Mam tak dużo żalu w sobie.
Dzisiaj nie radzę sobie z nagromadzoną goryczą.
Tak bardzo martwiłam się o moje koleżaki, że ich mężowie stracą pracę.
Tymczasem to mój Piotr znowu został bez pracy.
Wolałabym wspólczuć innym, niż samemu się z tym borykać.
Trudno dogadać mi się z Piotrem.
Staram się go pocieszać ale czasami doprowadza mnie do szału.
Ta jego bezradność...
Czuję się jak wół.
Pracuję zawodowo, na mojej głowie są wszystkie opłaty, umowy, studiuje, dodatkowo chodzę na kurs angielskiego, robię zakupy, sprzątam, dbam o mieszkanie.
Muszę go jeszcze pocieszać.
A mnie kto pocieszy?
Czy faktycznie gdy byłabym sama było by mi lepiej?
Pewnie nie.
Dlaczego my kobiety mamy tak przesrane?
Mniej zarabiamy od mężczyzn.
Uważane jesteśmy za głupsze.
I, że niby bez chłopa to sobie nie poradzimy i takie tam.
Gówno prawda!
A jednak się z nimi wiążemy.
Dlaczego?
Dlaczego jest nam tak źle bez nich?
Mimo, że tak mało nam faktycznie dają.
Mam zupełny rozjazd.
Co ja mam zrobić?
Jak postępować z Piotrem?
Jak zacznę "zbyt" wiele od niego wymagać to zupełnie się załamie?
Ale jak długo ja dam radę ciągnąć prawie wszystko sama?
Kiedyś nie miał czasu bo pracował do późna a teraz?
Mieliśmy w palnach zacząć od nowego roku zacisnąć pasa i szybciej spłacać kredyty (ja miałam to w planach).
A teraz z jedną pensją ledwo starczy na rachunki.
Co dalej?
Nie mam nawet siły płakać.
Mam uczucie, że Piotr zaczął nawet się mnie czepiać.
Że nastawiłam budzik na 6.30 a wstałam o 7.00 itp.
Ja nie mogę nawet zwrócić mu uwagi.
Dlaczego tak jest?
Jestem bardzo rozgoryczona...bardzo!
Powinnam się skupić nad pracą bo w niej teraz jestem ale jakoś nie mgę.
Walczę z napływającymi łzami do oczu.
Chciałabym krzyczeć!
Wczoraj wieczorem wracając do domu przyszło mi do głowy:
- po co to wszystko?
-czemu się tak męczyć?
P.S.
Dziękuję, że zgladacie do mnie.
Dziękuję za wszystkie wpisy.
Wiem, że powinnam Wam Kochane odpisać ale czasami nie wiem co.
Kurcze...załapuje strasznego doła.
Muszę się wziąć w garść.
Może powinnam spotkać się z Przyjaciółką i pogadać?
Nie chciałabym zawracać jej "gitary"
Każdy mam jakieś problemy.
Może ona ma nawet większe?
Ale może pozwoli mi spojrzeć na wszystko inaczej?
mmMalgorzatka
21 stycznia 2009, 20:17ale powiedz piotrowi, co czujesz... nie tylko On ma problemy i ciężko mu z nimi... trzymam za was kciuki
mmMalgorzatka
21 stycznia 2009, 20:16Witaj, po mojej długiej nieobecności, mam zamiar wrócić do Was i zacząć następny etap mojego zdrowego i szczęśliwego życia. Serdecznie pozdrawiam i bardzo liczę na Twoją pomoc.... Obiecuję, ze będę do Was zaglądać przynajmniej 2 razy w tygodniu, a jeśli uda się częściej, to lepiej.... Życzę Ci wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, spełnienia marzeń i samych sukcesow... Dziękuję za życzenia świąteczne i noworoczne... Sorki, że wcześniej nie pisałam i nie podziękowałam za nie:) Serdecznie pozdrawiam
otulona
21 stycznia 2009, 18:28ale zwróć uwagę na to, że Ty - tak jak ja, musisz być gruba, żeby udźwignąć to wszystko! Ja też płacę rachunki, robię zakupy, utrzymuję dom w kupie, a mąż musi zresetować swoje emocje piwem. Poza tym mam wrażenie, że tacy słabi mężczyźni szukają kobiet np. grubych, które źle myślą o sobie, bo łatwiej im jest nami manipulować, bo my jesteśmy wdzięczne, że oni w ogóle z nami są! To tak jakby królowa była wdzięczna pastuszkowi za uśmiech...My jesteśmy zaradne, dzielne, a oni mogą być słabi! Idź pogadaj z terapeutką (jakąkolwiek) w aa, ma obowiązek Cię przyjąć. Opowiedz jej, co Cię gryzie, sprawdź, czy ja dobrze się domyślam...Może się mylę, ale objawy Twoje są takie jak moje, a to znamienne. Bardzo Cię pozdrawiam dzielna i piękna dziewczyno!
