Jest praca w końcu. Teraz tylko opady mogą sprawić bym została w domu. Dietkowo jest całkiem nieźle, ale niestety ten kraj jest "krajem winem płynącym". Nie potrafię się oprzeć. Próbuję co chwilę kolejnych. Uwielbiam winko wieczorkiem. Ostatnio nawet w pracy małym piwkiem częstują, a nie ma nic lepszego jak zimne piwko w taki upał podczas takiej fizycznej pracy. Jutro ważenie. Ostatnio było 74,4kg. Zastanawiałam się czy zmieniać na pasku wagę, ale stwierdziłam, że to będzie motywacja. Możliwe, że jutrzejsze będzie ostatnim moim wrażeniem przed powrotem do domu, gdyż w najbliższym czasie przenoszę się na camping, bo tam nie muszę płacić za pobyt. Ale tam nie będzie wagi. Zważe się po powrocie. Myślę, by wykorzystać ten czas na jakieś wyzwanie... Nie wiem czy będę miała siłę po 10h ciężkiej fizycznej pracy. Naprawdę po pracy marzę by się wykąpać, zjeść i położyć, najlepiej na twardej podłodze, bo kręgosłup musi wrócić do prawidłowej pozycji. Co robić??? Zarżnąć się na amen w tej Francji? Jesteście za?
Po proszę o odrobinę motywacji
aa5iek
30 sierpnia 2015, 18:34Masz absolutną rację. Zdrowy, lekki posiłek. Ale pomyślałam sobie, by w końcu w całości zrobić "squat challenge". Nie jest jakoś ekstremalnie absorbujące, nie zabiera dużo czasu, a jest w sam raz by zrobić przed prysznicem