Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wszyscy mają mambę, lecz nie ja. Nie należę do drużyny Actimela. Nie posiadam 3-letniej gwarancji, ani gwarancji zwrotu kosztów. Nie dodaję skrzydeł. Nie znam Goździkowej. Ze mną Ci się nie upiecze. Nie zapewniam komfortu. Dzięki mnie nie dostaniesz zniżki w Trollu. Minuta rozmowy ze mną nie kosztuje 5 gr. Nie wygładzam ani nie redukuję zmarszczek. Mam więcej niż 2 kalorie. Nie jestem też owocem Jogobelli. Przed użyciem nie wymagam zapoznania się z ulotką czy skonsultowania się z lekarzem lub farmaceutą. To ja nie mam szans z pragnieniem. Nie trafiam silnie w ból. Nie mam pomysłu na obiad. Nie posiadam napisu pod nakrętką, ani kolorowanki pod etykietą. Nie pochodzę z pierwszego tłoczenia. Wciąż nie wiem skąd bierze się Chocapic. Nie wiem też dlaczego Cini Minis jest takie cynamonowe. Nie rozpływam się w dłoni, ani w ustach. Poza tym nie brałam udziału w 'Tańcu z Gwiazdami". Jeszcze jedno.. nie znajdziesz mnie w co piątej Kinder niespodziance.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 116740
Komentarzy: 1802
Założony: 5 września 2009
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siwa1984

kobieta, 40 lat, Karlsruhe

175 cm, 123.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Być lepszą wersją siebie - do 31.03 osiągnąć pierwszy cel 99, 9 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 kwietnia 2016 , Komentarze (9)

W święta odpuściłam dietę, na dwa dni. To były dwa dni prawdziwej rozpusty, dwa cheat days ;). Był barszcz biały na kiełbasie swojskiej, sernik, sałatka jarzynowa, śledzie, biały chleb, czekolada i lody na wesołym miasteczku. Waga była bezlitosna i tuż po świętach pokazała +1,5 kg. Okazało się to jednak wodą i treścią jelitową, gdyż już po dwóch dniach ponownego dietowania waga wróciła do normy. Trochę bałam się dzisiejszego ważenia, ale myślę trudno, jak nie schudnę ale ważne, żebym nie przytyła. Dziś rano prawdziwa niespodzianka: 99,8 kg!

Toż to szok dla mnie. Takiej wagi nie zanotowałam od lutego 2013. Cel, który zaplanowałam na koniec marca, zrealizowałam w 100%. Pora wyznaczyć nowy, realny cel. A więc do końca czerwca 2016 chcę już mieć 8 z przodu.

Co poza tym. Dziś, jutro i pojutrze mam wolne. Wolne tylko w teorii, bo zajęć mam mnóstwo. Zaraz przychodzi koleżanka na paznokcie, później wizyta u dermatologa, odebranie małego z przedszkola, później jeszcze jedna koleżanka na paznokcie w międzyczasie pranie, sprzątanie, gotowanie. Dzień jak codzień. Ehhh kiedy ja odpocznę.


Pozdrawiam wszystkie Vitalijki, które tak jak ja mają "wolny" weekend ;)

10 marca 2016 , Komentarze (10)

Kurcze jak ciężko mi wymyślić tytuł, który ujmie temat całego wpisu....

Zacznę od tego co u mnie. Ano wracam do normalności. Jest cholernie ciężko nie myśleć o utracie maleńkiego życia ale nic nie wskuram zadręczając się i doszukując odpowiedzi na pytanie: Dlaczego akurat mnie to spotkało. Wszyscy wiemy, że czas leczy rany i mam nadzieję, że i w tym przypadku tak się stanie. Mam jeszcze przecież synka, który mnie potrzebuje oraz męża, który aktualnie "walczy o życie" czytaj bierze go grypa :) (swoją drogą czy wasi faceci też tak mają, że wystarczy 37 stopni na termometrze i jest koniec świata?)

