Wczoraj był zdecydowanie cudowny dzień dla mnie. Miałam w nim tyle spokoju i radości, takiej cichej. Dziś bez takich głebokich rewelacji, aleeee.. Na siłłowni posiedziałam 1,5h nawet nie wiem kiedy ten czas mi tak zleciał. Było pare pozytywnych akcentów, takim którym tu należy się pochwalić to nowe buty do biegania i bieżnia. Powoli wprowadzam do swoich treningów biegi. Mam zamiar zrzucić jak najwięcej tkanki tłuszczowej, więc muszę sobe rozplanować kiedy będę mogła najlepiej poświęcić ten czas na bieganie. W momencie kiedy osiagam prędkość 11km/h-o boże jak mi dobrze. Podczas tych szybkich biegów czuję jaka radość siedzi we mnie i że jestem właśnie w tym momencie, w którym coś osiągam. Czuję tą moc, która mówi mi "I can and I will" Super sprawa. Z jedzeniem dziś bardzo ładnie, bez pokus, więc mam nadzieję, że już z górki pójdzie i w 14' osiągnę kolejne cele.
Na szczęście nastawienie i chęci są dalej ze mną i nie ma narzekania, jest tylko działanie! ; )
Mirajanee
28 grudnia 2013, 22:06Trzymam kciuki za dalsze sukcesy, te większe i mniejsze, chociaż sądzę, że najbardziej motywujące są mimo wszystko własne pozytywne doświadczenia :) Zawsze mam problem z komentowaniem Twoich postów, bo staram się napisać coś obiektywnego, a zarażona Twoim optymizmem, po prostu czuję się jak dziecko prowadzone przez swój autorytet przez ulicę.. Zgadzam się z Zielonooką, tak trzymaj i się nie poddawaj! :)