Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wszyscy mają mambę, lecz nie ja. Nie należę do drużyny Actimela. Nie posiadam 3-letniej gwarancji, ani gwarancji zwrotu kosztów. Nie dodaję skrzydeł. Nie znam Goździkowej. Ze mną Ci się nie upiecze. Nie zapewniam komfortu. Dzięki mnie nie dostaniesz zniżki w Trollu. Minuta rozmowy ze mną nie kosztuje 5 gr. Nie wygładzam ani nie redukuję zmarszczek. Mam więcej niż 2 kalorie. Nie jestem też owocem Jogobelli. Przed użyciem nie wymagam zapoznania się z ulotką czy skonsultowania się z lekarzem lub farmaceutą. To ja nie mam szans z pragnieniem. Nie trafiam silnie w ból. Nie mam pomysłu na obiad. Nie posiadam napisu pod nakrętką, ani kolorowanki pod etykietą. Nie pochodzę z pierwszego tłoczenia. Wciąż nie wiem skąd bierze się Chocapic. Nie wiem też dlaczego Cini Minis jest takie cynamonowe. Nie rozpływam się w dłoni, ani w ustach. Poza tym nie brałam udziału w 'Tańcu z Gwiazdami". Jeszcze jedno.. nie znajdziesz mnie w co piątej Kinder niespodziance.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 117766
Komentarzy: 1802
Założony: 5 września 2009
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siwa1984

kobieta, 40 lat, Karlsruhe

175 cm, 123.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Być lepszą wersją siebie - do 31.03 osiągnąć pierwszy cel 99, 9 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 listopada 2012 , Komentarze (7)

Witajcie. Jakoś nie mam ostatnio weny na pisanie w pamiętniku. Codziennie Was czytam ale pisać mi się nie chce. W szybkim skrócie opowiem Wam co się u mnie aktualnie dzieje. Zacznijmy od...

DOMU I RODZINY
Jest ok. Przestaliśmu się z eMolkiem wreszcie kłócić o pierdoły. Więcej ze sobą rozmawiamy, staramy się razem spędzać czas. Czułości i zrozumienia a także doceniania mnie eM będzie musiał się jeszcze nauczyć, ale widzę, że się stara. Myślę, że kiedyś wreszcie dorośnie, ma dopiero 25 lat... Igorek rozgadał się niesamowicie. Co trochę przychodzi ze żłobka z nowymi piosenkami i wierszykami. Rośnie mi ten mój mały mężczyzna... Oto Skarbuś specjalnie dla Vitaliowych Cioć:
Ostatnio nachodzą mnie myśli aby zafundować rodzeństwo Igusiowi. Chciałabym bardzo ale teraz nie jest jeszcze odpowiedni czas. Zastanawian się czy kiedykolwiek taki nadejdzie...

PRACA

Tu zaczynają się schody. Nie jest to praca moich marzeń. Przede wszystkim dlatego, że nie mogę nic sobie zaplanować (ja, która planować uwielbiam), bo nigdy nie wiem co będę robić jutro, gdzie mnie wyśle mój obecny Szef. Praca niby w tej samej branży ale jednak to nie to. Najgorsze jest to, że moja nowa praca polega głównie na jeżdżeniu. Ok. jeździć mogę ale po utwardzonych drogach. Ale nie. Szef mnie ostatnio wysłał w teren, aby sprawdzić jak  tam w lesie idzie robota. Skończyło się to tak, że zawisłam na koleinie i tak sobie 2 godziny wisiałam aż przyjechała pomoc (podleśniczy+3 robotników+ja) i wyciągnęliśmy mój samochód z błota. Po tym dniu miałam traumę i następnego dnia kiedy miałam tam jechać, poprosiłam eMola aby ze mną pojechał. Skutek był taki, że eM wjechał na niewidocznego pniaka zakamuflowanego liśćmi, auto nam prawie dęba stanęło, ja przywaliłam głową w sufit a do tego złapaliśmy kapcia. Później się okazało, że przez uderzenie w pniaka rozje***y się hamulce. Echh i znowu po kieszeni poszło. Do tego benzyna. Nie wiem czy moja praca się opłaca... Skórka za wyprawkę jak to się mówi.

DIETA
Chodzę co czwartek do pani dietetyk, dostaję dietę na następny tydzień i suplementy i jakoś pomału kilogramy spadają. No właśnie pomału a ja taki niecierpliwus jestem. Zobaczę jak to dalej będzie. Na razie szału nie ma. Schudłam 2 kilo. Kolejna wizyta w czwartek.

