Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wikendowo, lajtowo:)


no nie az tak lajtowo, bo 12h w pracy spędziłam wczoraj (no jeszcze sie szkole po niobecności,  więc nie jest t to praca doslownie;)Najbardzoej sie bałam, że właśnie w prcy znowu zczne tyc jeśc tyć siedzieć jeśc , i tak  kółko. Tymczasem, nadal planuje co w pracy co w domu, najpozniej ok 20 jeśc cos lekkiego, na razie przy zmianach wieczornych ( do 23) jadam serek wiejski, sałatke, czy kurczaka, ale pomysle zeby zwiększyć menu, troche trudno, ale coś wymyśle. ALe powolutku w dół, cieszy niezmiernie. !!!  tymbardzije, że mi troche w góre poszło ale już wracamy.
Patrze na mój grafik.. (godzinowy) po 10 miesiącach zasiłku chorobowego, rehabilitacyjnego i tak mysle, że jak dostane wypłatę to nie będę wiedzieć co zrobić z nadmiarem gotówki... :)) (ok 200-300 zl więcej)wiem,  żartuje, choć nie ukrywam, że duzo o sie nauczyłam, i dobrze, wiecej odłoże na hmm może na jakś rejsik? nie wiem, ale fajnie mieć motywację jakąś

a dziś u mnie;
I omlet (2 jajka(** pyszne wiejskie mniam + łyżka płatków żytnich, + koperek) + twaróg i koperek, + oliwa o kawałek masła
II ok 1/2 kg bobu gotowane, taki bez dodatków taki najbardziej lubie
III nie wiem- u Mamusi obiadek ;) (wiem: filet z indyka grillowany z + ok 2 łyzki oleju, kasza jaglana + młoda kapustka zasmażana z cebulką)
VI nie mam pomysłu: twaróg + sardynka czosnek+ zielenina? jajko? nie wiem.

kocham ten stan: jeszcze tylko jeden rozdział.. oj i ten jeszcze jeden;) i jak jeszcze jeden to w koncu rusze tyłek i coś zrobie;)))
 i okno kuchenne  mam, może ktoś szuka?