Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Obecnie jestem na macierzyńskim. Po ciąży zostało mi troszkę nieplanowanych kilogramów. Teraz chcę się ich pozbyć i dodatkowo osiągnąć wymarzoną wagę. Oprócz tego rok temu odkryłam nowe hobby - pieczenie tortów w stylu angielskim. Po prostu to uwielbiam. Może kiedyś przy okazji wrzucę kilka fotek.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 54958
Komentarzy: 321
Założony: 3 września 2008
Ostatni wpis: 18 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Adia148

kobieta, 42 lat, Dąbrowa Górnicza

164 cm, 76.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 sierpnia 2011 , Skomentuj

Dopadło mnie jakieś zmęczenie. Może to za sprawą tej pogody, a może ciągnącego się w nieskończoność remontu łazienki. Przy życiu trzyma mnie myśl, że upały w końcu się skończą, ale ten remont to nie szybko. Później pokoik dla córci idzie w ruch. Wszystkie zabawki trzymamy w salonie, bo Nunia nie ma swojego miejsca. W odchudzaniu jak na razie tylko plany, nie mam na to siły. Chciałabym zacząć jakąś dietkę, ćwiczenia, ale brak motywacji na razie jest u mnie bardzo wysoki. Może jak zobaczę super zgrabne koleżanki z pracy to moja motywacja wzrośnie :) żartuję. To na mnie nie działa.

Cieszę się jednak, że wy dziewczyny macie dużo zapału i osiągacie super rezultaty. U mnie  tego zapału bardzo brakuje.

30 lipca 2011 , Skomentuj

I skończyło się labowanie :) teraz czeka mnie remont łazienki. Mamy taką starą 20 letnią, więc już nie mogę doczekać się tego remontu. Wagowo nieźle, nic nie przybrałam bez trzymania jakiejkolwiek diety. Także super. Teraz biorę się za siebie na nowo. Od jutra znowu zaczynam A6W. Niestety wcześniejsze zaprzepaściłam na urlopie. Na nowo dietka, tylko tym razem z moim lubym :) ku mojemu zaskoczeniu i zadowoleniu. Trzymajcie za nas kciuki. A teraz idę zobaczyć co u was :)

17 lipca 2011 , Skomentuj

Dopiero przyjechałam, a jutro już wyjeżdżam. Pranie, prasowanie, pakowanie. Tysiąc myśli na sekundę i wogóle. Wylatujemy całą rodzinką do kuzynki do Irlandii. Strasznie boję się lotu. Brrr. A co do dietki. W górach jadłam co popadnie, ale waga stoi w miejscu. A6W robiłam, niestety teraz wogóle nie mam na to czasu, ani siły. Jak już mam chwilkę to wolę siąść i poprostu nie myśleć o niczym. Nie wiem czy teraz mam robić te brzuszki od momentu na którym sończyłam czy od początku. Jestem do tyłu gdzieś 5 dni. Od wczoraj zaczęłam Dukana. Zrobiłam sobie test Dukana. Moja prawidłowa waga według niego to 62 kg. Więcej o 4 kg niż sobie to zaplanowałam. I faza 3 dni jak dla mnie. Później naprzemienna do skutku. Niestety mój mężuś skusił mnie dzisiaj na cukierka. Nawet nie było warto. Dobra. Muszę lecieć pakować się dalej, bo jutro wylot. Po powrocie znowu jakiś mały bilansik.

1 lipca 2011 , Skomentuj

Kochane, dzisiaj 7 dzień A6W i kolejne pomiary. Po sześciu dniach ćwiczeń w talii 1 cm mniej, w brzuchu 1,5 cm. Może dla kogoś to nic takiego, ale dla mnie ogromny sukces. Mój brzuch po ciąży jest w okropnym stanie. Wiszący flak. Wykonywałam wcześniej 8 ' ABS, ale bez rezultatów. Za to A6W są dla mnie. Systematycznie do celu. No i w końcu są rezultaty. Nastawiłam się dzisiaj bardzo optymistycznie do tych ćwiczeń. Zaraz po przyjeździe, czyli gdzieś w połowie miesiąca zamieszczam fotki porównawcze. Mam nadzieję, że będzie na co popatrzeć :) Buziaki i pozdrowienia dla wszystkich vitalijek.