Zauważyłam, że odkąd trzymam dietę czuję się lepiej i mam więcej energii. Tylko na początku kurczowo trzymałam się rozpiski vitaliowej Smacznie Dopasowanej MAX i co do grama odmierzałam składniki. Teraz pozwalam sobie coś zmienić ale nadal są to zdrowe produkty i mieszczą się w limicie kalorii. Jestem z siebie taka dumna, bo pierwszy raz od dłuższego czasu udało mi się wytrwać na diecie bez większych wpadek. Już dwie znajome mi powiedziały, że widać po buzi, że zrzuciłam parę kilo. To dopiero 6 kilo a już widać :) Teraz żałuję, że nie zrobiłam sobie zdjęć porównawczych ale z moją ekstremalną wagą unikam raczej aparatu...
Co tam jeszcze.... Właśnie był u mnie kurier i przyniósł wyczekiwaną paczkę z nowymi kolorami hybryd. <3 

Moje paznokciowe Pańcie się ucieszą. Nie wiem, czy kiedyś pisałam ale poza pracą mam jeszcze moje hobby a mianowicie stylizację paznokci. Jak będziecie chciały to pokażę Wam moje prace ale na to poświęcę osobny wpis.

No nic. Lecę nanieść nowe kolory na wzorniki a tymczasem Wy obejrzyjcie sobie ciekawy filmik o buraku.

7 marca 2016 , Komentarze (16)

Byłam dzisiaj na kolejnej wizycie u ginekologa. Nadal nic nie było widać na USG i dlatego stwierdził, ze najprawdopodobniej poroniłam. Pobrali mi jeszcze krew na betaHCG w celu potwierdzenia tej diagnozy. Czuję się strasznie... Psychicznie jestem wypluta. Mało tego mój niespełna 6/letni synek gdzieś coś usłyszał i bardzo się cieszył, że "mama ma dzidziusia w brzuszku". I dzisiaj musiałam mu powiedzieć, że jednak dzidziusia w brzuszku nie ma i że jeszcze musimy na niego trochę poczekać. I ta mina, to rozczarowanie malujące się na jego małej buzi... Nie zapomnę tego w życiu.

Do czwartku mam jeszcze zwolnienie, a więc czas, żeby pozbierać się do kupy i ogarnąć z dietą, bo w weekend nie tyle, co popłynęłam, ale w związku z sytuacją ani nie miałam siły gotować ani ochoty by o tym myśleć... Nic mi się nie chce. Nawet nie idzie mi pisanie

2 marca 2016 , Komentarze (14)

Witam witam.

Jak już wcześniej pisałam staramy się z mężem o drugiego bobaska. W terminie spodziewnego okresu w tym miesiącu dostałam krwawienia. Myślałam, że to okres. Ale zastanowiło mnie to, że tak naprawdę krwawienie miałam tylko dwa dni, później 3 dni przerwy a następnie kolejne dwa dni plamienia.... Do tego ból brzucha w 6 i 7 dniu okresu, gdzie normalnie boli mnie 1 lub 2 dnia. No i coś mnie tknęło, żeby zrobić test ciążowy. Oto wynik testu z wczoraj:

Dziś rano powtórzyłam:

Poszłam więc dzisiaj do lekarza ale na USG nie było nic widać. Nie potrafił też stwierdzić skąd to krwawienie. Pobrali mi krew na beta HCG i na następne badanie i betę mam przyjść w poniedziałek. Tak bardzo bym chciała, żeby to była ciąża i żeby się prawidłowo rozwijała. Martwi mnie jednak to krwawienie. Do poniedziałku będę siedzieć jak na szpilkach. Nie potrafię o niczym innym myśleć ani nie chce mi się jeść. W zasadzie to nic mi się nie chce...

19 lutego 2016 , Komentarze (4)

Pierwszy raz od śmierci, mój tatuś przyszedł do mnie we śnie. Śniło mi się, że wrócił z mamą ze szpitala i był zdrowy i uśmiechnięty a ja rzuciłam mu się na szyję krzyknęłam "Tatusiu!" I się obudziłam niestety. Tak bardzo za Nim tęsknię...