NOWE - STARE HOBBY

Spełniam się w kuchni. Założyłam bloga kulinarnego i gotuję, piekę i robię zdjęcia... Ale przy tym się relaksuje. Zastanawiam się czy bardziej lubię gotować, jeść czy sprawiać swoimi potrawami przyjemność innym:)) Zapraszam serdecznie w odwiedziny do Kuchni Oli M. 

Jak ktoś dotrwał do tego momentu to szczerze gratuluję i jednocześnie dziękuję. Pozdrawiam
Ruda:)

9 listopada 2012 , Komentarze (10)

Dziewczyny dawno mnie tu nie było ale z Waszymi pamiętniczkami jestem na bieżąco, żeby nie było. Dieta trwa. Wczoraj byłam u dietetyczki po raz drugi i okazało się że:
- przez 2 ostatnie tygodnie schudłam 1 kg tłuszczu (przeliczam to ostatnio na kostki masła czyli 4 kostki masła)
Nabrałam 3 kg wody (wczoraj dostałam @ więc woda powinna już schodzić)
Bilans: +2 kg 
Co poza tym... Zmieniłam pracę. Teraz mam nienormowany czas pracy ale dzięki temu mam więcej czasu na wszystko. Byłą pracę odwiedzam, bo chcę tam wrócić i wiem, że wrócę ale w przyszłym roku. Co jeszcze... Faceci szaleją. Serio. Nie wiem co im się we mnie podoba ale się podoba. A mnie to odpowiada, bo mimo, że mam swojego, to lubię jak mnie inni dowartościowują. Pomyślicie może, że jakaś jestem próżna i durna ale wiecie co... zawsze to moje koleżanki błyszczały a ja pozostawałam w cieniu ich blasku. A teraz... Ja wcale się nie proszę o adorowanie mnie. Ostatnio na imprezie mój kolega prawie mi wyznał miłość. Może i wypiłam właśnie pół butelki wina i piszę farmazony ale w końcu czuję się doceniona przez tą brzydką płeć. A jak schudne to już w ogóle nie dam sobie z nimi rady... hehe taki żarcik:p

27 października 2012 , Komentarze (12)

Zacznę może od obiecanych fotek Igorka. Niestety nie mam najbardziej aktualnych bo nasz aparat umarł, wrzucę to co mam:
Mój mały artysta:)
Twórcza praca
A tu z synkiem mojej siostry Patrysiem

Druga sprawa to dieta. W końcu chyba mi się w głowie przestawiło. I to pozytywnie przestawiło. Wszystko dzięki wizycie u pani dietetyczki. W czwartek wybrałam się na darmową konsultację do centrum odchudzania, którego nazwy nie mogę podać z przyczyn wiadomych. Wybrałam się tam z koleżanką i na nas obu pani dietetyk zrobiła bardzo pozytywne wrażenie. 
Najpierw była szczera rozmowa z mnóstwem pytań o szczegóły mojego dnia. Potem przyszła chwila prawdy czyli rozebranie się do bielizny i pomiary. Wyniki były dla mnie nieco szokujące. Wyszło że:
- Mam 175 cm wzrostu (to akurat wiedziałam)
- Ważę na dzień 25.10.2012 100,8 kg (300 g więcej niż rano)
- Moje BMI wynosi 32,9 co wskazuje na otyłość I stopnia
- Masa tłuszczowa w moim organizmie wynosi 45,36 kg, optymalna dla mnie to 24,19 kg, czyli nadmiaru mam 21,7 kg
- Zatrzymanie płynów - 18,63 kg
- Waga zdrowa: Uwaga, uwaga 61 kg!

Przy okazji pomiarów dowiedziałam się również, że jestem drobnej kości. Ja, która całe życie żyła w przekonaniu, że grubej... Dostałam ogólne zalecenia dietetyczne i umówiłam się za 2 tygodnie na wizytę. Wtedy przejdziemy do konkretnych zaleceń i indywidualnej diety.

Mam teraz więcej czasu, bo od ponad tygodnia jestem bezrobotną z prawem do zasiłku, więc zajmuję się domem, załatwiam zaległe sprawy, sprzątam i gotuję. Zauważyłam, że w kuchni czuję się najlepiej. Przyjemność mi sprawia gotowanie dla bliskich, poznawanie nowych smaków i patrzenie jak wcinają ze smakiem moje potrawy. Dlatego też postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym i założyć bloga kulinarnego. Będę tam zamieszczać przepisy odchudzone i te normalne. Będzie mi miło jak mnie tam odwiedzicie --> KLIK 
Życzę Wam miłego weekendu:*

22 października 2012 , Komentarze (11)