otulona
21 stycznia 2009, 01:20i lubiłam Cię czytać, ale dziś przeraziłam się, jak jesteśmy podobne...Dodatkowo przez przypadek otworzyłam czerwiec 2008, zamiast 2007, by przeczytać jak przytyłaś. Nie wolno Ci się nim opiekować! Ja zrobiłam to samo. Dziecka z nim nie mam mimo 18 wspólnych lat, bo on nigdy nie dojrzał...Piotr jest chory na wredną chorobę (a..zm), jak mój mąż. Poczytaj. Wysyłam Ci zaproszenie. Będziesz miała to samo, jeśli on nie przejdzie uczciwej terapii. Skoro tu już trafiłam, to widocznie musiałam to napisać, Twój Anioł mnie przysłał...
nenne29
20 stycznia 2009, 16:15od tego są, żeby nam pomagać, więc nie wahaj się spotkać ze swoją przyjaciółką i jej wyżalić. Zrobi Ci się lżej, a może coś wspólnie wymyślicie? Myślę, że Piotr po prostu jest zestresowany brakiem pracy i może przez to bardziej nerwowy, stąd to jego czepianie się o drobiazgi. Nie bardzo umiem coś poradzić, mężczyźni są słabsi psychicznie od kobiet i w sytuacji utraty pracy chyba szybciej się rozsypują. Ale myślę, że bycie razem oznacza nie tylko dobre chwile, ale też przetrwanie złych chwil, kłopotów i wspieranie się. Myślę, że razem poradzicie sobie z tym. Trzymaj się.
Desperatka75
20 stycznia 2009, 13:49chyba wypadałoby Piotrem trochę potrząsnąć i pewne rzeczy mu uświadomić......sama nie wiem.....Trzymaj się!
Dana40
19 stycznia 2009, 23:57Tak przysłowiowo i powiedz mu prawdę , bez obarczania go winą, ale o swoich uczuciach, o tym co czujesz. Może przestanie się użalać i weźmie się za siebie, nie można rozczulac się cały czas, bo stracisz szacunek do niego i siebie . powodzenia i głowa do góry my nie jesteśmy gorsze :-) od facetów. Pozdrawiam serdecznie :-0
heket
19 stycznia 2009, 11:34obserwowałam taką sytuację u przyjaciółki. Piotr czuje się teraz absolutnie do niczego. Nie jest mu dobrze z myślą, że Ty pracujesz, a on nie, więc się czepia. To u facetów normalne, niestety. Nie odciążaj go domowo, wymagaj tego co zwykle. Ja prawie 2 lata byłam bez pracy, to jest straszne uczucie. Człowiek czuje się zupelnie niepełnowartościowy i unika innych. Spotkaj się z przyjaciółką. Przyjaciele są po to, żeby się dzielić problemami
wikasik
19 stycznia 2009, 02:32Kiedy jest trudno, to chyba zadne rady nie pomoga. Przytulam cie bardzo serdecznie. Przetrzymajcie ten trudny czas.
