Wczorajszy odwołany wykład zaowocował ponad 6-godzinnym dyżurem na SOR-ze. I szczerze mówiąc sama nie wiem czy mi się tak jakoś tam nastrój poprawił- bo poranek był masakryczny jeśli chodzi o wstanie; swoją drogą ja nie wiem co to jest i wczoraj i przedwczoraj razem z współlokatorką miałyśmy takie problemy z zaśnięciem, że poranne wstawanie po niecałych pięciu godzinach snu jest istnym dramatem, nie wiem czy jakaś taka faza księżyca czy co? No ale wracając do dyżuru, tak jakoś przyjaźnie chyba byłam nastawiona do pacjentów albo trafiałam na takich, że aż miło. Z każdym porozmawiałam w sumie nawet i z tymi co to z nimi nie byłam na żadnych badaniach ani nic. Była jedna starsza pani z dwie córkami w wieku koło 50 i tak mnie wychwaliły, ze aż tak w piórka prawie obrosłam. Ponarzekałyśmy razem na funkcjonowanie szpitala itp. usłyszałam, że mam ładną buźkę i mi ładnie z oczu patrzy, poza tym, że jestem ogarnięta i w ogóle będą ze mnie ludzie xD a na koniec jak wróciłyśmy z badania to przy wszystkich innych pacjentach i lekarzach powiedziały do mnie, żebym zawsze taka była i się tylko nie zepsuła. Obiecałam, że się postaram więc nie mogę zawieść heh.
Potem była jeszcze inna pani, starsza z bardzo ograniczonym kontaktem, pomagałam ją umyć pielęgniarce, pobrać krew itp i pani chciało się pić, przyniosłam wodę ale pielęgniarka chciała najpierw wszystko zrobić, no niby rozumiem tylko, że pani tak się rwała do tej wody jakby z tydzień nie piła i też jakby zbawiło te kilka sekund co by się ona napiła o_O a potem nam co chwilę sięgała po tą wodę, więc jej pomagałam, bo sama sobie niezbyt radziła to też usłyszałam, że jestem kochana i że mi ma Bóg wynagrodzić (w myślach- tylko nie w dzieciach hehe). No i kurcze cholernie miło mi się zrobiło słysząc takie rzeczy, no bo to jednak tak no eh. Czasem tak jest mi żal tych pacjentów, przykra jest taka starość gdy człowiek zostaje zupełnie sam lub co gorsza porzucony przez najbliższych. Był jeszcze pijaczek, który chciał wracać na front i nie chciał nam siedzieć na wózku i wielu innych pacjentów, izba praktycznie cały czas była pełna.
Gdy już miałyśmy schodzić praktycznie przywieźli karetką panią, która jak się potem okazało miała wylew do mózgu. Miałyśmy jej zrobić z pielęgniarką ekg, zmierzyć ciśnienie. Pani ogólnie też na początku jeszcze cos tam kontaktowało ale ciężko było. No i w pewnym momencie pani zaczęła nam wymiotować... jako, że byłam przy głowie to jedyne co pielęgniarka powiedziała to żebym głowę na bok i oczywiście tak się przejęłam swoją misją, że o niczym innym nie pomyślałam i skończyło się jak skończyło, moje ustawienie nie było zbyt korzystne niestety... Jeden lekarz, chirurg spojrzał na mnie i usłyszałam tylko takiej "oj" a drugi mi serdecznie współczuł, no ale cóż taki sobie przyszły zawód wybrałam. Ale po tej sytuacji jak już się ogarnęłam i dostałam "cudowną" prześwitującą bluzeczkę jakoś obaj zrobili się bardziej wygadani i żarciki zaczęły lecieć xD A ten młody lekarz jak zaczął zagadywać haha I tak oto został zwieńczony mój dyżur a tym "chrztem" zostałam przyjęta w poczet personelu heh i przynajmniej nie zostanę zapomniana xD przynajmniej tak szybko.
A i byłyśmy jeszcze przy zastrzyku domięśniowym. Tego też nie rozumiem o_O koleś krzyczał z bólu (podejrzenie piasku w nerce), był z żoną i ta wiesz mówi, że on nie jest taki, że go musi naprawdę mocno boleć a Ci mu po 2h dali domięśniowo coś przeciwbólowego, które po pół godziny zacznie działać, zamiast kroplówkę normalnie podłączyć aż pielęgniarka się dziwiła. Lekarze mają swój świat.
A tu moje dzisiejsze śniadanko:
Bułka sojowa 75g, polędwica łososiowa 20g, sałata, serek wiejski 30g, szczypiorek, 30g papryki
Drugie śniadanie: wielkie jabłko ok 400g
Obiad: 150g kurczaka, sałata z jogurtem nat, kapusta kiszona
Podwieczorek: jabłko 300g
Kolacja: 2x marchewka
Siłownia:
Bieżnia- 40min-5km (400kcal)
Rowerek- 10min
W ogóle ja Was tak zamęczam tymi opowieściami ze szpitala ale ja tym żyję, lubię to i się tym jaram strasznie, więc musicie mi wybaczyć xD
na.odwyku
13 listopada 2012, 16:12ale tego chrztu to ja nie zazdroszczę. Bardzo miło czyta się Twoje wpisy ;)
vitafit1985
13 listopada 2012, 15:02To db, że się jarasz:) Do tego zawodu trzeba mieć pasję;-)
minusczternascie
13 listopada 2012, 14:20Mas naprawde wielkie serce ! widac ze jestes do tego powołana i nie "odbębniasz" każdego dnia byle jak... Chrzest chyba na długo utkwi Ci w pamięci...;) a co do lekarzy....moze to juz tacy cwaniacy co nie dają od siebie w 100 % tylko czekają na biały papierek z zawartoscią:///
nat.witk
13 listopada 2012, 13:54fajnie masz z tymi praktykami (bo to są praktyki?) normalnie zazdroszczę Ci, chociaz yobrazam sobie, że często wcale kolorowo nie jest... :))
princessofchina
13 listopada 2012, 13:54Dzień pełen roboty, z samymi zachwałkami Twojej osoby! :D