Zawsze będę pamiętać...<3

15 lutego 2016 , Komentarze (8)

Witam witam.Dziś będzie wpis krótki, bo już padam na ryjek. Od ostatniego wpisu nazbierało się troszkę newsów. W piątek byłam w szkole językowej napisać test kwalifikacyjny. Szczerze mówiąc wcale nie był jak dla mnie trudny. Punktów wystarczyło mi aby załapać się na poziom 6 z 6, czyli B 1.2 ale zaczne od 5 (B1.1), ponieważ chciałabym sobie przypomnieć gramatykę. Zasób słów mam naprawde dość duży i wszędzie się dogadam no ale czasem jest to "Kali kochać, Kali uciąć". Zaczynam od 14 marca, trzy razy w tygodniu.

Zamówiłam sobie ostatnio Genussbox, to coś takiego jak Shinybox lub Glossybox, tyle że z produktami spożywczymi. W sobotę otrzymałam pierwszą przesyłkę, której zawartość macie na zdjęciach poniżej:

A oto produkty, z których jestem najbardziej zadowolona:

Sok z brzozy

herbata Rooibos Espresso

Troszkę niewyraźne zdjęcie zielonej trawy jęczmiennej

Malutki słoiczek oleju kokosowego, spoooko w szafce mam litrowy :)

Jutro rozpoczynam dietę Vitalii. Dziś byłam na zakupach na kolejne dni diety, a przy okazji upolowałam kilka fajnych gadżetów.

Miski termiczne. Będę sobie w nich amu do pracy nosić.

Piłka do ćwiczeń

i ciężarki :)

Lecę spać. Trzymajcie się ciepło :*

11 lutego 2016 , Komentarze (7)

Witajcie.

Trwam w swoim postanowieniu. Wczoraj i przedwczoraj mój organizm zafundował mi oczyszczanie gratis. Innymi słowy zatrułam się strasznie. Dziś już czuję się lepiej i byłam w stanie pójść do pracy. 
Ostatnio nie mam weny na planowanie posiłków i układanie diety, dlatego też dziś stwierdziłam, że potrzebuję, aby ktoś zrobił to za mnie. Dlatego właśnie po raz kolejny zdecydowałam się na zakup diety Vitalii, z którą kiedyś udało mi się schudnąć ale skutecznie to zaprzepaściłam.
Tak więc od poniedziałku zaczynam Smacznie Dopasowaną ze wszystkimi ulepszeniami jakie wprowadzili. Już się nie mogę doczekać.

Mam zamiar w tym roku wreszcie zmienić swoje życie. Pewne kroki już zrobiłam, podjęłam dietę i zapisałam się do szkoły językowej. Nie chcę całe życie sprzątać w hotelu, dlatego potrzebuję poduczyć się jeszcze języka i znaleźć lepszą pracę (może nawet w zawodzie). Po cichu marzy mi się drugi dzidziuś. Ale jak to w życiu bywa, jak nie planowałam to miałam a teraz gdy chcę to nie ma tak łatwo. Na razie 3 miesiące starań za nami i nic. Wiem, że w tym miesiącu też nie będzie bo moja owulacja pokryła się idealnie z zatruciem pokarmowym... Swoją drogą podzielcie się Waszymi doświadczeniami na ten temat. Po jakim czasie udało Wam się zajść w ciążę itp.
Tak się zastanawiam, czy czasem moja waga nie ma wpływu na moją płodność... Przed pierwszą ciążą ważyłam 85 kg (wtedy myślałam, że jestem mega gruba), teraz 110 kg. Może jak schudnę to będzie łatwiej zajść? Także kolejna motywacja jest.

