Cześć wszystkim Vitalijkom. Postanowiłam znów wrócić. Może w końcu znajdę motywację do zrobienia czegoś ze swoją formą. Nie dietuję, nie ćwiczę, ale troszkę biegam... tylko dlatego, że mi każą w pracy z rana... niestety strasznie kiepsko mi to idzie. Przez to nasze jesienne lato jakaś taka rozlazła jestem i nie mam motywacji... dlatego wróciłam tu. Moja waga waha się między 69 a 71 kg. Jakoś nie mogę zejść niżej. Ale mam postanowienie wziąć się w garść. Jedyną motywacją jest rozstanie z facetem (rozstaliśmy się jakieś 3dni temu, ale wróciliśmy do siebie). Dlaczego mnie to zmotywowało do wzięcia się za siebie? Bo do tej pory najważniejsze było dla mnie by on był szczęśliwy i zadowolony, a o sobie nie myślałam w ogóle. To rozstanie otworzyło mi oczy. Dla mnie ja sama powinnam być najważniejsza, a dopiero potem inne osoby. Do tej pory moje poczucie własnej wartości było... hmmm żadne, zerowe. Po rozstaniu stwierdziłam, że jestem właśnie cholernie wartościową osobą, moja pewność siebie (której z resztą też nie miałam) wzrosła znacznie. Postanowiłam sprawdzić jak to się przełoży na życie. Porzucona kobieta odpicowała się troszkę i z koleżanką ruszyła w miasto, z uśmiechem na twarzy i? O RETY!!! Po tym świecie łazi mnóstwo mężczyzn! I nawet się za mną oglądali... można? MOŻNA! Tylko ja miałam klapki na oczach. Ja nie istniałam... teraz czas zacząć myśleć o sobie, o swoim zdrowiu, samopoczuciu i... o swojej figurze i mimo, że wyglądam szczuplej, to bez ciuchów już nie jest za dobrze i nad tym chcę popracować. Potrzebuję kopa, by ruszyć tyłek... dacie mi go?