W ramach upiększania się zakupiłam dzisiaj pastę cukrową do depilacji. Powiem Wam, że lubię takie nowinki. Owa pasta ma w składzie: cukier, wodę i sok z cytryny. Uwierzycie? Żadnej chemii. Wczoraj naoglądałam się filmików instruktażowych i już wiedziałam, że muszę wypróbować to cudo.
Ja mam taką:
Pachnie tak słodko, że chciałoby się ją zjeść. Tu macie filmik, który mnie zainspirował --> KLIK 
Mnie nie poszło tak łatwo. Najpierw złamałam paznokcia wyjmując pastę z pudełka. Przy pierwszym podejściu za bardzo ją w rękach podgrzałam i ulepiłam się jak nieszczęście. Po wielu próbach udało się. Mam wydepilowaną jedną nogę:P Jutro druga. Dziś już mi się nie chce. Buziole:*

PS: Chciałam bardzo bardzo bardzo podziękować za wszystkie miłe słowa pod ostatnim wpisem.
I od razu odpowiem na pytania:
1. Igorek 9 listopada skończy 29 miesięcy.
2. Natka! Za firankę dałam dwa razy... heheh a tak na poważnie to jedna pani mi szyła za 160 zł (materiał w cenie)

21 października 2012 , Komentarze (22)

To ja w nowej fryzurce. Przy okazji sfotografuję jeszcze bok i tył bo tam są dużo krótsze. Od razu zaznaczam, że jakość zdjęć jest telefoniczna bo nam się obiektyw w cyfrówce zjebawszy:(((

Pierwszy rysunek mojego synusia... Wzruszyłam się jak zobaczyłam go na wystawie:)

Efekty wczorajszego grzybobrania...

I na koniec moja nowa firanka:)

20 października 2012 , Komentarze (7)

Byłam wczoraj na piwie ze znajomymi z pracy, jako że odchodzę na razie z firmy. Towarzystwo dopisało, bo razem ze mną było 16 osób. Fajnie było pogadałam z kolegami (więcej facetów tam pracuje niż kobiet), no i stwierdziłam, że ja to jednak jestem ładna. Sorry za brak skromności. Jeden z kolegów, zaznaczam, że żonaty, prawie mi wyznał miłość i podrywał mnie, że czułam się jak jakaś nastolatka. Nie pomyślcie tylko, że chodzę na te imprezy i szukam okazji do flirtu czy cuś a przecież w domu mam faceta. Nie uważam, żebym robiła coś złego, a okazje nadarzają się same. Po tych dwóch ostatnich imprezach czuję się dowartościowana jako kobieta a niestety mój eM nie dba o takie szczegóły. I to może dlatego. W domu tylko wysłuchuję, że brzuch mam duży, że przytyłam i ogólnie źle wyglądam. Czuję, że już mu się nie podobam... Jeszcze na domiar złego ostatnio potrzebowałam jakiejś zmiany wyglądu i poszłam na spontanie do mojej fryzjerki i opitoliłam się na krótko. Mnie się nowa fryzurka bardzo podoba,moim kolegom z pracy również, eM natomiast woli długie. Później wam wrzucę jakąś foteckę. 
Wracając do mojego dzisiejszego samopoczucia... Ostatnio czułam się tak jak dziś chyba jeszcze za czasów studenckich. Główka bolała, żołądek odmawiał posłuszeństwa a świat wirował. I tak do obiadu. Później mi przeszło. Teraz już jest całkiem dobrze. Na szczęście. Pozdrawiam:*

18 października 2012 , Komentarze (7)

Nadszedł ten moment w moim życiu, że chciałabym położyć się spać i zapaść w sen zimowy. Obudzić się na wiosnę. Nie lubię jesieni ale nie dlatego, że jest zimno czy mokro. Co roku o tej porze roku dopada mnie deprecha i chandra. Chyba koniec stażu też złożył się na to, że czuję się taka nijaka. Nie podobam się sobie i sama nie wiem czego chcę. I jeszcze te moje myśli... Są zupełnie gdzie indziej...
Nie będę się tu uzewnętrzniać dokładnie. Chodzi o to, że w mojej głowie trwa ciągła wojna, w moim sercu też. Wydaje mi się, że nie jestem szczęśliwa... A z drugiej strony nie robię żadnych kroków, żeby to zmienić. Nie wiem, czy rozumiecie to co piszę ale nie umiem ubrać w słowa tego co czuję. 

