Szok, w sobotę poszłam na zakupy i stwierdziłam, że zrobię sobie prezent z okazji dnia kobiet, no i znalazłam spódniczkę jeansową na wystawie, ostatnia sztuka. Więc pytam nieśmiało jaki to rozmiar... pani zdejmuje z manekina i mówi 38. A ja nieśmiało, że przymierzę, ale pewnie będzie mała... I co się okazało, że mała nie była...
Weszłam w nią i zapięłam się bez problemu, może jest bardzo akuratnia, ale ja przecież mam zamiar jeszcze schudnąć. A poza tym to wszystkie spódnice jeansowe jakie mam są na mnie za duże.
Za małe ubrania źle wyglądają na człowieku, ale i za duże też nie ciekawie.
Jestem super hepi ( jak to się pisze!!!)
eldzik
11 marca 2013, 11:5538! Marzenie większości puszystych kobiet hehe :D Cieszę się, że weszłaś do tej spódniczki, na pewno cię to podbudowało :P Też tak miałam jak weszłam w bluzki/marynarki w r.38 (a kiedyś 44/46) a teraz pracuje nad dołem, bardzo bym chciała wejść chociaż w 40.... :D
OnceAgain
11 marca 2013, 11:54Hepi czy happy jeden pies ważne że kiecka dobra :)