Właśnie wróciliśmy z wycieczki rowerowej po najbliższych okolicach i wyświetlacz pokazał mi prawie 31km - w sumie nawet nie czuję zmęczenia. Pięknie to wszystko wygląda, takie młode, budzące się do życia i zielone - bajka i szczerze Was zachęcam na rowerki, kijki lub zwykły spacer. Poznaliśmy też dalszych sąsiadów - bardzo sympatyczni ludzie. Teraz obiadek. Dziś moja Połowa rządzi w kuchni, ma być pstrąg tęczowy na parze z mnóstwem kolorowych warzyw. Przyjechali wczoraj moi rodzice, mama przywiozła wczoraj przepyszną szarlotkę - mam nadzieję, że się nie skuszę. Olivka jest szczęśliwa, że ma babcię i dziadka przy sobie - nie odstępuje ich od wczoraj na krok.
Forsycje przycięte - zostały nam w spadku po poprzednich właścicielach domu. Całe szczęście, że sąsiad zza płotu dał mi kilka cennych wskazówek, jak dokonać tej przycinki - widocznie widział z jaką bezradnością podchodzę do nich z sekatorem, ale tak to jest, jak człowiek całe życie mieszkał w bloku i nigdy nie miał kawałka ogrodu. Moi rodzice mają małą działeczkę, ale zawsze nastawieni są każdego roku na ogród warzywny: a to sałateczka ekologiczna, szczypior, rzodkiewka, ogórki, truskawki, pomidory, parę rządków ziemniaków i tak wszystkiego po trochu. Jedynie niejadalne są tam żonkile i tulipany. Ja nawet miałam pomysł, żeby też zrobić coś takiego u nas za domem, bo w sumie umiałabym tym wszystkim się zająć, ale Tomek skutecznie mnie od tego odwiódł. On ma swój trawnik, który z namiętnością kosi i iglaki ozdobne (które swoją drogą jakoś dziwnie po jednej stronie mają zbrunatniałe igły). Jeśli znacie się, to proszę o radę, jak te drzewka ratować.
Tak sobie dziś usiadłam, żeby napisać nowy post i doszłam do chyba trafnego stwierdzenia. Zastanawiałam się, skąd w wielu z Was taka nienawiść względem mojej osoby. To przykre, ale większość "kochała mnie " wtedy, gdy byłam słaba: gruba samotna matka z dzieckiem, którą zdradzał mąż, dziewczyna, która zamknęła się w swoim mieszkaniu, które stało się dla niej twierdzą przed ludzką kpiną, złośliwościami, chamstwem. Taka Anka była fajna, bo niepewna niczego. Z łatwością ją pocieszałyście, dawałyście rady, broniłyście, gdy ktokolwiek próbował mnie tu zaatakować - no bo broni się łatwo tych, od których sami w jakikolwiek sposób czujemy się lepsi.
Ja oczywiście nigdy pomocy wielu z Was nie zapomnę, bo dzięki wielu wspaniałym osobom, które tu właśnie poznałam, mogła nastąpić moja metamorfoza. Wtedy jeszcze w to wątpiłam, ale teraz z dużej perspektywy czasu wiem, że ona nastąpiła. Gdyby nie Natalia, to pewnie nigdy nie zdecydowałabym się na wizytę u dietetyczki (dzięki Natuś, chociaż nie wiem, czy to czytasz). Gdyby nie Iwonka, to z pewnością nigdy nie doszłoby do pierwszego spotkania z Tomkiem i nadal byłabym sama (będę Ci za to do końca wdzięczna, że wtedy wlałaś we mnie tyle nadziei i odwagi, której grubej i zakompleksionej dziewczynie brakowało). Ania i Sylwia - czułam się dzięki Wam, jak trzecia siostra, chociaż jestem jedynaczką. Jak tego nie pamiętać? Od Sandry i Pampuni uczyłam się, jak być piękną i nie dawać się ludziom i życiu. O wielu jeszcze osobach mogłabym napisać, ale znając życie i tak znajdzie się taka, która skomentuje to jako np. akt lizusostwa, czy Bóg wie co jeszcze. Jak nie być wdzięcznym za takie rzeczy? Ten portal może nie będzie kiedyś istniał, a ja nadal będę pamiętać o współautorkach mojego sukcesu.
