dawno mnie nie było. Ale za to nastał nowy roczek i wyzwanie do maja. Przede mną perspektywa wakacji, schudłam 4,3 i stoję od świąt w miejscu. Fakt, że trochę mi w tym pomogły, ale pocieszam się faktem, że będzie się robić na dworze coraz cieplej to może w końcu uda mi się ruszyć moje wielkie ciężko i chodzić regularnie z kijami. Ale to zawsze sobie tak obiecuje a potem guzik z petlęka z tego wychodzi. Szczerze mówiąc mam może jeszcze większą motywację, bo zbliżają się wakacje nno i mój Adiczek tez od lutego zaczyna dietę z Vitalią i obiecalismy sobie, że jak osiągniemy cel to kupimy sobie kg maczkow (naszych ulubionych cukierków) i sobie zjemy!!!! Tak w ogóle to nie poddaję się, ale w głębi duszy jak widzę ze waga nie zmienia się już trzeci tydzień, to nie jest to zbytnio motywujące. Cicho sobie liczę, że w przyszłą sobotę w końcu drgania choć o 1 dkg. Ale dość smutasów, jutro nowy tydzień idę do przodu !!!! I cholernie ie chce mi się iść do pracy, ten mój dequpego całkiem nie pochłania, polecam!!!