Dzisiaj dzień na wariackich papierach.... pogoda się zepsuła i moje chłopaki przez cały dzień marudzili :( Kiedy pojechałam na zakupy, zostali z mężem ... a po powrocie nie poznałam mojego własnego domu!! Zabawki walały się wszędzie - w salonie, w pokojach dzieci oraz w sypialni. Nawet wchodząc z siatkami do domu, nadepnęłam na jakiś samochodzik i się na nim przejechałam. Skręciłam nogę w kostce!!!!
Z bolącą girą musiałam uporządkować chatę i strasznie mi spuchła. Boli jak diabli:( Próbowałam trochę poćwiczyć ale nie dało się. Zrobiłam tylko 40 brzuszków skrętnych. Przysiadów dzisiaj chciałam zrobić 35 lecz, niestety, nie zrobiłam... dzisiaj więc nie wykonałam swojego planu ruchu...
Dietę też szlag jasny trafił... nie miałam chęci ani weny do tego by pichcić według jadłospisu od vitalia... tylko śniadanie było zgodne z planem. Liczyłam jednak kalorie
Dzisiejsze menu:
1. śniadanie - 2 kromki chrupkiego chleba fit, ser twarogowy 0% cieniutko rozsmarowany na chlebku, 1 plasterek serka z mascarpone z Piątnicy - razem 188,70 kcal.
2. Obiad - 3 krokiety (małe) z kapustą i grzybami z ketchupem - 374 kcal
3. przekąska - jabłko 65 kcal
4 kolacja - musli Sante z owocami i jogurt Jogobella light - 331 kcal
Razem więc pożarłam 958,70 kcal..
Z głodem sobie jakoś radzę. Nie jest bardzo źle... czuję lekką pustkę w żołądku ale zapijam ją wodą z cytryną.
Sukces dnia - zero słodkiego!