30 czerwca 2011 , Komentarze (1)

miałam dzisiaj przy A6W. W sumie to dopiero 6 dzień, ale jakieś zmęczenie mnie dzisiaj dopadło. Ta pogoda czy co? Jutro wyjeżdżam, ale mam nadzieję, że przed wyjazdem zdążę się jeszcze pomierzyć. Waga stoi w miejscu jak zaczarowana. Wiem, że jestem przed okresem, ale bez przesady. Wczoraj dodatkowo była Cindy 40'. Byłam zziajana jak bym przebiegła maraton. Poprostu kondycji zero. Może w górach trochę pobiegam. Zobaczymy.

29 czerwca 2011 , Skomentuj

Zaliczony. Dzisiaj ćwiczonka szły mi dużo lepiej. Serii i powtórzeń tyle co wczoraj (według grafiku), więc brzuszek troszkę zaprawiony. Dzisiaj stwierdziłam, że mój brzuch jest poprostu okropny i obleśny. Tak więc A6W kontynuuję dalej.

28 czerwca 2011 , Komentarze (2)

Nie powiem, że było łatwo. statnie ćwiczenie wydusiłam. Teraz robiłam jedną serię po 18 razy, ale chyba spróbuję w 3 seriach. Może to będzie lepsze rozwiązanie. Dzisiaj znowu porobiłam trochę na ogródku i na ćwiczenia nie mam już czasu. Jeszcze mam parę rzeczy do zrobienia.

Bilans:

śniadanie: jajecznica

II śniadanie : jogurt

obiad: kopytka, filet z kurczaka z serem, sałata z kefirem

podwieczorek: kremówka

kolacja: jajko z majonezem i żółty ser.

Jednym słowem o wiele za mało warzyw. Jutro bardziej muszę się pilnować. Uciekam do "pracy domowej". :)

27 czerwca 2011 , Skomentuj

Nie powiem, że te ćwiczenia są super łatwe, ale na razie daję radę. Oprócz tego zaliczyłam dzisiaj 2h koszenia trawki. Ta bardzo prosta czynność potrafi wydusić ze mnie siódme poty. Mam ogródek z wieloma drzewkami, krzaczkami itd. więc jest co omijać. Jeszcze nadziałam się głową na ostrą gałąź, średnia przyjemność.

Przejdźmy do menu. Z racji dzisiejszego braku czasu jedzenie było beznadziejne. Co wpadło w rękę:

śniadanie: tosty

II śniadanie: nie było

obiad: 2 kawałki pizzy

podwieczorek: 2 racuchy z jabłkami

kolacja: surówka z ogórka, pomidora +kefirek

Jak pisałam wcześniej - bez sensacji. Biegałam dzisiaj cały dzień za prezentem dla chrześniaczki. Już traciłam nadzieję, ale udało się :) Teraz czas rekreacji z córcią :)

26 czerwca 2011 , Komentarze (1)

2 dzień A6W zaliczony. Tak jak pisałam wcześniej na razie nie ma tragedii. Dzisiaj 2 serie po 6 powtórzeń. Wiadomo, że nie było łatwo tak jak wczoraj, ale do zniesienia. Później postaram się pojeździć jeszcze na orbiteku. Od dzisiaj zaczynam bilans dnia. Zobaczymy czy mi to w czymś pomoże.

Bilans dnia:

śniadanie : tost z chlebka razowego z plastrem polędwicy i sera, do tego pieczarka, kawa z mlekiem

II śniadanie : jogurt z musli

obiad: rosołek z łyżką makaronu, schabowy i mizeria

podwieczorek: porcja owoców + niestety kawałek sernika

kolacja: bób

 

25 czerwca 2011 , Komentarze (3)

Dzisiaj 1 dzień. Zawzięłam się. Myślałam, że będzie gorzej. 1 dzień miał być niewykonalny. Może nie jest ze mną aż tak źle :) Teraz idę na orbiteka. Tu może być gorzej. :) Strasznie nie lubię na nim jeździć. Jest to dla mnie nuda do potęgi n-tej. No to uciekam.