Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Nie tylko filmy o pięknych i bogatych kończą się Happy end-em, grubaski też mają swój "Szczęśliwy koniec"! KU POKRZEPIENIU SERC!
14 września 2011
Pojeździłam dziś trochę po mieście komunikacją miejską. Patrzyłam na ludzi wokół - generalnie w większości szczuplejszych. Czasem miałam wrażenie, że gapią się na mnie jak na kosmitę, ale wiecie co? Ja mam to w nosie, bo................ jestem szczęśliwa!
Od zawsze byłam dość pulchna, w podstawówce wręcz gruba. W liceum hulaszczy tryb życia i imprezy trochę mnie wyciągnęły, ale do miss Polonii było mi daleko (najlepszy okres życia - 70 kg). Mimo, że starałam się dobrze bawić, inne koleżanki obmacywały się po kątach z przystojnymi facetami, mnie zostawało tylko piwko. Chłopaki traktowali mnie jak kumpla i tylko jak kumpla .
W końcu stałam się dorosła, ale wciąż byłam pulchna. Faceci obchodzili mnie sporym łukiem. W końcu napatoczył się jeden, który potraktował mnie jak kobietę (wtedy mi się tak wydawało). Byłam zakochana w nim po uszy i myślałam, że zawsze już będziemy razem, ale jak się okazało, iż będzie nas trójka, upłynnił się jak kamfora .
Pomyślałam, że to koniec - gruba panna z dzieckiem. Już mnie nikt nie zechce.
Zaczęłam tyć, bo zmieniłam tryb życia - 80... 90... 100... Waga rosła z każdym miesiącem o kilka kilo w górę. Przypominałam już wieloryba. Oczywiście robiłam dobrą minę do złej gry i w pracy udawałam, że wszystko jest ok, że jestem szczęśliwą mamą, i że brak faceta wcale mi nie doskwiera.
AKURAT! Nie doskwierał! Gówno prawda! Byłam samotna i zła na siebie, że tak dałam się wmanewrować w kijowy żywot. Oglądałam na potęgę romantyczne filmy, które zawsze kończą się Happy end-em. Zazdrościłam wszystkim wokół mającym kogoś bliskiego. JA BYŁAM SAMA JAK PALEC!
Kiedy dałam sobie spokój z szukaniem mężczyzny, po wielu nieudanych randkach z facetami i z reala i z netu, poczułam się spokojniejsza. Założyłam, że już do końca życia będę sama. Było mi już wszystko jedno. Miałam znajomych, fajnego syna i resztę generalnie w głębokim poważaniu!
I wiecie co? Któregoś dnia na grillu u znajomych poznałam faceta. Nie był z mojej bajki - nie nadawał na moich falach, ale był bardzo miły i bardzo mocno się mną interesował. Z początku, nauczona doświadczeniem, że FACET TO ŚWINIA, próbowałam go za wszelką cenę zniechęcić. Ten jednak nie dawał za wygraną!
W końcu dałam mu szansę i spotkaliśmy się po tej imprezie. Za drugim razem zrobił na mnie dużo lepsze wrażenie, choć nie do końca byłam przekonana czy 22 letni wówczas chłopak, pasuje do 31-letniej starej panny z dzieckiem.
Wszyscy wokół mówili, że nie pasuje i żebym dała sobie spokój, bo szybko się mu znudzę i że nic z tego nie będzie.
....minęły 3 lata!
Kolejny - trzeci rok pojechaliśmy razem na urlop. Był piękny, pogodny wieczór. Nasi znajomi zorganizowali ognisko. Wtem mój partner wziął mnie za rękę i powiedział, że coś musi mi pokazać, bo ma z tym problem. Myślałam, że naprawdę coś się stało i z nim poszłam.
Zeszliśmy na molo, gdzie świeciły się świece. Już wiedziałam co jest grane !!!!!
Na środku stało wino, kieliszki - generalnie klimat jak z Herlequin-owskiego romansu! Moje kochanie uklękło przede mną i wierszem wyznało mi miłość i zapytał czy zostanę jego żoną.
Nosz kur** - ja hipopotam, a tu taki motyw? Czujecie akcję!!!!!
Prawie się popłakałam ze szczęścia, oczywiście się zgodziłam, włożył mi cudny pierścionek na rękę i otworzył wino.
Żyć, nie umierać. Jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi, mam wspaniałego narzeczonego, cudownego syna i moje życie wreszcie nabiera sensu! A co ciekawe, wcale nie wyglądam jak te anorektyczki z amerykańskich filmów!
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego postu wszystkie grubsze dziewczyny płaczące z samotności w poduszkę zrozumieją, że każdy - nawet hipopotamy mają gdzieś swoje połówki, które w końcu się odnajdą!!!
KU POKRZEPIENIU SAMOTNYCH SERC!!!!!!!
A co do mojej wagi i odchudzania - jutro wturlam się na nią i zobaczymy co w trawie piszczy!
