Udało mi się przeżyć jakoś te trzy dni na wodzie z cytryną. Oczywiście pierwszy dzień bez zachwiania. W drugi dodatkowo zjadłam w sumie dwa grejpfruty i maleńką mandarynke. Trzeciego dnia dodatkowo wypiłam dwie kawki i zjadłam trochę wędzonej makreli na kolację. Koniec detoxu, czas rozpocząć dietkę. Postanowiłam po raz kolejny spróbować z dietą south beach. Jakoś mnie najbardziej przekonuje. Ale jeszcze ani razu nie udało mi się przejść pierwszej fazy. Tym razem dołącza do mnie mój Tom Razem będzie nam łatwiej. Oby tym razem się udało, bo do lata coraz bliżej
angelisia69
11 kwietnia 2015, 13:42Podziwiam cie za taki detox,ja pierwszego dnia bym wysiadla.Po co ci kolejna dieta,nie lepiej poprostu obciac troche kcal i jesc wszystko,a nie wybrane produkty?