Dziś jest ten dzień, na który czekałam już od jakiegoś czasu. Dziś się przenoszę z domu mojej "przyjaciółki" na kamping. Dlaczego napisałam przyjaciółki w ""? Ponieważ myślałam, że nią jest. Niestety myliłam się. Zmieniła się strasznie... Nie wiem, może przeżywa kryzys wieku 30? Może to, to że została mamą (już ma ponad roczne dziecko). Może to, że od dwóch lat jest za granicą, gdzie nie ma znajomych praktycznie w ogóle? Stała się straszna, wręcz okropna. Kiedyś dosłownie tryskała dobrym humorem. Ueielbiałam ją... Teraz... Teraz jej po prostu nie poznaję Wiecznie chodzi zła, cały czas ma na coś/kogoś jakieś fochy, wciąż ma pretensje do wszystkich i o wszystko. Nie da się z nią wytrzymać. Ja, to się boję odezwać, czy cokolwiek zrobić. A że nie jestem u siebie, to już w ogóle najlepiej siedzieć w kącie i się nie odzywać! Chociaż nie, bo będzie miała pretensje, że nic nie robisz, a ona robi wszystko. A dlaczego tak wyczekiwałam tego dnia? Ponieważ będę miała spokój!!! Z dala od niej i jej pretensji
Niestety jest z tym związany jeden malutki mankament... Nie będę miała dostępu do neta. Absolutnie żadnego taki nieoczekiwany odwyk od mojego małego nałogu. Może na dobre mi to wyjdzie, bo wzięłam ze sobą dwie książki, a przeczytałam zaledwie 1/3 jednej
No nic... Odezwę się pod koniec października, by się (oczywiście, że tak będzie) pochwalić ile kilo gdzieś w tej Francji zgubiłam
Obiecuję dietkować i dbać o formę, zarówno psychiczną jak i fizyczną
Bobolina
14 września 2015, 22:08a to jakies wakacje czy tak na stale? brak dostepu do neta dobrze robi, 1/2 urlopu tak spedzilam i bylo warto ;) naprawde sie wtedy odpoczywa;)
polishpsycho32
10 września 2015, 14:06no coz wspolczuje kolezanki...ktora lubi wyładowywac fochy na innych..tez taka miałam :)