Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
... to o mnie!


"Przepracowanie bierze się stąd, że przestajemy słuchać naturalnego rytmu ciała, w którym okresy mobilizacji muszą być przeplatane okresami regeneracji. To jest podstawowy rytm przyrody. I nasze ciało, i umysł też mu podlegają. Ale my często zapominamy, że należymy do przyrody i zaczynamy zachowywać się arogancko, próbując wygrać z naturą /nie odpoczywamy/. (...) Jeżeli dłużej w ten sposób postępujemy, to blokuje się naturalna funkcja naszego organizmu, można powiedzieć - przełącznik trybów, który samoczynnie wprowadza organizm w stan regeneracji  w każdej sytuacji, która się do tego nadaje. Organizm ludzki działa w dwóch trybach - mobilizacji i regeneracji. Mobilizacja może być bardziej nasilona albo regeneracja głębsza, ale granica między jednym stanem, a drugim jest bardzo czytelna. I w każdym z nas taki przełącznik trybów  powinien działać sprawnie. Jeśli próbujemy zwalczać naturalny odruch regeneracyjny, czyli wyłączenia się, wtedy ten przełącznik  zacina się w pozycji mobilizacja, co uniemożliwia nam odpoczynek również wtedy, kiedy okoliczności temu sprzyjają. Na przykład jest wieczór, czujemy się bardzo zmęczeni, kładziemy się spać i nie możemy zasnąć. Dzieje się tak dlatego, że w krwiobiegu jest mnóstwo hormonów stresowych, które dają sygnał, że trzeba się mobilizować. A kiedy nie śpimy, zaległości regeneracyjne się kumulują. W końcu pojawia się stan swoistej euforii. Wydaje się nam, że już nie potrzebujemy snu, że możemy nieustannie działać na wysokich obrotach. Ale w którymś momencie nadużywamy naszych zasobów energetycznych do tego stopnia, że wewnętrzny dyspozytor, czyli instynkt samozachowawczy, po prostu odcina nam prąd. Bez względu na nasze aspiracje, plany, misje i zawodowe ambicje...
Pojawia się stresowe wypalenie energetyczne, które daje objawy podobne do syndromu depresyjno-lękowego. I jeśli się w porę nie zatrzymamy, to sprowadzimy się do formy przetrwalnikowej (...)
Jeżeli nadużywamy naszej podstawowej energii życiowej, wtedy katastrofalnie spada nam odporność. Nie tylko na stres, ale również na inwazję bakterii, wirusów, wolnych rodników. Stajemy się podatni na różnego rodzaju choroby (wzrasta także zagrożenie chorobami onkologicznymi). Hormony stresowe, które nie zostały wydalone, krążą w naszym organizmie, kumulując się. Najlepiej pozbyć się ich przez ruch -  energia, którą one mobilizują, musi zostać rozładowana. Dlatego ruch jest szczególnie ważny dla osób, które przeżywają stresy psychiczne, siedząc za biurkiem czy przy komputerze.
Pierwszym ostrzeżeniem są nieuzasadnione bóle mięśni lub stawów. Nie pracujemy fizycznie, a wszystko nas boli, jakbyśmy harowali w kopalni. Okazuje się, że ten ból jest wynikiem nadmiernego napięcia mięśni przez długi czas. Również w nocy. My tego nie zauważamy, przyzwyczajamy się i nie jesteśmy tego świadomi. (...) Następny objaw to kłopoty z zasypianiem. Potem - budzenie się w nocy, szczególnie między 3. a 5. rano. A później pojawia się tzw napięcie weekendowe, czyli przeżywamy niepokój i napięcie również wtedy, kiedy nie mamy nic do zrobienia, gdyż mamy wolny czas i moglibyśmy wypocząć.
Jeżeli ciągle będziemy żyć w nadmiernej mobilizacji, nasze funkcje fizjologiczne związane z regeneracją, np. pokarmowe czy oddechowe ulegną zaburzeniu. Bowiem w stresie i mobilizacji te funkcje są przez organizm w ogromnej mierze ograniczane. Żołądek źle trawi, a nadmiernie zmobilizowane serce zaczyna źle pracować, rośnie ciśnienie, pojawiają się bóle w klatce piersiowej, niedotlenienie mózgu i całego organizmu, ponieważ za płytko oddychamy, kłopoty z oczami, które w stresie za rzadko mrugają i są nadmiernie napięte i wyschnięte, a także kłopoty z dziąsłami, zębami, ponieważ szczęki są ciągle zaciśnięte. To tylko najczęstsze objawy permanentnego stresu. (...)
Nie nadmiar pracy, lecz nasza niezdolność do przełączania się w stan odpoczynku, regeneracji w każdych okolicznościach, które na to pozwalają, wyczerpuje nas energetycznie."

