Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem zwyczajną kobietą, która już ma dość swojego ciała. W ciąży przytyłam 23 kg Wróciłam do swojej wagi sprzed ciąży po ok 2 latach. Niestety przytyłam i to znacznie, co okropnie mi przeszkadza, dlatego mam zamiar zrobić porządek ze swoim ciałem. nie tylko zgubić kg i cm ale również efektywnie wyrzeźbić ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11431
Komentarzy: 205
Założony: 18 marca 2013
Ostatni wpis: 14 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aa5iek

kobieta, 39 lat, Szczecin

168 cm, 72.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2017 , Komentarze (4)

Cześć wszystkim Vitalijkom. Postanowiłam znów wrócić. Może w końcu znajdę motywację do zrobienia czegoś ze swoją formą. Nie dietuję, nie ćwiczę, ale troszkę biegam... tylko dlatego, że mi każą w pracy z rana... niestety strasznie kiepsko mi to idzie. Przez to nasze jesienne lato jakaś taka rozlazła jestem i nie mam motywacji... dlatego wróciłam tu. Moja waga waha się między 69 a 71 kg. Jakoś nie mogę zejść niżej. Ale mam postanowienie wziąć się w garść. Jedyną motywacją jest rozstanie z facetem (rozstaliśmy się jakieś 3dni temu, ale wróciliśmy do siebie). Dlaczego mnie to zmotywowało do wzięcia się za siebie? Bo do tej pory najważniejsze było dla mnie by on był szczęśliwy i zadowolony, a o sobie nie myślałam w ogóle. To rozstanie otworzyło mi oczy. Dla mnie ja sama powinnam być najważniejsza, a dopiero potem inne osoby. Do tej pory moje poczucie własnej wartości było... hmmm żadne, zerowe. Po rozstaniu stwierdziłam, że jestem właśnie cholernie wartościową osobą, moja pewność siebie (której z resztą też nie miałam) wzrosła znacznie. Postanowiłam sprawdzić jak to się przełoży na życie. Porzucona kobieta odpicowała się troszkę i z koleżanką ruszyła w miasto, z uśmiechem na twarzy i? O RETY!!! Po tym świecie łazi mnóstwo mężczyzn! I nawet się za mną oglądali... można? MOŻNA! Tylko ja miałam klapki na oczach. Ja nie istniałam... teraz czas zacząć myśleć o sobie, o swoim zdrowiu, samopoczuciu i... o swojej figurze i mimo, że wyglądam szczuplej, to bez ciuchów już nie jest za dobrze i nad tym chcę popracować. Potrzebuję kopa, by ruszyć tyłek... dacie mi go?

8 listopada 2015 , Komentarze (3)

Do dupy to wszystko. Czas mija nieubłaganie, a miała jakoś waga nie chce zejść poniżej 70. Zresztą po powrocie do Polski  z pełną świadomością rzuciłam się na nasze pyszne jedzonko. Waga skoczyła mi do 74. Już jest lepiej... jest 72, ale spinania poślady i biorę się do roboty. Sylwester coraz bliżej, no i trzeba już zacząć myśleć o zrobieniu rzeźby na lato. Postanowiłam, że  skoro ochudzanie mi tak kiepsko idzie, to może popracuję nad masą  mięśniową. Czyli ćwiczenia siłowe i odpowiednia do tego dieta. Masę już mam, to czas na rzeźbę!

A zainspirowała się pewną Niemką, która z 80kg schudła, ale jak!!! Tak, że brała udział w zawodach coś jak kulturystyki, tylko kategoria fitness. I to wszystko zrobiła w dwa lata. Można? Można!

