na plusie
No to mam za swoje. Po co jadłam tę tortillę z McDonalda? Co prawda ja chciałam zjeść sałatkę, ale mąż powiedział, że na sałatkę nie ma czasu i jedziemy do McDrive'a. Eeee tam... nie ma co panikować, jutro mi z powrotem zejdzie na 66 (tzn. mam taką nadzieję). Ja wiem, że McDonald to straszny syf, ale raz w miesiącu nie mogę powstrzymać i to raczej nie powinno mi zaszkodzić. Potrzebowałam jakiegoś odświeżenia, bo dieta stała się już trochę nudna. No ale została doprowadzona dzisiaj do porządku i już wiem, że jak szaleć to w weekend, bo wtedy jest daleko do obowiązkowego ważenia. :-) Jestem dzisiaj dość pozytywnie nastawiona do życia. Co ta pogoda potrafi zrobić z człowiekiem, słońce to lekarstwo dla mojej psyche. Pozostawiam Was w tak pogodnym nastroju czego i Wam życzę. Paaaaa... idę z córeczką na spacer.
nowa waga
Mąż kupił na imieniny piękną wagę elektroniczną. Jest czarna i ozdobiona małymi krzyształkami. Naprawdę śliczna i elegancka, ma tylko jedną wadę... jest zbyt dokładna :-). Wskazuje prawie ponad 1 kg więcej niż moja stara waga i tak zamiast 65,9 kg widzę na wadze 67 kg, troche się zdołowałam, ale przecież straconych kilogramów to nie zmienia.:-). I myślę, że skoro zaczęłam odchudzanie ze starą wagą to chyba powinnam już wpisywać wyniki ważenia właśnie z niej. Może jak już się zbliżę do idealnej wagi, to zacznę wpisywać wyniki z nowej, żebym naprawdę ważyła te 52 kg.
Już widać, że schudłam. Nie widziałam się z mamą przez 2 dni i gdy się spotkałyśmy, to mi powiedziała, że wreszcie zaczynam wyglądać jak człowiek. Już następne spodnie spadają mi z tyłka, ale narazie nie będę kupować nowych. Następne zakupy planuję dopiero gdy osiągnę magiczną cyfrę "5" z przodu. Mąż niestety nie chce stosować diety i na dodatek ma napady wilczego głodu. Wczoraj zjadł na kolację 4 parówki. Najpierw zjadł dwie. zajęło mu to może 3 minuty. Aż nie mogłam uwierzyć, że tak szybko zniknęły z talerza. I zaraz poszedł po jeszcze dwie, które zniknęły w jego paszczy tak samo szybko jak ich poprzedniczki. Macie jakieś sposoby na odchudzanie mężczyzn? Mi już ręcę i piersi opadają w tej kwestii. :-)
A jednak ...
... udało się ruszyć wskazówkę wagi o 1kg w dół. A już zaczynałam mieć lekkiego doła. Na szczęście waga spadła i zaczynam już to widzieć po ciele. taką wagę miałam równo 2 lata temu. Nie mogę się doczekać "5" z przodu.
Wam też życzę konsekwentnych spadków na wadze.
Waga stoi
Jutro ważenie, a waga stoi, a można powiedzieć, że mi przybyło. Dzień po poprzednim ważeniu spadł mi jeszcze 1 kg, a dzisiaj znowu ważę 67 kg. Ciekawe jak będzie jutro. Takie przypadki niestety nie nastrajają optymistycznie. Muszę znowu nabrać wiatru w żagle, ale dużo zajęć sprawia, że czasami wyłamuję się z diety, bo wrzucam w siebie cokolwiek mam pod ręką. Wczoraj na przykład mąż zrobił spagetti i niestety zjadłam i to z serem. No ale dzisiaj się trzymam. Mam nadzieję, że tak juz będzie.
Ważenie
Dzisiaj obowiązkowe ważenie. Spadło mi następne 2 kg. Ładny spadek przez tydzień, ale powinnam chyba lepiej przestrzegać diety, tzn. powinnam jeść wszystkie posiłki. Postaram się znaleźć czas na wszystkie dania. Chociaż wiem, że nie będzie to łatwe. Zajmowanie się dzieckiem i jednoczesne księgowanie oraz sporządzanie rocznego sprawozdania finansowego nie jest łatwe, przynajmniej dla mnie jest to dość trudne. Czuję, że wszystko robię na tzw. "pół gwizdka", a najbardziej cierpi na tym moje dziecieko. Przy następnym dziecku (jeśli Bóg da) nie będę pracować dopóki nie skończy chociaż 6 m-cy. Mam straszne wyrzuty sumienia i poczucie, że jestem złą mamą.
