Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo tyłam w podstawówce, jak miałam lat 14 to ważyłam 97 kilo, potem schudłam do 70 kilo, a teraz mam 110 kilo. Co mam robić? Próbowałam wszystkiego!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22882
Komentarzy: 299
Założony: 31 marca 2011
Ostatni wpis: 20 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
bea1974kra

kobieta, 49 lat, Gliwice

168 cm, 125.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2012 , Komentarze (25)

Ludzie mają pokopane! Trafiłam własnie na niemieckich stronkach na news o największym biuście świata! Właścicielka zafundowała sobie takie cudo z narażeniem życia i zdrowia - a miała zawsze kompleksy małych piersi. Teraz waży o ponad 20 litrów silikonu więcej! Co sądzicie o tym???????????





To nie jest fotomontaż! Ale przynajmniej szczupłej talii  twarzy i rączek to jej zazdroszczę...

31 stycznia 2012 , Komentarze (26)

Poniżej dziewczyna z amerykańskiej strony internetowej tyjąca dla pieniędzy, jak widać rośnie w oczach. Co o tym sądzicie?

Pisze, że jest z rocznika 1990, aż strach pomyśleć, co będzie jak dobije do 40-tki...

31 stycznia 2012 , Komentarze (15)

No nie da się już wytrzymać - u nas na termometrze było dziś o 7 rano minus 16 stopni. Kto to wytrzyma? Z kijkami nowymi nordic walking od teściowej to chyba już do wiosny nie wyjdę. Dostalismy je na Wszystkich Świętych i mieliśmy chodzić razem. Potem jednak do połowy grudnia miałam drugą zmianę i nocki, potem mój się rozchorował i charczał aż do Nowego Roku, a potem na 3 tygodnie choróbsko dopadło mnie, aby znów wrócić do męża. Wreszcie na ten weekend byliśmy zdrowi, ale na taki mróz to ja nie wyjdę! Mój mnie pociesza, że w Nowym Sybirsku, czy gdzieś tam mają -48, ale co to za pociecha jak tamte powietrze i tak wali do nas i tak ma być do 15 lutego (przynajmniej). Pocieszcie mnie, może ktoś z  was chodzi teraz po dworze jak nie musi (praca, zakupy itp), to może i my się skusimy! Ciekawe czy u Was jeszcze większe mrozy?

10 stycznia 2012 , Komentarze (20)

Nowy rok zaczął się po prostu tragedia. Mieliśmy w sobotę wieczór na wyłączność z mężem no wiadomo... Rano jednak ten mówi mi, że na plecach porobiły mi się robaczki, takie jak kreweteczki, ale maluteńkie. Nad biodrami na boczkach. No i jazda do lustra tam najgorsze obawy, a było jeszcze gorzej - porobiły mi się rozstępy jak skurczybyk wzorek tapetka po jakieś 8 sztuk z każdej strony!!! W 8 klasie jak się roztyłam to miałam tego na brzuchu masę, takie właśnie czerwone, potem zbielało! Czy można się tego jakoś pozbyć, póki jest jeszcze świeże? na wagę nawet nie wchodzę, bo od chudnięcia to mi się to nie porobiło...  I takie coś mam jak ta pani na lewym zdjęciu (zaznaczyłam kółeczkiem). czy można się tego pozbyć za wczasu?

28 grudnia 2011 , Komentarze (9)

116 kilo na Mikołaja, 113 na Wigilię przed obiadem, czyli "na głodzie" a teraz mam 115 kilo po Świetach, bałam się iż będzie gorzej. A jak u Was z wagą, która miała w ogóle już odwagę wejść? Jak widać na zdjęciu nie wszyscy sobie żałowali...

9 grudnia 2011 , Komentarze (10)

Ale mnie wzięło na wspomnienia, ale jak widzę to moje stare zdjęcie (tu miałam chyba jakieś 70 kilo w butach) to normalnie nie mogę. Teraz jakbym staneła w płaszczu i kozakach na 120-kilowa wagę to mi skali przecież braknie! Może też któraś ma przynajmniej co powspominać jak ja? Albo też ma takie zdjęcia gdzie jest jej dziesiąt kilo mniejsza?