No. To trzymajcie za mnie kciuki jutro, bo idę napisać egzamin w szkole, żeby mnie zakwalifikowali na jakiś poziom.;)

3 lutego 2016 , Komentarze (10)

Kochane Vitalijki dziękuję Wam za każde słowo pod ostatnim wpisem. Możecie wierzyć lub nie ale są one dla mnie bardzo ważne. Trudny okres przede mną. Wiecie, że jeszcze do mnie nie dotarło to, że mojego Tatusia już nie ma i nigdy nie będzie? To, co się dzieje wokół mnie zdaje się być jakimś porypanym snem, z którego chcę się obudzić. Najgorsze są noce, kiedy kładę się do łóżka i rozmyślam. Bardzo martwię się o mamę. Została sama... Na razie jest z nią moja siostra ale ona też musi wrócić do pracy, swojego męża i synka. I co dalej? Chciałam mamę zabrać do siebie na jakiś czas ale... No właśnie zawsze znajdzie się jakieś ale. Pierwsze, to pies, który nie zostanie w domu sam a drugie to trasa 1200 km, mama nie wie czy wytrzyma. No nic zobaczymy.

Obiecałam Tacie, że schudnę. Wiem, że chciał tego, bo zawsze mi powtarzał, żebym nie powtarzała jego błędów. Tata też był otyły, co zrujnowało jego zdrowie. 2 zawały a później rak płuc,nieoperacyjny ze względu na słabe serce.
Zaczynam walkę. Od dziś od teraz. Bądźcie ze mną, bo teraz jak nigdy wcześniej potrzebuję Waszego wsparcia.

1 lutego 2016 , Komentarze (22)

25.01.2016 po 2letniej walce z rakiem odszedł mój ukochany tata. Człowiek o wielkim sercu, mój największy autorytet. 

Próbuję się pozbierać i wrócę do Was na pewno za jakiś czas...

9 stycznia 2015 , Komentarze (9)

Witam po kilkumiesięcznej przerwie. Kolejny raz postanowiłam zawalczyć o lepszą siebie. Nie mogę Wam obiecać, że tym razem się uda ale jeśli nie podejmę próby to będzie znaczyło, że się poddałam. A wcale tak nie jest. Trochę się pozmieniało u mnie od ostatniego wpisu i w zasadzie nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że od września schudłam 6 kg. Nie jest to jakiś rewelacyjny wynik ale biorąc pod uwagę to, że właściwie się nie odchudzałam to jest coś. We wrześniu zaczęłam pracę i tym sposobem zaczęłam się ruszać. Co robię? jestem "Zimmermädchen" czyli po polsku pokojówką. Praca jest ciężka ale póki nie nauczę się płynnie języka muszę się zadowolić tym co mam. Przez pierwsze 2 tygodnie wracałam do domu tak wykończona, że padałam na łóżko i nie miałam siły na nic. Teraz już jest dobrze, już nie jestem tak zmęczona. Przyzwyczajenie? Być może.
Mój synek od września poszedł do przedszkola. Początkowo było ciężko i nie chciał zostawać ale też już się przyzwyczaił i pięknie śpiewa i zaczyna mówić po niemiecku. Mąż nadal rozwozi paczki ale coraz częściej myśli nad zmianą pracy. Zobaczymy.
Mój tata jak pamiętacie (lub nie to przypomnę) choruje od marca na raka płuc. Teraz jest w trakcie chemioterapii, ponieważ radioterapia nie przyniosła rezultatów. Dowiedzieliśmy się również, że ma przerzut do kości, który w trakcie diagnozy już był, tylko nikt nie raczył nas o tym poinformować. Jakoś się trzyma ale mama mówi, że jest słaby. 
Praca nie pozwoliła nam spędzić Świąt w Polsce ale wybieramy się na urlop w drugiej połowie lutego. Cały czas czuję się taka rozdarta. Z jednej strony tęsknię bardzo za moją rodziną w Polsce a z drugiej w Niemczech żyje nam się lepiej i łatwiej niż w kraju... Chyba każdy Polak na emigracji przeżywa takie rozterki....

Teraz o diecie. Zamówiłam sobie Nową Smacznie Dopasowaną na 3 miesiące. Od poniedziałku zaczynam. Kiedyś na Starej SD schudłam 10 kg czując się tak, jakbym w ogóle nie była na diecie. Postanowiłam, ze spróbuję jeszcze raz.  Pozdrawiam :)