Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedziela czyli nie liczymy kalorii;)) za
dokładnie


no. tak nie liczymy, niedziela, lenistwo..... nie umialabym tak caly czas liczyć, ale czegoś się nauczyłam, wiec pewnie czasami sobie policze:)) wiem gdzi sięgac, po dane Ale co jadłam to nadal napisze, zawsze jakiś pomysły zotaną spisane:) Dziś na sniadanko zjadłam 4 kromeczki (85 g bo to końcówka chleba była;)  tzw tosty studenckie czy francuskie: Zrobiłam paćkę z płatków owsianych, zalalam wodą (2 lyzki płatków, ale do tego chyba jedna by wystarczyla,  łyżką otrąb, i dodałam jajo i przyprawy. A potem wrzuciłam w mase kromki i na rozgrzaną z masłem i łyżką oliwy podmazylam, z obu stron, podałam z liścmi sałaty i odrobiną chrzanu. W wersji wypaśnej bardziej, po obruceniu grzanek dałabym plasterek sera albo zoltego, albo inngo topiącego się, i na to plasterek pomidorka, bez skorki. Ale dziś była prostsza i mniej kaloryczna;))
Na obiad będzie zupa grzybowa, z dodatkiem śmietany i ziemniaków (wolalabym makaron no ale ten bedzie na drugie), i makaron z mięsem mielowym (wołowina i indyk) na patelni grillowej zrobionym, bez zadnego dodatkowego tłuszczu (uwielbiam patelni grillowa!!!!) w sosie pomidorowym, z natką pietruszki.