17 października 2012 , Komentarze (10)

W poniedziałek miałam egzamin wewnętrzny na zakończenie stażu. Stąd moja nieobecność na Vitce. Ambicje nie pozwoliły mi na obijanie się. Chciałam być najlepsza. Udało się! Zdobyłam 10/10 punktów. A teraz muszę czekać aż zwolni się miejsce i jeszcze wygrać konkurs... Nie taka prosta ta moja droga do sukcesu zawodowego. Ale dam radę. Wyrzucą mnie drzwiami to wejdę oknem, tak łatwo się mnie nie pozbędą:) Cała ja. Uparta. Szkoda tylko, że na odchudzanie nie jestem taka zawzięta. Kocham żreć i tyle. Na poniedziałek zrobiłam 2 placki na pożegnalny poczęstunek. Dwie bomby kaloryczne: chałwowiec i Pani Walewska zwana również Pychotką. Nieskromnie powiem, że takich dobrych placuchów dawno nie jadłam:P Po egzaminie rozdałam każdemu kogo lubię i kogo nie lubię też. Można to było poznać po wielkości kawałków heheh. A po słodkim szaleństwie przyszła pora na niespodziankę. Okazało się, że nie ma kto jechać na finałowe rozgrywki w piłkę nożną o puchar Dyrektora Regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych do sąsiedniego Nadleśnictwa. Mnie dwa razy nie trzeba powtarzać... Pojechałam z dwoma kolegami z pracy i kierowcą naszym. Było super. Spotkałam kolegów ze studiów i poznałam mnóstwo nowych. Dziewczyny mówię Wam ale miałam branie... Co prawda za dużej konkurencji nie miałam, bo byłam jedną z niewielu kobiet na imprezie. Po finałach na boisku pojechaliśmy do restauracji na pyszny obiadek a po obiadku... Wóda, tańce i swawole. Poczułam się dowartościowana w końcu, choć przyznam, że w trakcie tańców z moimi nowymi kolegami nie myślałam o niczym innym niż trzęsące się sadło. Moje własne oczywiście. I tylko jedno zdanie chodziło mi po głowie: "Ku**a, aleś Ty głupia. Przecież dawno temu mogłaś być chuda. A jakeś głupia to teraz się wstydź! O!" Był taki jeden co mu ię spodobałam. Bardzo. Uwielbiam być adorowana. To był jeden ze szczęśliwszych dni w tym roku.

Wracając do mojej pracy. Znalazłam zastępczą, taką na przeczekanie u podwykonawcy mojego byłego miejsca pracy. Także kontakt z lasem będę mieć no i oczywiście nie dam o sobie zapomnieć byłemu Szefowi:)

10 października 2012 , Komentarze (17)

Ocknęłam się. Dobrze, że teraz a nie za miesiąc czy dwa. Głupia jestem i tyle. Nie wiem gdzie podziała się moja silna wola. Co ja w ogóle sobie myślałam? Że ktoś za mnie schudnie? Że ujdzie mi na sucho codzienne wpie*****nie? Pizza, piwko, słodycze... Ok. Wszystko jest dla ludzi ale w rozsądnej ilości. A nie tak jak ja potrafię. Chodzę i szukam po domu co by tu można jeszcze zjeść. To nie jest normalne! Oczywiście kiedy dopada mnie ten ciąg jedzeniowy to na wagę nie wchodzę. Źle się czuję. Wiem, że mam zaburzenia odżywiania. Popadam ze skrajności w skrajność. Albo się odchudzam, albo wpier*****m.

Obudziłam się dziś rano i wiedziałam, że dziś jest ten dzień. Dzień, w którym trzeba stanąć na wagę i spojrzeć prawdzie w oczy. Prawda wygląda koszmarnie. Waga 103,2 kg. Tragedia!

Na szczęście mam jeszcze wykupiony abonament na Vitalii. Pora się ogarnąć. Nie chcę, żeby mój syn miał grubą mamę. Nie chcę aby eM musiał się mnie wstydzić. Wyglądam przy nim nie jak jego partnerka a jak matka. Z resztą jego matka ma lepszą figurę niż ja. Naważyłam sobie piwa to teraz muszę je wypić. Myślę, że z Waszym wsparciem dam radę. Wstyd mi...


26 września 2012 , Komentarze (22)

Dziękuję Wszystkim Vitalijkom, które mimo, że mnie tu teraz za często nie ma, są ze mną i mnie wspierają. Nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne. Przykro mi tylko, że Szprotki wywaliły mnie z grupy. Pewnie za brak aktywności na forum. Nie rozdwoję się. Przechodzę ciężki okres (koniec umowy w pracy, choroba mamy, remont w domu)i muszę dć z siebie wszystko. Na Vitalię i dietę zostaje mało czasu. Ale ja jeszcze schudnę. Wiem, że potrafię. Kiedyś już schudłam 20 kg, schudnę i teraz.
Dla przypomnienia to ja 20 kg temu:
A to ja aktualnie:
A tu apogeum jakie kiedykolwiek osiągnęłam (masakra!)

Buziam:*