Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Motywacja


Wczoraj ktoś bardzo mi bliski pokazał efekty, jakie osiągnął na przełomie 3 miesięcy stosując dietę i intensywny trening. Ogarnęło mnie zdumienie, a jednocześnie wzmocniło to moją motywację. O wykupieniu abonamentu na vitalii i rozpoczęciu "mądrego" odchudzania myślałam już jakiś czas temu, ale w ostateczności mój zamiar zrealizowałam dopiero 2 czerwca i rozpoczęłam zmaganie się ze swoim ciałem. Nie mogę na siebie patrzeć, a było już tak dobrze... W roku 2011 schudłam do 58 kg będąc na diecie Dukana (wiem, nie była to zdrowa dieta, ale skuteczna). W 2012 roku jednak nastąpiła ogromna zmiana w moim życiu, zaprzepaściłam swój wysiłek włożony w odchudzanie ze względu na niemożliwość uczestniczenia w zajęciach fitness, przestałam też jeździć na basen. No i stało się... przytyłam ponownie...
Przykro mi z tego powodu, bo najbardziej ucierpiała na tym moja psychika. Źle się czuję we własnym ciele...
Osoba wspomniana na początku tego wpisu zasugerowała, abym zrobiła sobie zdjęcie, bo efekty widziane w trakcie postępów mocno motywują w dążeniu do wymarzonego efektu. Skorzystałam z rady, zrobiłam zdjęcie... i to co ujrzałam wprowadziło mnie w osłupienie i wpadłam w rozpacz... wyglądam FATALNIE!
Od dziś co tydzień robię sobie fotkę, bo chcę widzieć osiągane efekty.
Hmm... ale się rozpisałam. A miałam napisać jedynie tyle, że rano byłam na maratonie zumby. Było cudownie, zmęczona, ale szczęśliwa. Jednak przyjechałam do domu, ugotowałam obiad, zjadłam i do tej pory czuję go w żołądku. Wieczorem postanowiłam jeszcze zrealizować trening, który miałam w planie.
Jutro kolejny maraton zumby ;)
Najważniejsze, że dieta i trening daje efekty... po trzech tygodniach diety 3,70 kg w dół ;)
To cieszy!