kwiatuszek170466
17 stycznia 2009, 22:05musisz mieć nadzieję że będzie lepiej a będzie zobaczysz.Ważne abyś z Piotrem potrafiła dzielić się problemami razem na pewno łatwiej.Jestem z Tobą.
niunka31
17 stycznia 2009, 10:13małzenstwo to kompromis wsparcie itp jestem z tej drugiej strony,to ja akurat jestem bez pracy...pamietaj odwroc sytuacje i nie mysl ze ktos jest taki jak ty ..jeden od razu sie podnosi ..drugi sie zalamuje ,mysle ,ze powinnas pomoc swoejmu mezowi,a ty od razu mysli po co ci to bylo?....kochana zycie jest zyciem,kasa jak jest potrzebna do cholery to prawie zawsze sie znajdzie w zyciu najwazniejsze jest zdrowie rodzina i kos kogo kochamy i on odwzajemnia nasze uczucia,pomysl jak by go zabolalo to co napisalas?...odwroc role? zabolalo by ciebie?na pewno tak,porozmawiaj przy winku z mezem pomoz mu wyciagnij do niego reke ...nawet jesli bedzie fochal,bo jego meskie ego nie pozwala mu byc miekkim,popytaj u znajomych o prace...on czuje sie jak nikt bo y masz szkole prace znajomych a on?....nawet nie potrafi zarobic na siebie w tej sytuacji,przepraszam to moje zdanie....i wiedz jedno ,ze zycie zawsze jest przewrotne i czesto odwraca nam je do gory nogami bysmy dostrzegli to czego nie widzielismy....zycze powodzenia i wytrwalosci,miłoscia mozna zdobyc gory,zloscia i gniewem mozna tylko stracic....nie warto brac drugiej opcji ...z doswiadczenia Ania
satyna
17 stycznia 2009, 09:26spotkaj się z przyjaciółką koniecznie, w trudnych chwilach wsparcie bliskich osób jest bardzo potrzebne. Jeśli Ci nic nie doradzi, to przynajmniej się wygadasz. Sugerowałabym, żebyś się podzieliła z mężem obowiązkami domowymi. Wogóle dlaczego one wszystkie były do tej pory tylko na Twojej głowie???
siupacabras
16 stycznia 2009, 13:43Rozumiem Cie doskonale . Ale na chwile obecna rozumiem tez Piotra . Jemu tez sie swiat zawalil . Musi gdzies odreagowac . A wiesz , ze w takich sytuacjach wyzywamy sie ( NIESTETY ) NA OSOBACH ; KTORE NAJBARDZIEJ KOCHAMY ? Badz dzielna i cierpliwa . Sprobuj byc dla niego tez wsparciem , a moze odplaci ci tym samym . Zycze milego dnia i wszystko sie ulozy . pa !
Olympionica
16 stycznia 2009, 13:42Idz spotkaj sie z przyjaciolka ona Cie zna najlepiej, pocaluj meza na pozegnanie i zostaw mu kartke co ma zrobic, nie mozesz robic wszystkiego za niego. Zyj dla siebie idbaj o siebie, a jemu nic sie nie stanie jak raz nie dostaie np obiadu. Wlasnie to ciezka sytuacja z tymi facetami, sa bardziej slabi psychicznie niz my. Ale jemu od siedzenia na d... i picia los sie nie poprawi. Jak trzeba to badz stanowcza, ale nie wymagaj od niego czegos czego zrobi nie moze, bo moze byc mu trudno znalezc szybk jakas prace ale naczynia pozmywac moze, pojechac cos zalatwic tez. Nie rob wszystkiego sama, bo bedziesz w koncu tak zmeczona i nieszczelsiwa, ze nic dobrego z tego nie wyjdzie. A on probuje czego szukac? Czy kompletnie nic nie robi? Bo to jednak chyba ten typ jak wiekszosc, gdzie sytuacja trzeba nawet czasami na ostrzu noza postawic. Im wiecej bedziesz robic dla niego i z mysla o nim im bardziej litowac i pocieszac tym on jendak bedzie robil mniej. Moj robi tak samo. Ostatnio dopiero jak zagrozilam rozstaniem i twardo sie tego trzymalam to co$s do niego dotarlo, pomimo, ze prze kilka lat do niego mowilam to samo. mam andzieje, ze to nie slomiany zapal. Ale nadal jestem stanwocza. Moze sprobuj inaczej jak to nie pomaga.
