Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
DZIEŃ 4 TYDZIEŃ 4


pkt 1) 5 posiłków zbilansowanych - dzisiaj wygrałam walkę z samą sobą przy kolacji.

Cały czas powtarzałam , że normalna ilość mi wystarczy, że nie muszę jadać dużych posiłków, że lubię jeść mało itp. 

Jadłam wolno i świadomie.

Dałam radę.

Pragnę takiego właśnie podejścia.

Tak bardzo rozważnego.


pkt 2) 50 minut treningu - kaplica...


pkt 3) wysypianie się - ZALICZONE NA 100%


Chcę rozumieć co się ze mną dzieje i dlaczego tak postępuję.

Wczoraj rozmawiałam ze znajomym psychologiem na temat osobowości tzn.

id, ego i superego.

Dało mi to tym razem dużo do myślenia i zaczęłam inaczej postrzegać samą siebie.

Chyba nie umiem Wam tego wytłumaczyć ale i nie o to chodzi.

Najważniejsze, że przestałam bezmyślnie wkładać do ust wszystko co mi smakuje w ilościach nieograniczonych żadnym rozsądkiem.

Za mną dopiero pierwsza doba a co będzie dalej zobaczymy.

Trudno mi o tym pisać.

Już kilka razy chciałam to co napisałam skasować.

Trudno - napisałam i niech tak zostanie.


Wiem...teraz wiem co mogę zmienić a co nie.

Czy schudnięcie zapewni mi życie długie w zdrowiu?

Tego nie wie nikt.

Może wcale nie.

Ludzie o normalnej wadze chorują tak jak otyli.

Otyłość tylko zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania.

Schudnięcie nie musi mnie przed chorobami ochronić.


Ale jest coś co wiem na pewno - będąc lżejszą i jeszcze lżejszą, i lżejszą o kolejny kilogram nie będą bolały mnie stopy. 

Łatwej mi będzie wstać z łóżka czy wdrapać się na taboret, chodzić po schodach. 

Będę sprawniejsza. 

Będę mogła chodzić na długie spacery, biegać, chodzić na Zumbę, tańczyć. 

I jeździć rowerem więcej niż obecnie. 

Mniej się pocić. 

Lepiej wysypiać. 

Nie chcę by ciało mnie tak ograniczało jak teraz. 

Ubierać się tak jak chcę. 

Chciałabym ubrać jeansy, białą koszulkę, marynarkę i trampki - wyglądać lekko i swobodnie. 

W grupie czuję się gorsza bo jestem otyła. 

Chcę wyglądać normalnie. 

Nie chcę wyróżniać się tym, że jestem otyła. 

I wiecie co...mogę to osiągnąć najpóźniej za rok a nawet pół roku.

Po każdym tygodniu czy miesiącu mogę czuć się lepiej.

I żaden smak w ustach nie jest wart by z tego zrezygnować. 

  • irena.53

    irena.53

    23 listopada 2015, 20:14

    Ojejj ! Bardzo pięknie I odważnie napisałąś . Hurrra....najważniejsze,że wiesz czego chcesz . A zapewniać Cię nie muszę .,,ze możesz, - bo możesz. Nic Cię mie ograncza w sensie wiek podeszłu czy zdrowie brak sił. Cieszę się..... Słychac w Twoich słowach spokój I pewność ....to jest własnie to....

  • JOLENDA

    JOLENDA

    23 listopada 2015, 13:42

    Oj, napisałaś tu co wiele innych kobiet chciało, a nie umie o tym nawet pomyśleć. Świadomość i dyscyplina w życiu to jest to !!! Bardzo podoba mi sie twój wpis.

  • Pigletek

    Pigletek

    22 listopada 2015, 20:57

    Brawo! Ale popatrz - to trochę smutne, że musimy sobie wmawiać, że taka zdrowa ilość nam wystarczy i walczyć zamiast jeść ile nam się podoba. Jak ja patrzę na te wszystkie osoby, które jedzą i jedzą i jedzą i chude są...

  • nuta

    nuta

    20 listopada 2015, 18:37

    do dzieła!!! bardzo się cieszę, że nie czekasz na 1go grudnia, na poniedziałek, na Nowy Rok, tylko działasz. to nie jest łatwa walka, ale są wyjątki. nie ma cudownych metod, tylko codzinenne, regularne dazenie do celu. pamietasz rok 2013?! osiagnelas wtedy bardzo wiele. z tego roku masz pamietnik, notki na vitalii (przeczytaj wpisy ze stycznia 2013), masz silownie, duza wiedze na temat odzywiania i treningu. swiadomosciowio jest w duzo lepszym miejscu niz kiedyś.

  • Molgar

    Molgar

    20 listopada 2015, 07:11

    Same mądrości i pasują do mnie. Wydrukuję sobie Twój wpis i będę powtarzać jak mantrę.