/źródło: wrześniowy "Świat kobiety"/

... to dokładnie mój problem... opisane objawy się zgadzają... wszystko... już kiedyś to pisałam, że zatraciłam gdzieś umiejętność odstresowywania się... i  w tym sęk...
... moja dzisiejsza waga: 60,7 kg :) tu nie jest źle :)
  • conversion

    conversion

    16 sierpnia 2007, 11:54

    A ja jestem pracoholikiem i dobrze mi z tym:))

  • Karlanka

    Karlanka

    16 sierpnia 2007, 06:14

    masz rację dnie do osiemnastki są pełne wrażeń..., ale myślę, że będzie wszystko ok hihi... Miłego dnia życzę. Buziolkla

  • Desperatka75

    Desperatka75

    16 sierpnia 2007, 00:11

    jak mnie dopadnie, to koniec! Chyba nigdy nie był w moim przypadku konstruktywny....Pozdrawiam!

  • moniaf15

    moniaf15

    15 sierpnia 2007, 22:39

    a ja tesknie za odrobina stresu... znaczy sie takiego pracowego, bo przy rybie to mnie stresu nie brakuje... (stresu podzielanego) zacznij moze od ziewania... to podobno super dziala na stres... jak tylko masz chwilke to ziewaj... to rada specjalisty ja tylko powtarzam :O)) buzka

  • Ambrozja32

    Ambrozja32

    15 sierpnia 2007, 22:10

    Bardzo dziękuję i pozdrawiam.

  • kejta19

    kejta19

    15 sierpnia 2007, 21:38

    dzieki :) pozdrawiam :)

  • kobieta1984

    kobieta1984

    15 sierpnia 2007, 19:52

    .

  • bober024

    bober024

    15 sierpnia 2007, 14:25

    witaj dzieki za mily komencik ja tobie tez zycze wszystkiego dobrego...pozdrawiam

  • Karlanka

    Karlanka

    15 sierpnia 2007, 14:12

    wiesz tak tak mam 20sierpnia urodzinki, ale imprezy robię w teh weekend(sobota-znajomi, niedziela -rodzinka)...POzdrawiam

  • stokrotka2006

    stokrotka2006

    15 sierpnia 2007, 13:37

    Tak naprawdę dążę do 56 kg ,tylko wyznaczam ostatnio sobie takie małe cele ,ale np. wczoraj był grill i juz wazę więcej ale jutro będe juz dietetyczna. Niezły artykuł,pozdrawiam i życzę relaksu i wyciszenia.

  • foczak

    foczak

    15 sierpnia 2007, 11:15

    POZDRAWIAM i milego dnia!!!

  • patricia75

    patricia75

    15 sierpnia 2007, 10:45

    Też się tego nabawiłam... zachorowałam tak, że musiałam rzucić pracę. Czas mija, a objawy uczepiły się mnie, choć już nie w tak nasilonym stopniu. I chyba pewnych rzeczy już nie odwrócę... np. zaburzenia snu. Dlatego warto przystopować póki czas. No i nauczyć się radzenia sobie ze stresem. Niestety łatwe to nie jest, prawda? Pozdrawiam!

  • ewelina243

    ewelina243

    15 sierpnia 2007, 10:33

    nadzieję, że wakacje trochę Ci pomogą odpocząć i odstresować się..u mnie nic ciekawego jesli chodzi o wagę...beznadzieja właściwie, aż wstyd pisać...poza tym remont remont remont https://app.vitalia.pl/

  • cytrynowa86

    cytrynowa86

    15 sierpnia 2007, 09:49

    jestes bardzo blisko celu, powodzenia

  • Grapska

    Grapska

    15 sierpnia 2007, 09:43

    Bardzo dziekuję za ten tekst, szukalam takich informacji. Ja własnie od 30 czerwca wyrwałam sie z takiego rytmu. Odpoczęłam i odpoczyam:) Pozdrawiam i trzymam kciuki za Twój cel:)

  • stokrotkakrk

    stokrotkakrk

    15 sierpnia 2007, 09:41

    dziekuje ci anetko:* sprobuje jutro sobie kupic rzeczy ktore zawarte sa w tych dwoch dniach i piatek - sobota sprobowac dzialac wg planu.... wiesz zastanawiam sie nad wykupieniem jeszcze raz abonamentu.. tylko dla mnie nie problem te 50 zl na wykup tylko pozniej na zakupy wychdzi z 100zl... ja wiem moze to smieszne ale my musimy liczyc sie z kazdym groszem...dziekuje jeszcze raz slonko:)

  • ako5

    ako5

    15 sierpnia 2007, 09:34

    Moze w tym lesie uda mi sie odstresowac...Pozdrawiam i do usłyszenia Ala

  • antek1

    antek1

    15 sierpnia 2007, 09:25

    Anetko dzięki za odwiedzininki...a co do artykułu to nasuwa mi sie taka refleksja że to teraz wogóle stała sie ostatnio taka cecha naszego społeczenstwa ze ludzie nie potrafią wypoczywać efektywnie, zdystansować i zrelaksowac...

  • Clorinda

    Clorinda

    15 sierpnia 2007, 09:25

    czyli to też mój problem bo jestem zła że nie mam nic do zrobienia!

  • iwusia25

    iwusia25

    15 sierpnia 2007, 09:22

    bardzo ciekawy artykul i niestety musze przyznac, ze wszystko sie zgadza ;)kiedys przechodzilam to na sobie...mam nadzieje, ze u Ciebie tak zle nie jest ;)