już wieczorem zadzwonili z hospicjum (po niecałej półtorej doby oczekiwania), że jutro rano, o 9, może karetka z mama przyjechać
ale nie wiem, czy mama do jutra dożyje
to co widziałam u mamy do południa . . .
dziś z tatą peregrynowałam od 14 po urzędach i innych takich
(powoli nam to szło, bo tata ma bóle w biodrach, a ja kuleję, lewa ostroga nogę mi spuchła)
siostra mi płakała w telefon, ona przy mamie
weszliśmy z tatą do szpitala koło 19
mama go poznała, na 4 minuty, ręce wyciągała
tata sie rozkleił
siostra buczała
a ja stałam odwrócona do okna, i udawałam opanowanie, udawałam, że nie, nigdy nie pozwolę, by emocje mnie publicznie opanowały
wcale nie płakałam
jak Nel, miałam tylko mokre oczy
przez chwilę
pannanikt00
7 sierpnia 2012, 22:39Bardzo mi przykro :( Trzymaj się...
kitkatka
7 sierpnia 2012, 22:35Buziol.