kwiatuszek170466
16 stycznia 2009, 13:35Nie możesz się tak załamywać i martwić na przód.Ja to co Ty przechodziłam setki razy .Takie niestety jest życie.Teraz mój mąz też już od miesiąca nie ma pracy będzie dopiero miał od kwietnia.I tak jest prawie co rok na początku roku nowego roku.Ponieważ jest kafelkarzem i zawsze zimą ma przestój.W małżeństwie zawsze będą jakieś problemy.Pewnie Piotr się tym zamartwia i nie daje sobie rady.Bądź dobrej myśli że znajdzie sobie pracę i wszystko się ułoży.Tak to już jest, jak idzie dobrze to człowiek powinien się martwić bo przeważnie po dobrym przychodzi zło.A jak idzie źle to mamy się cieszyć bo po złym zawsze nadchodzi dobro.I wiem że tak w życiu jest taka huśtawka.Aniu tylko głowa do góry będzie dobrze zobaczysz.Trzymaj się życzę aby Piotr znalazł sobie pracę.Miłego dnia.
marlak
16 stycznia 2009, 13:31..wiesz mi zawsze powtarzano, kiedy miałam chwile zwątpienia: NIKT NIE OBIECYWAŁ, ŻE BĘDZIE ŁATWO... no i nie jest... pochłaniają nas kredyty, mąż stracił 1 pracę, więc mamy mocno zmniejszone dochody. mojej pracy też będą szykowali cięcia... i miewam chwile zwątpienia, pewnie... Też sobie powtarzam..PO CO? Ale tak jest skonstruowany ten świat... że trzeba znaleźć w sobie siły i wlec ten swój wózek z losem do przodu. Piotr zachowuje się ie poważnie,, zamiast cię wspierać, wyręczać w czym się da on się poddaje... cóż FACET!!! Powiedz mu, żeby znalazł przynajmniej dorywczą pracę..mój mąż dorabia w ochronie, marne to pieniądze, ale ma rodzinę i rola FACETA jest ją utrzymać... Zostaw mu rachunki, które ma opłacić, na kartce napisz co ma posprzątać, zmyć...zapewniaj o miłości, ale wymagaj!!! Nie daj się wykorzystywać, bo JEMU ŹLE... Każdy jest kowalem swojego losu... niech więc łapie za młotek i kuje ten ten swój los... i to natychmiast!!!! MA ręce, nogi? MA!!!! To niech się nie użala nad sobą tylko szuka...!!!!! sorrki za szczerość, ale trafi mnie jak faceci przy pierwszym niepowodzeniu kulą ogon pod siebie i czekają że czas sam przyniesie rozwiązanie!! NIE PRZYYYNIEEESIEEEEE!!!!! Niech sam je znajdzie... Trzymaj się...
Budak
16 stycznia 2009, 11:38U mnie tez jest podobna sytuacja. Pisze podobna gdyz po piersze moj maz poki co tez jest bezrobotny przez co jest bardzo drazliwy, musze dwa razy sie zastanowic zanim cos powiem. Staram sie jak moge podniesc go na duch i wspierac ale wzamian tez cos dostaje. I tu jest roznica. Ja zarabiam pieniadze a on teraz zajmuje sie domem. Zdaje sobie sparawy ze cierpi na tym jego meska duma, ale generalnie takie jest zycie. Powiec Ci szczerze,ze nie wyobrazam sobie zebym ja musiala w takiej sytuacji robic wszystko. To po prostu byloby niesprawiedliwe. Jestesmy partnerami i podzial obowiazkow nie zalezy od plci. Sprobuj moze z nim porozmawiac i postawic sprawe jasno ze nie jestes Atlasem dzwigajacym caly swoj i jego swiat na plecach. Zycze powodzenia!