9 grudnia 2011 , Komentarze (6)

Wciąż nie mogę schudnąć waga - bez zmian. Co to będzie po świętach? Pozostanie chyba tylko radzenie sobie jak na obrazku, gdzie Pani ze szklanej drabiny pod prysznicem zdaje się pytać: Kto jeszcze nie wierzy, że mam płaski brzuch?

1 grudnia 2011 , Komentarze (4)

Moja waga na razie zahamowała się już nie wzrasta - waha się między 114,5 i 116 kilo. Tak wygląda moja ogromna sylwetka.

1 grudnia 2011 , Komentarze (12)

Dziewczyny nie wstydźcie się podawajcie swoje indeksy.
Już wyjaśniam o co chodzi
W amerykańskich programach o odchudzaniu furorę robi indeks w którym mamy stosunek wysokości, czyli wzrostu danej osoby podzielony przez obwód talii. Osoby odchudzające się dążą do tego aby ta liczba wzrastała. U nich to się robi w calach gdzie pokazywali osoby otyłe mające obwodu 50 cali, a wzrostu 70 cali, ale to policzyć na centymetry to nie ma różnicy, bo jak ktoś ma 168 cm wzrostu i 148 cm w pasie (na siedząco) jak ja to też tak samo wychodzi jak u nich. Ja sobie policzyłam dla przykładu swój indeks figury i wyszło mi 1,14. Jak ktoś ma poniżej jednego, to jest już naprawdę niewesoło z nim. A  całej zabawie chodzi o to, że mozna sobie porównać kto ile schudł, jak miał kiedyś 130 cm w talii a teraz 120. A ja jak się dalej zapuszcze to chyba niedługo będe szersza, niż dłuższa. I nie chodzi tu o BMI, które jest liczone całkiem inaczej i które każda z was ma w danych w Vitalii.
Oto wzór;
168cm(wzrost)/148cm (talia) = 1,14. Kto ma więcej?

30 listopada 2011 , Komentarze (7)

Mam taki problem. na Wszystkich Świętych byliśmy jak zwykle na grobach u dziadków, którzy o dziwo zarówno ze strony męża jak i mojej są pochowani w tej samej parafii, ale już rodzice mieszkają teraz gdzie indziej, a mój teść ponoć nawet "kręcił" do mojej mamy za kawalera! Jak zwykle potem obiad u teściowej, co mieszka wioskę dalej i tam prezent: kijki do Nordic Walking i to porządne - ściągnięte przez sąsiada z Niemiec, którego żona na tym i na zajęciach z aerobicu schudła od zeszłego roku na oko coś ze 20 kilo. Kije porządne bo dokładnie z takimi samymi biegał tydzień potem w telewizji instruktor do nauki NW w TVN Turbo chyba, czy w innym programie. I wszystko byłoby piękne, gdyby nie to, że właśnie wtedy zmienili czas na zimowy. Ja wstaję do pracy rano, a po południu zanim się ogarnę z obiadem i robotą to też już jest noc. Po nocy zaś ganiać nie będę, bo okolica ponura tam gdzie mieszkam. Mąż też dostał od mamusi, ale ten robi na 3 zmiany i razem to możemy pobiegać najwyżej parę dni w miesiącu albo w soboty i to też nie zawsze, bo zawsze się trafi jakieś odrabianie święta w sobotę, urodziny szwagra, czy Mikołaj u chrześnicy, jak za tydzień. I tu mój problem. Po pierwsze, czy takie niesystematyczne spacery parę dni w miesiącu w ogóle miałyby sens i czy nie lepiej poczekać z tym do marca, bo ponoć sens to tylko co dzień lub co dwa, nawet nie dużo, ale zawsze żeby systematycznie. No i co rzec teściowej, bo choć generalnie na nią nie narzekam, to ona już 15 lat nie pracuje i już zupełnie zapomniała jak to jest jak się nie ma na nic czasu, a w grudniu na pewno się będziemy widzieć!