Do dzieła Kochane ;)

10 września 2015 , Komentarze (2)

Dziś jest ten dzień, na który czekałam już od jakiegoś czasu. Dziś się przenoszę z domu mojej "przyjaciółki" na kamping. Dlaczego napisałam przyjaciółki w ""? Ponieważ myślałam, że nią jest. Niestety myliłam się. Zmieniła się strasznie... Nie wiem, może przeżywa kryzys wieku 30? Może to, to że została mamą (już ma ponad roczne dziecko). Może to, że od dwóch lat jest za granicą, gdzie nie ma znajomych praktycznie w ogóle? Stała się straszna, wręcz okropna. Kiedyś dosłownie tryskała dobrym humorem. Ueielbiałam ją... Teraz... Teraz jej po prostu nie poznaję :( Wiecznie chodzi zła, cały czas ma na coś/kogoś jakieś fochy, wciąż ma pretensje do wszystkich i o wszystko. Nie da się z nią wytrzymać. Ja, to się boję odezwać, czy cokolwiek zrobić. A że nie jestem u siebie, to już w ogóle najlepiej siedzieć w kącie i się nie odzywać! Chociaż nie, bo będzie miała pretensje, że nic nie robisz, a ona robi wszystko. A dlaczego tak wyczekiwałam tego dnia? Ponieważ będę miała spokój!!! Z dala od niej i jej pretensji :D

Niestety jest z tym związany jeden malutki mankament... Nie będę miała dostępu do neta. Absolutnie żadnego (szloch) taki nieoczekiwany odwyk od mojego małego nałogu. Może na dobre mi to wyjdzie, bo wzięłam ze sobą dwie książki, a przeczytałam zaledwie 1/3 jednej :p

No nic... Odezwę się pod koniec października, by się (oczywiście, że tak będzie) pochwalić ile kilo gdzieś w tej Francji zgubiłam (smiech)

Obiecuję dietkować i dbać o formę, zarówno psychiczną jak i fizyczną

6 września 2015 , Komentarze (13)

Hurrra!!! Dziś się ważyłam. I mimo piątkowego opychania się słodkościami, z okazji 30-tki koleżanki, u której mieszkam, waga poszła w dół. I to całkiem ładnie. Tak więc wagunia pokazała mi 72,1kg!!! Ależ jestem szczęśliwa. Później dodam nowe pomiary, może i centymetry poszły w dół i dadzą mi jeszcze większą motywację... kto wie ;)

Camping jeszcze nie gotowy, a ja już chętnie bym się przeprowadziła. Wszystkim nam by to na dobre wyszło. Troszkę się tu tłoczno zrobiło, gdyż przyjechał brat Madzi ze swoją dziewczyną. Ja, żeby unikać kolejki do łazienki, czy w kuchni, wstaję jako pierwsza, co jest trochę motywujące do zaprzestania mulenia z rana. Zdaję sobie sprawę z tego, że jak nie wstanę w tej chwili, to się nie wyrobię do pracy. Ahh jak mi się w pracy czasem śmiać chce, jak ktoś coś mi tłumaczy po francusku, a ja mu odpowiadam po polsku. (smiech) Prawa ręka szefa (swoją drogą baaardzo przystojny facet), ostatnio też próbował mi coś wytłumaczyć i się przy tym tak słodko peszył (dziewczyna)

Tak więc nabrałam motywacji do jeszcze lepszej pracy nad sobą. Nowe siły na nowy tydzień. Może jednak wrócę do Polski szczuplejsza :D

Powodzenia życzę Wam i sobie również 8)

29 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Jest praca w końcu. Teraz tylko opady mogą sprawić bym została w domu. Dietkowo jest całkiem nieźle, ale niestety ten kraj jest "krajem winem płynącym". Nie potrafię się oprzeć. Próbuję co chwilę kolejnych. Uwielbiam winko wieczorkiem. Ostatnio nawet w pracy małym piwkiem częstują, a nie ma nic lepszego jak zimne piwko w taki upał podczas takiej fizycznej pracy. Jutro ważenie. Ostatnio było 74,4kg. Zastanawiałam się czy zmieniać na pasku wagę, ale stwierdziłam, że to będzie motywacja. Możliwe, że jutrzejsze będzie ostatnim moim wrażeniem przed powrotem do domu, gdyż w najbliższym czasie przenoszę się na camping, bo tam nie muszę płacić za pobyt. Ale tam nie będzie wagi. Zważe się po powrocie. Myślę, by wykorzystać ten czas na jakieś wyzwanie... Nie wiem czy będę miała siłę po 10h ciężkiej fizycznej pracy. Naprawdę po pracy marzę by się wykąpać, zjeść i położyć, najlepiej na twardej podłodze, bo kręgosłup musi wrócić do prawidłowej pozycji. Co robić??? Zarżnąć się na amen w tej Francji? Jesteście za?

