Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Małe osiągnięcia


Minął tydzień odkąd postanowiłam zaktywizować swoje życie. I udało się. Codziennie jeżdżę na rowerze, ćwiczę lub biegam. Trwa w swoim postanowieniu i jest mi bardzo dobrze z tymi zmianami. Dzięki temu, że mam swój stały punkt dnia jest bardzo fajnie. Czekam już na wieczór kiedy to będę mogła wsiąść na rower i pojechać przed siebie. Poprawiło mi to nastrój i nawet ciężkie przeżycia jakich doświadczam "dzięki" mojemu facetowi są łatwiejsze do zniesienia. Czuję, że mam swoją wartość i mimo to, że słyszę codziennie jaka jestem beznadziejna to nie załamuję się. Nie wierzę w gadanie jaka to jestem niszczycielska, że psuję piękny związek, że on taki wspaniały jest, a ja go nie szanuję i wykorzystuję. Brrrrrrrrr jakież to okropne. Nie życzę nikomu aby usłyszał kiedyś podobne słowa. :(
Ale trzymam się, jeżdżę na rowerze i wyrzucam swój ból w wysiłku fizycznym. Będzie lepiej, mam taką nadzieję. 
Zrzuciłam nawet 1kg w tym tyg. :)
Tylko te słodycze :( z nimi nie umiem walczyć tak jak z zarzutami mojego faceta. Przepraszam tylko, choć wiem, że to wszystko nie prawda.