Prośba do innych, którzy mnie odwiedzają lub biorą udział w dyskusjach na temat mojej osoby i pamiętnika: możecie sobie dumać czy ten pamiętnik to fikcja, czy prawda, czy jestem osobą realną czy wymyśloną, możecie wylewać swoje frustracje w najbardziej zdegustowanych komentarzach, ale WARA OD DZIEWCZYN Z TZW. ELYTY!!!!!!!!! TEGO NIE ZNIOSĘ, BO ZBYT WIELE IM ZAWDZIĘCZAM!!!!!! Owszem, nasze drogi się rozeszły, one czują się w jakiś sposób skrzywdzone, ja tu też nie jestem bez winy, ale wtedy uważałam, że muszę bronić tego, co dotyczy teraz już mojej rodziny. Nie życzę sobie, abyście komentowali te Osoby w taki sposób, jaki to czynicie, bo ja naprawdę nie czuję się przez Nie zdradzona. Nie wiem, czy kiedykolwiek wrócimy do takich relacji, jakie były wcześniej. Możliwe, że tak, bo One zawsze będą miały szczególne miejsce w moim sercu.
Życie mi pokazało, że potrafi pisać najbardziej zadziwiające scenariusze. Jak to mówi siostra mojego narzeczonego: jest w życiu siedem lat chudych i siedem lat tłustych. Ja chyba wyczerpałam już limit na te chude....
Idę nakrywać do stołu. Apetyt mam po tym rowerkowaniu, że ho ho
Buziaki! Anka
anetalili
8 maja 2011, 17:07Równowaga musi być...było źle, ale teraz masz swój czas :) Życzę siły i dalszych sukcesów we wszystkich dziedzinach.
berbie
8 maja 2011, 16:43teraz jest taka cudowna pogoda, że też zaraz wyciągnę rower i od jutra zaczynam nim jeździć do pracy. Może napiszesz jak Ci idzie z odchudzaniem? czy stosujesz jakąś z diet, chodzisz na jakieś ćwiczenia? Pozdrawiam
gosik112
8 maja 2011, 16:30Tobie za to ze tu jestes ddajesz siłe i wiare w to ze los potrafi zaskoczyc pozytywnie, jestes taka mila ciepla osoba a takich osob jest bardzo malo.ciesze sie ze udalo ci sie zycie z Tomkiem,. lubie czytac twoje wpisy bo bije z nich pozytywna energia z krorej mozna czerpac siły.
anulka7
8 maja 2011, 16:29Nie przejmuj się! Już jakoś tak bywa, że jeżeli Tobie się zacznie lepiej powodzić zaraz znajdzie się ktoś-zazdrosny-kto próbuje całą radość popsuć. A szczególnie zazdrosna baba. Ja cieszę się, że mimo iż było Ci naprawdę ciężko wywalczyłaś to co najważniejsze. Trochę jak i ja choć na pewno jeszcze trudniej :) I cieszę sie, że ktoś stąd Ci pomógł-bo też takie dobre duchy się trafiają. Strasznie dużo trolli porobiło się na Vitalii.A szkoda. Polecam nie kłócenie sie z nikim bo najmodniejsze stało sie ostatnio blokowanie osoby, opisywanie incydentu publicznie niemal albo kasowanie znajomych ;) Trzymaj się. Pozdrawiam.Anulka
zakochanabezpamieci
8 maja 2011, 16:28nie pisz więcej o tych dziewczynach, one tylko na to czekają, ignoruj, niech wiedzą, że nie zwracasz na nie uwagi. podziwiam cię, fajnie, że trafiłas w swoim życiu na kilku odpowiednich ludzi w odpowiednim czasie, że wszystko cie się udało i jesteś szczęśliwa. U mnie niestety ciągle trwają te chude lata choć określenie chude dziwnie brzmi w moim przypadku, i niestety nie zapowiada sie na jakikolwiek sukces.. wręcz przeciwnie
PieknaByc
8 maja 2011, 16:28Super , żę Ci się z Tomkiem układa :) Buziaki