Po proszę o odrobinę motywacji

19 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

Już trzy tygodnie wiedzę we Francji. Jest pięknie, pogoda dopisuje, tylko z pracą troszkę gorzej. Więcej siedzę w domu, niż pracuję. Jestem tu gościnnie u znajomych. Przyjechałam na sezonową pracę, z tym, że faktycznie ten właściwy sezon zbiorów zaczyna się od ok 10.09. A ja tu przyjechałam, bo miałam zastąpić w pracy moją kumpelę, która siedzi z małym dzieckiem w domu. Ale jak widać, raz praca jest, raz jej nie ma.

Jedyne co mi tu umila życie, to widoki. Są przepiękne.

Przed wyjazdem zamiast "schuść", to przytyłam

9 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Czyż ten tydzień nie zaczął się cudownie? No jasne, że tak!

Ale już wyjaśniam... Wczoraj (poniedziałek) w końcu zadzwoniłam w sprawie mojego karnetu (sama nie wiem czemu tyle z tym zwlekałam). No i się wszystko wyjaśniło. Pomyłka pani, która się tym zajmuje. Zaproponowano mi, że mi odblokują kartę automatycznie, ale i tak (tylko) do końca miesiąca (!), albo przerzucą tę płatność na przyszły miesiąc. Oczywiście ja chciałam od razu zacząć chodzić na fitness i siłkę, dlatego zdecydowałam, że ten tydzień stratny nic mnie nie interesuje, no i tak za tę cenę opłaca się nawet trzy tygodnie korzystać z dobroci karty BenefitSport :D

Następnie zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka, która mieszka we Francji z wiadomością od szefa... Jadę pod koniec lipca do pracy do Francji!

Jupiiiii!!! (smiech)

Dziś natomiast byłam w końcu na zajęciach fitness (ninja)Zdecydowałam się na STEP BASIC+ BRZUCH. Rewelacja!!! Całe zajęcia miałam przyklejony uśmiech do twarzy 8) Zastanawiałam się czy czasem nie iść na kolejne zajęcia, bo było mi mało, ale stwierdziłam, że nie można przesadzić w pierwszym dniu, bo jutro będzie wszystko boleć. Jutro idę znów. Jak nic mnie rano nie będzie boleć, to może się zdecyduję na dwie godzinki zajęć ;)

W końcu jestem naładowana endorfinkami, może w pracy będę sympatyczniejsza dla ludzi :p

2 czerwca 2015 , Komentarze (5)

No to się już w głowie nie mieści. Tak bardzo czekałam na ten 01.06. że będę mogła już korzystać z karnetu, a tu się chyba ktoś zamotał... Najpierw poszłam na 16:00 szczęśliwa, że oto wracam do ćwiczeń grupowych... okazało się, że wzięłam starą kartę :( wróciłam do domu. Pojechałam ponownie na 20:00 na Zumbę... Nowa karta nie aktywna!!! I co teraz? To jest masakra jakaś... Jutro pojadę do firmy to wyjaśnić i jak się okaże, że od przyszłego miesiąca dopiero aktywują mi kartę, to będę musiała sobie na własną rękę karnecik wykupić, bo chcę już ćwiczyć w grupie. To bardziej motywuje.

