tak się zarzekałam, że już zaczynam, ale nic z tego nie wyszło.
Opanowała mnie choroba "odjutryzm" i tak mocno, że nie potrafiłam sobie z nią poradzić,
ale w końcu dojrzałam do tego aby z tym walczyć i już nie jest "od jutra"
tylko od wczoraj
nie umiałam sobie sama z tym poradzić,
bez trenera
bez "kata" nad głową
aż kilka dni temu...
poprosiłam swojego narzeczonego aby został moim trenerem
nie jest specjalistą w tej dziedzinie,
ale przynajmniej będzie mnie pilnował...
... na początku nie chciał się zgodzić i nawet rozumiem jego obawy (przed "znienawidzeniem go)
ale w końcu się zgodził i tak już od razu wziął się za "robotę"
na początek pilnuje abym nie jadła późno kolacji i każdego dnia ćwiczyła,
a od nowego miesiąca zaczniemy wspólne treningi bo stwierdził, że jemu też się przyda trochę więcej mięśni
Nie przeszkadza mu jak wyglądam,
ale powiedział mi, że jeśli będę chciała mieć dziecko to on się nie zgodzi bo będzie się bał o moje zdrowie i ma rację...
chcę schudnąć razem z nim
teraz jestem na to gotowa
muszę dokończyć dzieła
bo nie dokończone dzieło jest....
niedokończone
(wiem to niezbyt kreatywne)
i tak odliczanie się zaczęło...
Pozdrawiam wszystkie koleżanki Vitalijki
agatella78
2 sierpnia 2012, 21:49Co tam u Ciebie słychać? Jak tam odchudzanie? Odezwij się :-)) Pozdrawiam
LastChancee
20 marca 2012, 19:43świetny pomysł :) 3mam kciuki za Wasz wspólne treningi ! Ja właśnie ze względu na myśl o Dziecku muszę zgubić trochę wagi ... bo wyniki nie najlepsze :] Pozdrawiam
SYLWIULA.sylwia
22 września 2011, 11:08fajnie mieć takiego kochajacego i wspierajacego trenera przy boku:) Trzymam kciuki za dokończenie dzieła. Miłego dnia pozdrawiam:)