Bardzo długo nie zaglądałam.... A to dlatego, że pewnie bałam sie przyznać do swoich porażek. Ech..... Podsumowując w skrócie: jaram jak smok, objadam się, moja ledwo kwitnąca "miłość" dawno zwiędła, na uczelni porażka, w pracy jedynie lepiej. Fakt faktem waże 86,5 kg, więc nie jest bardzo źle, ale tyle czasu straciłam na obijanie się. Poza tym ide z kolega z pracy w tą sobote na wesele, miałam schudnąć do 80kg i lipa... Jedyny sukces to taki, ze nie musze sukienki kupowac, bo o dziwo weszłam w swoją sukienkę w która nie było możliwości się dopiąć dwa miesiące temu, a teraz nawet jest troszkę luźna, czyli w sam raz.:) Po weselu wstawię zdjęcia, abyście mogły zobaczyć jak wyglądam w "całości", jak wyglądają moje kilogramy..:)