Obiecane zdjęcia moich posiłków:

1. Bułeczka z ziarnami +sałata, ogórek, rzodkiewka, "pasta jajeczna" i szczypiorek.

2. Kanapka z razowego chlebka z sałatą masłową, pomidorem, serem mozzarella, szczypiorem i przyprawami.

3. Jajecznica + tost + rzodkiewka

4. Sałatka z mozzarellą, pomidorem rzodkiewką i ogórkiem

5. Carry z kurczakiem i brązowym ryżem

6. Pierś z kurczaka w porach z serkiem pleśniowym.

7. Omlet z brokułami i serem feta

8. Omlet z brokułami i szczypiorkiem

9. Omlet ze szpinakiem i jogurt grecki

Pozdrawiam :)

29 maja 2015 , Komentarze (2)

Heeejka! W końcu odpoczęłam. Miałam 4dni wolnego. Ale mi to dobrze zrobiło.Grafik na czerwmnieiec zapowiada się sympatycznie. Mniej służb- będzie czas na siłkę :D

Już się doczekać nie mogę mojej pierwszej wizyty. I tych zakwasów na drugi dzień.

Wpisów u mnie nie było, bo przelotem tu wchodziłam poczytać Was. Jakoś tak czasu mniej, mimo że wolne.

Potrzebuję wdkoczyć na wagę. Strasznie jestem ciekawa ile mi pokaże...

z jedzonkiem u mnie całkiem dobrze. Wstawię kilka zdjęć, jak dorwę się do kompa.

25 maja 2015 , Komentarze (4)

Kolejna próba...

Stwierdziłam, że zawsze warto spróbować ponownie walczyć. Tak siedzę i Was czytam i myślę, że to już czas na podjęcie kolejnej próby walki o lepszą wersję siebie...

Już straciłam rachubę, który to już raz zaczynam od nowa... Może powinnam też uaktualnić pasek, bo znając życie pewnie waga poszła w górę, skoro tak bardzo sobie odpuściłam z dietowaniem, nie wspominając już o ruchu...

Nie mam zamiaru swojej kolejnej porażki tłumaczyć bardzo absorbującą pracą. Oddałam dwie 12 godzinne służby i teraz do pracy idę dopiero w piątek na dobę. Mam czas by poukładać sobie wszystko na nowo i wziąć się wreszcie do roboty! Do początku lata, to może mi się nie uda, ale wstępną datę "jakiś" efektów ustaliłam sobie na sierpień. Mój prawdopodobny wyjazd do Francji. Stawiam na 67 dni walki. Tym razem się uda. Muszę w to wierzyć inaczej to wszystko by nie miało najmniejszego sensu. Ten tydzień będzie wprowadzający do prawdziwej walki. Od czerwca walka rozpoczyna się już na serio, bo w końcu będę mogła korzystać z pracowniczego karnetu. I nie ma, że boli!

Uwielbiam czytać o tym szczęściu jakie dają ćwiczenia. Najpiękniej o tym pisze depends.on.the.gym Uwielbiam! Uwielbiam! Uwielbiam!

Kiedyś też czerpałam z ćwiczeń niesamowite szczęście. Pragnę do tego wrócić. Chodziłam wtedy na fitness niemal codziennie na dwa, albo trzy zajęcia z rzędu, a zdarzało się i tak, że szłam i rano i wieczorem na zajęcia grupowe. Dawało mi to mega satysfakcję :D

Teraz też tak będzie, czuję to!

Wiem, że z tymi ćwiczeniami nie będzie większego problemu... gorzej będzie z utrzymaniem diety. Tym razem nie mam zamiaru bawić się w jakieś diety plaż południa, czy inne... po prostu zdrowe, racjonalne jedzenie z głową i zwracaniem uwagi na wartości odżywcze, ale bez jakiejś masakrycznej przesady. Jak wiadomo pracuję sporo i to fizycznie, dlatego energię do pracy muszę mieć. Chcę jedynie zachować mały deficyt kaloryczny względem zapotrzebowania ;)

Trzymajcie za mnie kciuki. Ja za Was też trzymam 8)

BUZIAKI (przytul)