodniu udało mi się pojechać na godzinną wycieczkę rowerową. Pojechałam do mojej bratowej u której nocował mój synek (jeszcze go nie puszczamy do przedszkola bo po tej szkarlatynie bierze do dzisiaj antybiotyk) a tam co? Wszyscy siedzieli sobie na ogródku i smażyli kiełbaski na ognisku. Pomogłam usmażyć kiełbaskę mojemu synkowi ale sama na nią się nie skusiłam chociaż pachniała bosko.
Tym razem moja silna wola wygrała z pokusą :-))))

Dzisiaj kontynuuję dietkę ale nie kapuściana tylko taką 1000 kcal. Na śniadanko już zjadłam muesli z mlekiem a do pracy wzięłam sobie 2 surowe marchewki, danio waniliowe oraz trochę truskawek z jagodami  (mój mąż kupił wracając wczoraj ze Świnoujścia)
na obiad planuję znowu warzywa na patelnię.

Nawet nie wiecie dziewczyny jak mnie cieszy te 1,5 kg!!!
I w wielkim szoku jestem jak bardzo ten ubytek po mnie  widać!!
Teraz walczę o kolejne 1,5 kg!!!