Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W CZASIE BURZY FAJNIE BIEGA SIĘ :-)


Nie miałam dziś w planach treningu, ale tak się potwornie objadłam u Babci naleśników i kotletów, że musiałam się jakoś zrehabilitować. Zanosiło się na potworną burzę, grzmiało i było ciemno jak jasny gwint - mimo wszystko wskoczyłam w biegową zbroję i poleciałam. Dwie rundki wokół pobliskiego stawu w lekkiej mżawce... bajka, zastanawiałam się tylko, czy mój telefon ściąga pioruny ;-) po 20 minutach biegania rozpadało się na dobre; wracałam wzdłuż ulicy, po grząskiej trawie i błocie. Nawet pewien młody kierowca zatrzymał się, pytając, czy mnie nie podwieźć. Ogromne musiało być jego zdziwienie, gdy odpowiedziałam, że dziękuję :-) Pewnie wyglądałam na wariatkę. Wróciłam do domu przemoczona o suchej nitki i dawno się tak nie śmiałam. Przy okazji pobiłam swój rekord tempa - tym razem 6.46 min/km.
  • iness7776

    iness7776

    3 maja 2013, 22:19

    No to prawdziwy weteran z Ciebie :) żadna ura ci nie straszna. Ja tak uwielbiam burzę :D u mnie nic.