Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Najmilsi!


Drugi dzień. Leci jako tako.... Jak mam co robić to nawet nie myśle o jedzienu chociaż dobrze by było pilnować regularności.. A z tym bywa róznie... Dzisiaj mama skusiła (eh te mamy) obwarzankami, wiedziałam, że jak spróbuje, to na jednym sie nie skończy... Teraz oczywiście mam wielki wyrzut sumienia, trudno, przepadło ;( Przecież nie będę prowokować wymiotów... Jak to robią zwolenniczki proany. Jak szperałam w sieci natrafiłam na jakiś blog. Włos się jeży na głowie co one tam wypisują... Ich bilans często nie przekracza 300 kcal! Masakra! Szkoda, bo to młode dziewczyny i tak sobie marnują życie, kiedyś na stare lata im się to odbije na zdrowiu. Iiii tam, ich sprawa nie będę się tym zamartwiać.

Teraz zabieram się za jakiś trening bo już zapomniałam gdzie mam jakieś mięśnie. Trzeba popracować, żal mi tylko sąsiadki z dołu... ale jeszcze nigdy się nie skarżyła że jest za głośno, pomimo moich trzech urwisów to mam nadzieję że to też przeżyje...(slina)

Ściskam was (przytul)