GRATULUJE ZARĘCZYN!!!PIĘKNA HISTORIA O MIŁOŚCI.MASZ RACJE ŻE KAŻDY Z NAS MA GDZIEŚ SWOJĄ DRUGĄ POŁOWĘ.MAM NADZIEJE ŻE I JA JĄ ZNAJDĘ.BUZIAKI
translucent.rose
15 września 2011, 00:37
gratuluję, świetnie, że znalazłaś kogoś, kogo kochasz, a co ważniejsze- kto kocha i szanuje Ciebie:) ja też nie mam idealnej figury, jestem niska i mam wielki brzuch i tyłek, choć pewnie przy Twoich wagowych problemach to pikuś- ale każdy ma swoje mankamenty:) a mimo to jestem szczęśliwie zakochana. on też nie jest ideałem, ale kochamy się, i to chyba najważniejsze. tydzień temu się zaręczyliśmy. więc tak- nawet jesli nie wygląda się jak gwiazda hollywood, można liczyc na szczescie:) i co z tego, ze mamy zbedne kilogramy? często ci którzy ich nie mają, nie mają tego co my- miłości :)
a wcale się nie dziwię, żeś się doczekała swego słodkiego kawałka życia. Twój facet jest niegłupi, opakowanie dla niego się nie liczy, szybko zwąchał, że w środku hipopotama siedzi kawał fajnej baby. Ściskaj go zatem i nie puszczaj.
mada044
15 września 2011, 00:23
Przepiekna historia...... gratuluje takiego skarba...:)
Nadine33
15 września 2011, 00:10
wow! zazdroszcze:):) Masz wielkie szczęście!
Ja jednak nie wierzę w swoje szczęście i nie wierzę że ktoś mógłby mnie pokochać:/ niestety.
aż mnie ciarki przeszły, to jest chyba najpiękniejsza historia jaką słyszałam, dajesz mi tym samym nadzieję,gratuluję i zazdroszczę;)
MagiaMagia
15 września 2011, 00:05
Jak sie siesze, ze w koncu znalazlas to czego szukalas, a moze i nie szulalas w tym momencie. Najpiekniejsze historie milosne sa nietypowe, gdyz najwspanialsze rzeczy trafiaja sie nieszablonowym jednostkom. I nie mam na mysli wagi bynajmniej.
Goska1978
15 września 2011, 06:32GRATULUJE ZARĘCZYN!!!PIĘKNA HISTORIA O MIŁOŚCI.MASZ RACJE ŻE KAŻDY Z NAS MA GDZIEŚ SWOJĄ DRUGĄ POŁOWĘ.MAM NADZIEJE ŻE I JA JĄ ZNAJDĘ.BUZIAKI
translucent.rose
15 września 2011, 00:37gratuluję, świetnie, że znalazłaś kogoś, kogo kochasz, a co ważniejsze- kto kocha i szanuje Ciebie:) ja też nie mam idealnej figury, jestem niska i mam wielki brzuch i tyłek, choć pewnie przy Twoich wagowych problemach to pikuś- ale każdy ma swoje mankamenty:) a mimo to jestem szczęśliwie zakochana. on też nie jest ideałem, ale kochamy się, i to chyba najważniejsze. tydzień temu się zaręczyliśmy. więc tak- nawet jesli nie wygląda się jak gwiazda hollywood, można liczyc na szczescie:) i co z tego, ze mamy zbedne kilogramy? często ci którzy ich nie mają, nie mają tego co my- miłości :)
rob35
15 września 2011, 00:33a wcale się nie dziwię, żeś się doczekała swego słodkiego kawałka życia. Twój facet jest niegłupi, opakowanie dla niego się nie liczy, szybko zwąchał, że w środku hipopotama siedzi kawał fajnej baby. Ściskaj go zatem i nie puszczaj.
mada044
15 września 2011, 00:23Przepiekna historia...... gratuluje takiego skarba...:)
Nadine33
15 września 2011, 00:10wow! zazdroszcze:):) Masz wielkie szczęście! Ja jednak nie wierzę w swoje szczęście i nie wierzę że ktoś mógłby mnie pokochać:/ niestety.
zwiedly.blawatek
15 września 2011, 00:09aż mnie ciarki przeszły, to jest chyba najpiękniejsza historia jaką słyszałam, dajesz mi tym samym nadzieję,gratuluję i zazdroszczę;)
MagiaMagia
15 września 2011, 00:05Jak sie siesze, ze w koncu znalazlas to czego szukalas, a moze i nie szulalas w tym momencie. Najpiekniejsze historie milosne sa nietypowe, gdyz najwspanialsze rzeczy trafiaja sie nieszablonowym jednostkom. I nie mam na mysli wagi bynajmniej.
Kenzo1976
14 września 2011, 23:58I tak trzymaj, bo kochać i być kochanym to dar bezcenny :) za czasem na pewno schudniesz, dla siebie, dla niego, :)pozdrawiam i powodzenia :))))