Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
#9 - Where I am now?


CZEŚĆ, KOCHANI!

Matko kochana, ostatni wpis zahacza o marzec i tak praktycznie to... całe pół roku. Całe pół roku zmarnowane na... tak, dietę! Zabawne w tym wszystkim jest to, że w tym zawrotnym tempie udało mi się dojechać zaledwie do wagi 70,6. Żałosne? Nie, prędzej smutne, ponieważ zmarnowałam tyle życia cały czas będąc przekona, że jestem na diecie i wyrzekałam sobie każdy zjedzony batonik. 

Szczerze powiedziawszy to przez ten czas nie robiłam nic innego jak trzymałam wagę. To ćwiczyłam, to się obżarłam na jakiejś imprezie. Bywały dni kiedy jadłam jak szalona, a potem nienawidziłam siebie bardziej niż kogokolwiek na świecie. Zapomniałam o pamiętniku, na Vitalii głównie czytałam i sporadycznie komentowałam - a w mojej głowie się działo, oj działo.
W pewnym momencie wpadłam na cudowny pomysł - czemu by tu nie wyrzygać tego co zjadłam? I tak się zaczęło - kilka epizodów związanych z przejedzeniem się skończyło się w kiblu. Coraz bardziej lgnęłam w to bagno, aż mój z natury masochistyczny umysł podsunął mi pomysł, że może lepiej iść wymiotować zamiast ryczeć w poduszkę? I tak oto karałam siebie - jednak w odpowiedniej chwili zrozumiałam, że robię źle. Pomogły mi w tym również pewne osoby, ale najważniejsze, że oderwałam się od tej krawędzi za którą czekała niestety już choroba. Wydaje mi się, że mnie udało się oderwać od tego i jestem wdzięczna sobie za to, że odnalazłam drogę powrotu w odpowiednim momencie.

Chciałabym wrócić na zdrową ścieżkę - tę fizyczną, a przede wszystkim mentalną. Czuję się źle z sobą, codziennie zdarza mi się płakać i wiem, że to nie jest okej. Zatraciłam gdzieś tę silną cząstkę, po prostu chyba zbyt długo się trzymałam, nie wiem.
Ale wiem jedno - chciałabym by ta uśmiechnięta, dumna ze swoich wyników i z siebie dziewczyna wróciła. Chciałabym co rano oglądać ją w lustrze i zamierzam walczyć - a przynajmniej próbować pomóc sobie i innym. Vitalia dużo mi dała, więc może tym razem się uda wygrać wojnę z największym wrogiem - samą sobą? Oh mam nadzieję.

Tak czy siak, za motywujące wpisy zabiorę się w wolnym czasie, a przy okazji zrobię może Striking Beauty Challenge? To dość ciekawy pomysł, zobaczymy co mnie natchnie. ^^

  • DietetyczkaNaDiecie

    DietetyczkaNaDiecie

    2 października 2014, 21:59

    obyś pozbyła się takich myśli, a z resztą sobie poradzić bez problemu :-)

    • -stay-strong-

      -stay-strong-

      5 października 2014, 00:45

      No tak, no bo przecież wszystko siedzi w głowie. ;) Tam jest największa nadwaga - nadwaga myśli negatywnych.

  • NowaaJaaa

    NowaaJaaa

    1 października 2014, 21:27

    u mnie było dokładnie to samo, teraz trochę się ogarnęłam i myślę, że już tego nie zepsuję. Bo bez sensu trzymacie tydzień diety, potem dwa dni obżarstwa i tak w kółko... Powodzenia!:)

    • -stay-strong-

      -stay-strong-

      5 października 2014, 00:46

      No dokładnie! Błędne koło, a ciężko z niego wyleźć. Ja na szczęście otrzymałam pomoc i również trzymam kciuki bardzo mocno za Ciebie <3

  • studentka_UM_Lublin

    studentka_UM_Lublin

    30 września 2014, 21:49

    głowa do góry, uśmiech na twarz :) zmień nastawienie :) dasz radę :) powodzenia :) ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://docs.google.com/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform

  • klaudiaankakk

    klaudiaankakk

    30 września 2014, 20:44

    musisz zmienić myślenie. jak pokochasz siebie dietka będzie przyjemnością :)

    • -stay-strong-

      -stay-strong-

      5 października 2014, 00:51

      Jak przychodzą efekty to i jest się o co starać ;D