Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
12.11.2011r - protal III


I - 2 kawałki chleba pełnoziarnistego+ser+koncentrat pomidorowy

II - jabłko

III - UCZTA
- 10 pierożków pieczonych z pieczarkami
- wielki (taki podwójny) kawałek sernika gotowanego z herbatnikami
- pizza własnej roboty (ciasto ze szkl. mąki + wszystkie dodatki + sos z majonezu i koncentratu
- 1,5 gwiazdorka z goplany
- 1/3 chlebka marcepanowego

Nie muszę dodawać, że nic więcej dzisiaj w siebie nie wcisnęłam. Oprócz przyjemności podniebienia nic dobrego mnie nie spotkało. Jakoś mi ostatnio nie wiedzie się dobrze w relacjach domowych. Jak już kiedyś napisałam "nie tak miało wyglądać moje życie". Czuję się odrzucona. W moim domu brak empatii. Dzieciarnia niby udana, ale... Do tego mąż mruk z gatunku kanapa + pilot. Zero rozmowy. Sprawia wrażenie, że nic go nie obchodzę, byle by był obiad. Ważę 95 czy 64 kg -to dla niego bez znaczenia.Zimny chów. Jakaś taka samotna jestem. Pewnie to wina inteligencji mojej rodziny - cholerne dzieciaki miały to dziadostwo zrobione w poradni psychologicznej. Wiecie młode, zbuntowane, ale wybitne więc wysłali je w podstawówce i w gimnazjum na różne te badania, żeby ocenić z którego przedmiotu uczyć je indywidualnie. I wyszło, że wybitne, "AJ KIU" diabelnie wysokie,ale za to z "resztą świata" mało komunikatywne. Jednym zdaniem potrafią tak dopiec udowadniając swoją wyższość, że najchętniej widziałabym już je usamodzielnione i minimum 1000 km dalej. Ej znów marudzę. Z dobrych rzeczy dzisiaj opanowałam warzywnik. Wszystkie marchwie, pietruszki, pory i selery wykopane. Lepiej spadam do wyrka. Bo jeszcze więcej głupot napiszę nie związanych z dietą.
  • mikusia1971

    mikusia1971

    13 listopada 2011, 08:11

    czasami trzeba się komuś wygadać, a wiadomo że tu jest łatwiej, nikt cię nie zna i nie masz żadnych oporów przed wygadaniem się i wyżaleniem niż w świecie realnym:) trzymaj się cieplutko, a może spróbuj wyciągnąć męża z domu i gdzieś wyjdźcie razem:) miłego dnia