Niunio został z dziadkami a my poszliśmy spotkać się ze znajomymi. Na początek zjadłam chłodnik...I to chyba pierwszy raz w życiu. Mama nigdy nam nie robiła czegoś takiego ale ja chyba zacznę robić bo smakował mi megaśnie. Potem zaliczyliśmy włoską knajpe i zjadłam fajną cieniutką pizze. Lubię ten lokal bo jedzenie obłędne, Gessler byłaby zadowolona. Waga sie utrzymała mimo piwa wina i obżarstwa i prawie piaskowa bo 57,2kg. Dziś dzień zaczynam od jajeczniczki niedzielnej a potem zobaczymy. Dopadł mnie katarek no i zdycha trochę ale idziemy dziś na pokaz strongman ehh niech móc będzie ze mną.
aniapa78
9 lipca 2017, 10:12Myślę, że jutro będzie poniżej paskowej. Udanej niedzieli:)