Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ogarnij się w końcu dziewczyno..


Tytuł tego wpisu jest nawiązaniem do mojego nieograniczonego nieogarnięcia życiowego. Prostym przykładem jest dzień dzisiejszy. Wstałam skoro świt, po czwartej jakoś było. Miałam się uczyć na zaliczenie, której miało się odbyć dnia dzisiejszego o godzinie 9,45. Zwlokłam się z łóżka, umyłam włosy i zęby i półprzytomna zeszłam wypić czerwoną herbatę na pobudzenie. Herbata spisała się doskonale, jeszcze tylko rytualnie przejrzałam internet. I już zabieram się do nauki kiedy to coś mnie tchnęło i spojrzałam na plan. Zaliczenie ewidentnie się odbędzie ale w środę, tj. jutro. Tak się ucieszyłam, tym faktem że nawet sobie nie wyobrażacie. ;D
troszkę sobie jeszcze poleżałam, po czym uznałam, że skoro już wstałam tak wcześnie to muszę ten czas jakoś spożytkować. Wzięłam jabłko, wodę pod pachę i w rytm muzyki dotarłam do moich ulubionych schodów. o 7,00 po uprzednim truchcie, zaczęłam trening. Wylatałam, wybiegałam, a co się napociłam? (A spociłam się tak że na spodenkach jedynym suchym miejscem, był ślad majtek, który z czasem też polowi zanikał ;D, na szczęście miałam bluzę, i w drodze powrotnej osłoniłam nią to nieszczęsne odzienie przed oczami gapiów). Dopiero teraz czuję, ze jednak mięśnie mi tam pracowały i nie na próżno się chłodziły ;P 
W piątek wracam do domu , więc postaram się dodać pierwszy pomiar wagi. wcześniej tez się ważyłam, ale efekty były znikome więc nie umieszczałam.
Nogi- nogami, pupa- pupą, ale moje boczki jednak żyją własnym życiem muszę, znaleźć jakieś dobre ćwiczenia, i wprowadzić je w życie, przydałyby się jeszcze jakieś na wewnętrzną stronę ud, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. 

A.;* 
  • charmingclassy

    charmingclassy

    22 maja 2012, 10:21

    na uda ja robię 8 minut legs i buns ;) szybko mijają, a są efekty.