Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Spokój i cisza


Odpoczywam sobie na łonie natury, jest cicho, las, szum wiatru (trochę za bardzo wieje ale co tam),pochodziłam trochę za grzybami - już od razu przerobione - i myślę o tym że muszę wrócić do domu.

Tak mi się tutaj dobrze siedzi, mam spokój i nikt mi nie przeszkadza (młodzi na szczęście zabrali swoja ferajnę na jakiś kinderbal0. Wyłączyłam telefon i mam błogą ciszę, nikt nic ode mnie nie chce, jadłam tylko to co miałam w jadłospisie i czekam aż przewalą się korki aby wrócić do kieratu. Chętnie bym tu została jeszcze na jakiś czas ale siła wyższa.

Właśnie przeglądałam jadłospis jaki dostałam na przyszły tydzień. I mówiąc szczerze jestem mocno rozczarowana.

Spodziewałam się że dieta jest faktycznie smacznie dopasowana a mam praktycznie to samo co w zeszłym tygodniu. Popatrzyłam na listę zakupów i faktycznie powtórzyły się te same produkty nic nowego. A przecież dieta nie musi być nudna i sprowadzać się do tych samych posiłków w kółko. Ale zobaczę co będzie za tydzień. Brakuje mi co prawda posiłków typu zupa, zwłaszcza że jest jesień i coś rozgrzewającego przydałoby się od czasu do czasu, tym bardziej że nie są to potrawy kaloryczne no chyba że gotuje się je na mięsie i to tłustym jak moja babcia i oczywiście z zasmażką.

No cóż muszę przewertować swoje książki i popatrzeć co można podstawić pod proponowane posiłki. Trzeba być elastycznym i kreatywnym aby dojść do obranego celu. 

Zbieram się bo późno a droga daleka.