Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dwa tygodnie do wakacji!

Wczorajszy dzień był pechowy. Umówiłam się na trening na 16.30. Jak jechałam na rowerze to się ubrałam w ciuchy już na trening by nie tracić czasu. Snułam się po domu, nie wiedziałam co robić, po czym gdy wybiła godzina wyjazdu nagle sobie przypominałam że muszę, to i tamto co w konsekwencji wyjechałam za późno.W drodze w czasie jazdy wpadły mi dwie wielki muszyska w oko że myślałam że stracę wzrok, okulary miałam ale się niebo zaniosło na deszcz, że w lesie nic nie widziałam w tych okularach przeciwsłonecznych no i oczywiście jak wyjechałam kawałek z lasu to gichło wodą jak z wiadra. Denerwowało mnie to może z 3 min, bo po chwili miałam wszystko mokre i było mi to w sumie już obojętne, jakbym wyjechała z jeziora. Myślałam że już cofnę się do domu, bo miałam wszystko mokre, po buty i skarpetki (w butach to mi nawet chlupało_) i nie miałam na przebranie (a nawet jak miałam koszulkę w torbie to i tak miałam ją mokrą już) ale już byłam w ponad połowie drogi i mi się nie chciało. Postanowiłam jechać dalej i jak dojechałam to oczywiście...przestało padać.Myślałam ze oszaleje. Trener mi napisał że jak pada to on nie wyjeżdża bo jedzie motorem wiec myślałam że go ukatrupię :) W sumie skoczyło się fajnie boposzłam do pepko kupić nowe majtki, spodnie, skarpetki i koszulkę żeby mieć się w co przebrać bo byłam cała od błota (nie mam błotników w rowerze) i myślałam ze mnie wyproszą ze sklepu już za to ze im chlapałam i cała byłam w piachu. Kupiłam sobie dodatkowo spódnice, koszulkę i sweterek, wydałam na wszystko ok 70 zł wiec dzień uratowany. Potem trening, jedzenie i do domu i już było lepiej :)

Wczoraj dojechały zaproszenia i są bardzo ładne. Trochę zaczynam już odczuwać stresik, tyle tych pierdół do ogarnięcia ze ślubem,

  • grubasek005

    grubasek005

    29 czerwca 2016, 13:55

    Zakupy wszystko zniwelowały a ze ślubem na pewno wszystko ogarniesz ;)

  • OnceAgain

    OnceAgain

    29 czerwca 2016, 11:19

    Czyżby mój pech przeszedł na Ciebie? Mnie by chyba szlag trafił z Twoimi przygodami. Dlatego ja nie wychodzę z domu przy ataku pecholca hehe. Dobrze że dzionek uratowały zakupy :)

  • createmyself

    createmyself

    29 czerwca 2016, 10:58

    zwykle tak już jest, że jak się wali to wszystko ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszło :) pozdrawiam :)

  • Kamila914

    Kamila914

    29 czerwca 2016, 10:53

    No to miałaś niezłą przygodę z tym deszczem :D Sama bym się zdenerwowała :D Ogarnianie ślubu jest trochę stresujące, ale bardzo ciekawe :)