Za oknem zima, a mówili, że będzie cieplej :-/. Po co są te prognozy pogody? Zwłaszcza, że rzadko się sprawdzają. Czy naprawdę człowiek musi wszystko przewidywać?
Szaleństwo
Muszę przyznać, że w weekend nie przestrzegałam diety. Nie znaczy to, że się bardzo obżerałam. W sobotę z diety zjadłam tylko śniadanie. Popołudniu byliśmy na 18 urodzinach kuzynki mojego męża, więc zjadłam dużo różnych sałatek bez pieczywa, kawałek tortu z bitą śmietaną, kawałek sernika na zimno, 3 kawałki karpatki :D, ale takie malutkie. W niedzielę też zjadłam tylko śniadanie, a na obiad zjadłam sałatkę z sałaty, szpinaku, pomidorów, mozarelli, i kawałków kurczaka. Kolacji nie jadłam. Dzisiaj jak na razie też zjadłam tylko śniadanie :D, bo mam mnóstwo pracy. Dobrze, że dziecko jest dzisiaj grzeczne i sporo śpi, więc mogę dużo zrobić. Nie przejmuje się, tym szaleństwem weekendowym, bo po pierwsze gdy się zważyłam w sobotę rano, to ważyłam 67 kg, a to stanowczo za duży spadek wagi jak na 4 dni diety, a po drugie ja zazwyczaj i tak nie mam czasu na jedzenie, więc ten weekend to był taki odskok od normy. Gorzej, że mój mąż się wyłamuje z diety. Twierdzi, że on jest zbyt głodny wieczorem, no ale jeśli ktoś zaczyna jeść o 11 rano a chodzi spać o 2 rano, to może być głodny wieczorem. W tej kwestii to ja go chyba nie zreformuje. Chociaż on twierdzi, że jak ja wróce do pracy i będę wstawać o 6 rano, to on też będzie wcześniej wstawał. Pożyjemy zobaczymy.
Dieta smacznie dopasowana
Jestem dopiero po śniadaniu. Całkiem smaczne. Ponieważ nie mam wiele czasu na przygotowywanie posiłków, to moje posiłki są bardzo łatwe w przygotowaniu. Na szczęście ja lubię takie proste potrawy.
W dietę wciągnęłam też męża, ale jemu daję trochę większe porcje, bo raczej chłop 130 kilo żywej wagi nie wytrzyma takich małych posiłków. Mam nadzieję, że da radę, bo jego waga jest już zagrożeniem dla zdrowia i może nawet życia. A szkoda by go było, bo to fantastyczny facet :). We wszystkim mi pomaga, oprócz prania i utrzymywania porządku w szafie z ubraniami ( tu to można powiedzieć, że mi przeszkadza, a nie pomaga). Czasami jak wejdę do garderoby, to mam ochotę zadzwonić do teściowej, żeby przyjechał i posprzątała po synku. A ogólnie to sprzątamy i gotujemy razem. Mąż lubi też kupować mi ubrania i buty. Dlatego muszę schudnąć, żeby jego starania miały lepszy efekt, tzn. żeby te ubrania, w które chciałby mnie ubrać lepiej na mnie leżały. OK, muszę pracować, więc kończę.
hurrra
Jeszcze na dobre nie zaczęłam diety, a już mi spadło 2 kg. Od tygodnia nie jem słodyczy i nie jadam po godz. 19, a już są efekty. Oby tak dalej. Od jutra zaczynam dietę Vitalii. Trzymajcie kciuki.
gotowi do biegu start
Zrobiłam pierwszy krok do szczupłej sylwetki. Mam nadzieję, że do lipca będę pięknie wyglądać. Teraz źle się ze sobą czuję. Mam trudności, żeby kupić ubrania, które mi się podobają. Ale jak tylko dostanę dietę Vitalii mam nadzieję, że się wszystko zmieni.