Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
119 dzień smacznie dopasowanej;środka


Cześć Najmilsi Schudnięci Ludzie na Świecie!!! mam nadzieję, że połówka tygodnia minęła Wam cool:-)

U mnie OK, dzień szalony jak zawsze;). Dziś nawet bardziej, gdyż małżonek postanowił kupić drewna na opał, na zimę... Zaznaczam że "dopalamy kominkiem" (czyli nie jest to główne źródło ciepła...), i mamy małą działkę...To istotne informacje:-) Otóż w pobliżu naszego domu powstaje trasa:( (niestety) S-8 Warszawa - Białystok, mówią na to "obwodnica Marek" - ale jaka skoro biegnie mi prawie pod domem? W każdym razie pod trasę wycinają drzewa, i mężulo chcąc zaoszczędzić (na świeżo to zawsze taniej) zamówił 10 metrów... Przyjechała mega  góra drzewa, w całości- rzecz jasna... Wywali nam to w pobliżu na obcej posesji -nie zamieszkanej (jakieś 80m od domu), i mąż ciął, a ja ponad godzinę woziłam, ładowałam,rozładowywałam, teraz sam "pogina" (jeszcze)... I nie wiem ile dni to zajmie bo niestety ale przegiął chłopak z ilością... W zasadzie załadujemy cały podjazd do domu drewnem, zrujnujemy trawniki i  nie wiem czy się zmieścimy:PP(kreci) Plus jest taki że miałam wypas fitneso-siłownię:-) I jeszcze będę miała (teściową musimy zaangażować do Jasia, a sami będziemy wozić i rąbać...). Także dziś z aktywności : taczka;):D:) Poza tym w południe około 40 minut z Jasiem spacerowałam, ale mimo słońca dosyć ostre powietrze było i długo się nie dało chodzić.  Reasumując - mam fitnesowe zajęcie na dobrych kilka dni:-)  Oczywiście w związku z tym drewnem moja spiżarnio-kotłownia czeka na lepszy czas... Ale w zasadzie już jest w połowie, więc i tak się cieszę. Muszę po prostu mężowi sporządzić "grafik prac" co i kiedy:D :-))) A musimy się sprężać ponieważ już roślinki zaczynają kiełkować i sezon ogródkowy niedługo czas zacząć, co wiąże się z pracami pielęgnacyjnymi w ogrodzie.A wszystko utrudnione obecnością małego ciekawskiego człowieczka, który mamie na pewno nie da swobodnie poszaleć w ogrodzie w tym roku;-) Niom ale co się odwleczenie to nie uciecze;-)

Także dziś aktywność OK. 

CO do diety to wpadł mini kawałek (rano) szarlotki przed śnaidaniem wciągnełam jak smok, ale taki prostokąt 2,2 na 2,5 cm, czyli mały;-) I myślę, że przy taczce spaliłam :-)

A jadłam tak:

marchew/jabłko

dalej byłam głodna po II śniadaniu i zjadłam serek wiejski chudy z dodatkiem wiórków kokosowych:-) 

na obiad ryż czerwony z pieczarkami z cebulką i pietruszką na oleju kokosowym

na podwieczorek mój baton, przedostatni był i ostał mi się jeden, będę robić na dniach, i wrzucę przepis:-)

kolacyjka - sałatka jarzynowa moja (końcówka)

i jeszcze na osłodę (apetyt dziś mam durny) dwa jabłuszka

Mało dziś nie zjadłam, ponadprogramowy był serek i te jabłka, ale trudno, przynajmniej smacznie:-)))

pozdrawiam Was ciepło bardzo, mam nadzieję, że dzielnie walczycie:-)

Ania(kwiatek)

  • Mrs_Caba

    Mrs_Caba

    17 lutego 2016, 22:31

    Smacznie wygladaja te Twoje dania :)

    • Anulka_81

      Anulka_81

      17 lutego 2016, 22:58

      Dziękuję pięknie:-)

  • Palciaaaa

    Palciaaaa

    17 lutego 2016, 22:19

    Dzisiejsza aktywność wzorowa i zapowiada się ciąg dalszy w kolejnych dniach.Świetnie,że pomagacie sobie z mężem w pracach domowych.

    • Anulka_81

      Anulka_81

      17 lutego 2016, 22:58

      Dzięki:-) Ja bardzo lubię z nim pracować, masę rzeczy robiliśmy razem:-) np. cały ogród, łącznie z rozwożeniem ziemi:-) U sąsiadów ekipa za 15 tysięcy, a my sami:-))) i też pięknie jest, nawet nie wiem czy nie piękniej:-)

    • Palciaaaa

      Palciaaaa

      17 lutego 2016, 23:02

      Jak człowiek zrobi coś własnymi siłami to ma porządnie zrobione i plusy bo kasa zostaje w kieszeni;)

  • Rayen

    Rayen

    17 lutego 2016, 22:17

    Kochana, serek i te dwa jabłka krzywdy nie zrobią :) A ważne że głodna nie chodzisz i dobrze się czujesz. Na pewno taczka pomogła to spalić ;)

    • Anulka_81

      Anulka_81

      17 lutego 2016, 22:56

      Mam taką nadzieję:-))) buziaki