To jeszcze raz ja. Ważenie zaplanowałam na poniedziałek, niby po tej imprezie, więc może waga nie będzie prawdziwa, ale trudno :)
Sesja idzie pełną parą, zostało już dosłownie niewiele natomiast wszystko to, co najgorsze. Siedzę w książkach. Mówią, że pierwszy rok najgorszy, nieprawda, u mnie to się nie sprawdza.
I chciałabym na obronę siebie dodać.. Wiecie, ja nigdy wcześniej nie miałam chłopaka. M jest moim pierwszym. Głupio się przyznać, ale moje wyobrażenie o miłości było takie jak komedia romantyczna. Teraz wiem, że życie pisze inne scenariusze, że kierowanie się dumą jest najgłupszą rzeczą jaką można zrobić. Tu chodzi o miłość! Nie mogłabym sobie spojrzeć w oczy za jakiś czas, M. pewnie tak samo, że spisaliśmy na straty fajny związek przez jakieś głupoty!!! Ja chyba mam tak w głowie, że jeśli chodzi o kryzys w zwiazku, nie chce się narzucać, mam w głowie zakodowane " dziewczyno, no o co Ci chodzi, jesteś gruba, niech on wybierze czy chce z Tobą być czy nie, to nie Twoja decyzja, tylko jego, Ty sobie tylko możesz chcieć." Wiem, że to głupie. Ale to podświadome myślenie włącza mi się w takich sytuacjach i w wielu innych. Chociażby nie wiem.. kolejka do xero na uczelni. Najchętniej przepuszczałabym wszystkich czasem, jak mam gorszy dzień, tak jak kiedyś, by nie rzucać się w oczy, by ktoś mnie nie zaczepił tekstem " gdzie się pchasz grubasie". To nie tak, że mam tak zawsze, ale są takie dni, że moje myślenie to nie moje myślenie, ale weroniki z czasów największych, tej 130 kg. Walczę z tym, ale czasem ciężko wyhaczyć ten moment, że coś jest nie tak, to się dzieje podświadomie.
To chyba prawda, że odchudzanie zaczyna się w głowie, a co za tym idzie, już po schudnięciu, nie da się od razu " przemienić na szczupłą osobę".
Idę na imprezę, ubieram się jak najlepiej mogę, mimo iż nadal mam nadwagę, no nie oszukujmy się. Czuję się dobrze, rewelacyjnie. Ale kiedy idę na uczelnię w dżinsach i bluzie, bez makijażu, bo nie zdążyłam i widzę piękne szczupłe i zgrabne dziewczyny, wyniosłe, palące cienkie papierosy przed wydziałem, w butach na bardzo wysokim obcasie, myślę sobie " gdzie ja do nich? byle przejść cichaczem". Pewnie rzeczy robię wtedy mimowolnie, nawet o tym nie myśląc. Jest duża kolejka do automatu z kawą, więc nie czekam, tylko przechodzę obok, mimo że ta kawa jest w tej chwili spełnieniem moich marzeń. Tak jakby unikam kontaktu z ludźmi którzy mogą mi dogryźć, mimo że nikt już tego mi dzisiaj nie robi.
Trafiłam na faceta bardzo przystojnego, nie dowierzałam w to kiedyś, że on w ogóle może na mnie zwrócić uwagę, a zakochał się we mnie, mimo, że dziewczyny non stop gapią się za nim, próbują zagadać na imprezach, przypodobać się, co jest czasem komiczne. A mi po tej kłótni włączyło się to cholerne myślenie, z którym walczę, ale czasem jest silniejsze ode mnie : " Dziewczyno, on może mieć każdą, pogódź się z tym że Twój czas minął, Twoja bajka się skończyła teraz decyzja należy do niego". To myślenie jest potworne. Walczę z nim i czasem nawet myślę o tym, żeby zapisać się gdzieś do psychologa, bo to nie jest normalne. Jednego dnia czuję się świetnie, a drugiego poczucie własnej wartości wynosi -1000 punktów..
Helutka1959
30 stycznia 2012, 22:04te mysli cie opuszczą, patrz w lustro i ciesz się zyciem :)
wercialowe
30 stycznia 2012, 12:15Jesteś moją inspiracją wiesz? że tak cholernie dużo udało Ci się schudnąć . Nie powinnaś zadręczać się takimi myślami. Mów sobie, że jesteś piękna, szczupła i twój chłopak właśnie taką Cię chcę .
coquette.p
29 stycznia 2012, 19:44To chyba syndrom "pierwszego chłopaka". :) Podzieliłam się kiedyś podobnymi myślami z przyjaciółką, w chwili totalnego zwątpienia. Odpowiedziała mi wtedy - słuchaj, ja też mam trochę tego i owego, ale wiesz co? Widziały gały, co brały. Dlatego kompletnie nie warto myśleć w ten sposób - "jestem gruba, on mnie zostawi", albo "tyle jest na świecie ładnych dziewcząt, gdzie mi do nich" w kontekście chłopaków. ;) Zdaję sobie sprawę, że czasem złe myśli są silniejsze i biorą górę, nawet jeśli zdrowy rozsądek mówi, że nie ma się czym przejmować. Staraj się jednak je odpędzać. Twój chłopak nie chce tych innych dziewczyn, tylko Ciebie. Ty jesteś dla niego naj, bo jest z Tobą, a nie z żadną inną. TO się liczy. Dbaj o siebie i o to, by poczucie wartości wzrastało, zamiast malało. Może zacznij od wypisania wszystkich swoich zalet? Mi pomogło. :) Możesz nawet spytać swojego chłopaka/mamę/przyjaciółkę, na pewno Ci co nieco podpowiedzą. Trzymam za Ciebie kciuki. ;*
iwona19771
29 stycznia 2012, 13:55zycze Ci kochana duzo wiary w siebie i zawsze walcz o swoje szczescie,pozdrawiam!!!!!!
zakochanabezpamieci
28 stycznia 2012, 20:24Znam to uczucie... Tylko że jak kiedyś - ważąc miej więcej tyle ile ty teraz, czułam się tak samo grubo jak teraz ważąc 112 kg.. Wszystko tkwi w głowie. Jeśli masz możliwość, to psycholog jest dobrym pomysłem . Już tyle osiągnęłaś.. Warto dalej walczyć o siebie.. Nie tylko o figurę, przede wszystkim o siebie!
niemownic
28 stycznia 2012, 19:59Nie zwracaj uwagi na dziewczyny, na pewno jesteś tak samo ładna jak one, wystarczy uwierzyć w siebie ! : )
niebieska.sukienka
28 stycznia 2012, 18:15ogromnie się cieszę, że jesteście razem. Bardzo lubię czytać Twój pamiętnik, daje mi niezłego kopa. Też mam czasami takie myślenie jak TY w tej chwili, moim zdaniem to nie kwestia wagi, wyglądu itp. Trzeba uwierzyć w siebie i własną wartość, to jacy jesteśmy na zewnątrz nie ma większego znaczenia bo to z serca bije prawdziwe ciepło, za które kochają nas inni. Jesteś cudowną osobą więc nie myśl o sobie źle.
KaSia1910
28 stycznia 2012, 17:20pamiętaj nie opakowanie od czekoladek jest najważniejsze a same czekoladki. Te panienki plastik fantastik w większości to pustaki.Nie czuj się gorsza. Zależy dużo od charakteru facetów czy chcą się chwalić dziewczyną przed kolegami czy mieć parnera w życiu. Cieszę się, że znowu jesteście razem. Każdy związek ma wzloty i upadki nawet ten najlepszy, nie odpuszczaj walkowerem jeśli ci zależy, buziaki
anetalili
28 stycznia 2012, 14:23Jak ja dawno nie czytałam Twojego pamiętnika...cieszę się, że znów mam tą okazję. Nie ma co myśleć o przeszłości, teraz trzeba cieszyć się życiem :)
MOniKA2708
28 stycznia 2012, 13:40bardzo sie ciesze, ze znowu jestescie razem :)
polepionaa
28 stycznia 2012, 13:14kurde mam to samo, teraz od tygodnia to myslenie dziala na pelnych obrotach, mam metlik w glowie, ale po przeczytaniu Twoich notek.. chyba zrobie pierwszy krok. nie mam nic do stracenia, prawda?
nataliaccc
28 stycznia 2012, 13:13niestety to całkowita prawda, że odchudzanie zaczyna się w głowie. Nie Ty jedna masz myśli, by iść do psychologa, bo to chore jest naprawdę. Sama tak mam i również tak uważam. Tryskaj szczęściem i łap je kochana w objęciach M:*
patasola
28 stycznia 2012, 12:45nie marudź, moja droga. każda ma dołki, ale grunt to nie wchodzić w złe emocje, bo one ciągną Cię jeszcze bardziej w dół. gdy tylko czujesz się gorzej, natychmiast pomyśl: hej! schudłam 50kg! kto tak potrafi? tylko bardzo silna, mądra i niezwykła osoba. 50kg to drugi człowiek. w Twoim przypadku to był ten 50kg zły chochlik, który Ci dogryzał. zrzuciłaś go. Więc nie pozwól, by znowu wdrapał Ci się na ramiona.
MajowaStokrotka
28 stycznia 2012, 12:42Przede wszystkim bardzo się cieszę, że znów jesteście ze sobą...Naprawdę trzymałam za Was mocno kciuki:)Wiem, jak to jest, jak się kogoś bardzo kocha i nagle można go stracić...A co do twojego myślenia i odczuć...Najważniejsze, ze zdajesz sobie z tego sprawę.Nie napiszę Ci, ze musisz uwierzyć w siebie, bo gdyby to było takie proste, żadna z nas nie miałabym kompleksów.Myślę, ze potrzeba czasu, żebyś w końcu zrozumiałą, że jesteś normalną dziewczyną...Pozdrawiam!